Spojrzałam na zegarek w moim telefonie. Patrzyłam na niego tylko wtedy, kiedy chciałam sprawdzić godzinę. Nie odbierałam telefonów, nie patrzyłam na smsy. Nie sprawdzałam poczty. Najchętniej w ogóle porzuciłabym komórkę albo spuściła ją w szpitalnej toalecie, gdyby nie potrzeba kontrolowania czasu.
Czekałam na Clay'a. Wiedziałam, że jest teraz w szkole. A ja zaraz miałam znikać ze szpitala. Czy odwiedzi mnie w domu? - myślałam, wpatrując się w 11.56 na moim wyświetlaczu. Z jednej strony cieszyłam się, że dostanę wypis, z drugiej strony szpital był moim azylem od codziennych spraw. Tych spraw, przez które zapragnęłam zniknąć z tego miasta. Zniknąć całkowicie.
Bałam się, że ktoś spośród tych, którzy dostali taśmy będzie chciał ze mną porozmawiać, spytać o co w tym wszystkim chodzi. Liczba nieodebranych połączeń w moim telefonie była przerażająca.
114.
114 prób skonfrontowania się ze mną.
A ja nie odbierałam. Był przy mnie Clay. Tylko dzięki niemu nie spróbowałam ponownie.
Będąc w toalecie, starałam się nie myśleć o pękniętym lustrze jako o narzędziu do dokończenia tego, co mi się nie udało. Patrzyłam w swoje odbicie i widziałam trupa. Trupa tej samej dziewczyny, która jeszcze dwa lata temu, wchodząc w mury szkoły miała nadzieję na przyjaźń i miłość. Miała nadzieję na szczęście. Dziś nie został po niej żaden ślad.
Mama powiedziała mi wczoraj wieczorem, po wizycie Alexa o pomyśle Claya. O tym, że załatwił mi wizytę u tego psychiatry.
Normalna Hannah Baker pewnie wściekłaby się, dlaczego Clay ingeruje w jej życie. Albo wręcz przeciwnie - czułaby motyle w brzuchu na myśl, że Clay się o nią martwi.
Ta Hannah Baker nie odczuwała nic oprócz chłodnej obojętności. Postanowiła sobie tylko jedno - że jeśli ten pomysł nie zadziała, to tym razem połknie te jebane tabletki.
Wypisali mnie do domu. Tato zapewnił komfortowe warunki mnie i mamie w swoim samochodzie - w sumie mamie się nie dziwiłam, wciąż miała rękę w gipsie - ale czemu ojciec tak się trząsł nade mną? Przecież nie byłam jakąś kruchą lalką, która może uderzyć o przednie siedzenie głową i rozbić ją na male kawałeczki. Chociaż nie powiem, pomysł ten mi się podobał.
- Hannah, zerknęłam na twój telefon, widziałam te wszystkie nieodebrane połączenia. - rzuciła mama. - Jeśli chcesz, możemy ci zmienić numer.
Normalna Hannah w tym momencie wkurzyłaby się na mamę za przeglądanie telefonu. Ale ja nie byłam normalna.
- Skarbie, zostaw ją. - wymamrotał ojciec, dając jej do zrozumienia, że nieco się narzuca ze swoją troską.
Wróciłam do domu. Leżałam w łóżku cały dzień. Mama próbowała nawiązać ze mną jakiś dialog, ale jej próby nie poskutkowały. Nic dziwnego. Wpatrywałam się w okno - to samo, za którym Tyler robił mi zdjęcia. Podczas gdy ja i Courtney odurzałyśmy się alkoholem i wygłupiałyśmy się, starając się złapać podglądacza na gorącym uczynku, on... Nie chciałam nawet o tym myśleć. To wszystko bolało. Bolało mnie to, co zrobiła potem Courtney. Jak wykorzystała mnie, by ukryć fakt, że jest lesbijką. Potem działo się to wszystko inne... wszystkie osoby i wydarzenia zlewały się w całość, a to za sprawą jednego okna w moim pokoju, które było jedynie przypomnieniem cierpień, które mi zadawano przez tak długi czas.
Zamknęłam oczy. Teraz to samo okno było zasłonięte, jakbym miała poczuć się przez to bezpieczniej. Prawda była taka, że dalej czułam się naga. Odsłonięta przed wszystkimi, którzy mnie upokarzali, którzy traktowali mnie jak śmiecia.
CZYTASZ
13 REASONS TO STAY
FanficHannah Baker budzi się w szpitalu. Nie pamięta, co się stało, ani co chciała sobie zrobić. Tymczasem jej taśmy wylądowały pod domem Clay'a. Chłopak jest wstrząśnięty. Wie, że jego szkolna koleżanka próbowała odebrać sobie życie. Nie wie jednak, że...