Jest nadzieja

40 3 6
                                    

- Bardzo dobra ryba Mario - powiedział Paweł i poklepał się po brzuchu - ja nie umiem takiej sobie przyrządzać.

Był na prawdę uroczy. Maria uśmiechnęła się radośnie na dźwięk jego słów. Czuła się tak cudownie, bo po raz pierwszy do bardzo bardzo dawna udało jej się napełnić swój brzuch. 

Paweł przekrzywił głowę i spojrzał na Anię.

- Co robisz kiedy Maria chodzi do pracy ? - spytał po czym rzucił okiem na starszą siostrę - Macie pieniądze, żeby mogła odebrać wykształcenie w szkole?

- To nie twoja sprawa! - krzyknęła podirytowana Anna, na co Maria zgromiła ją wzrokiem.

- Nie zachowuj się tak przy gościu! - następnie zwróciła się do Pawła - Niestety nie stać mnie na wysłanie jej do szkoły. Od dwóch lat... - głośno przełknęła ślinę. Sama myśl o końcu wojny i śmierci rodziców sprawiała, że bledła - Od dwóch lat Anna nie chodzi do szkoły i zajmuje się domem kiedy ja pracuje.

Paweł pokiwał głową jakby dostrzegł i zrozumiał smutek wypisany na twarzy Marii.

- Jeśli chcecie mogę dać wam lekcje połowu ryb - powiedział i rzucił starszej siostrze pokrzepiający uśmiech, który sprawił że jeden z milionów kawałków jej rozbitego serca wrócił na swoje miejsce. - Moglibyśmy się spotykać w weekendy. Dzięki temu Anna miałaby pożyteczne zajęcie, a wy nie cierpiałybyście głodu.

Maria zamrugała. Zamrugała jeszcze raz. Przyjrzała się nieznajomemu. Miała wrażenie, że spadł jej z nieba. Najbardziej podejrzane jednak było to, że nie prosił o nic w zamian.

- Nie mamy pieniędzy, żeby zapłacić za twoje lekcje - powiedziała Maria.

- Chyba nie myślisz poważnie?! Chcesz się na to zgodzić?! - Anna poderwała się do góry, na co Maria zgromiła ją wzrokiem. Naburmuszona dziewczyna usiadła z powrotem na miejscu.

- Będę wdzięczny, jeżeli w zamian raz w tygodniu zaprosicie mnie na kolacje - powiedział i uśmiechnął się - Jestem w tym mieście nowy i nie znam zbyt wielu osób, stąd chciałbym móc znaleźć nowych przyjaciół.

- Nowy w tym mieście? - zdziwiła się Maria - Kto normalny przyjeżdża do tego miasta przestępców? Gdybyśmy tylko mogły, uciekłybyśmy jak najdalej stąd.

Paweł ewidentnie się speszył bo jego uśmiech lekko przygasł. 

- To co, widzimy się w najbliższą sobotę o jedenastej? - spytał zmieniając temat. Maria przyjrzała mu się. Nawet jak się nie uśmiechał był olśniewająco piękny. Miał zwykłą białą koszulę, w której miał rozpięte dwa górne guziki. Jego błękitne oczy pasowały kolorem do spodni -  rybaczek. Maria zastanawiała się co z tym człowiekiem jest nie tak, że ma tak nieskazitelną bladą cerę codziennie siedząc na słońcu i się opalając. I do tego tak się nią zainteresował.

- Emm... to takie hojne z twojej strony - westchnęła Maria.

- Jesteś jakimś podejrzanym typem - mruknęła Anna - nie podobasz mi się.

Paweł tylko uśmiechnął się do dziewczynki promiennie.

- Lubię pomagać ludziom w potrzebie. - wyszczerzył do niej zęby - Nawet jak są tacy wredni, mali i nieznośni jak ty.

Anna aż poczerwieniała ze złości.

Maria zdawała sobie sprawę, że w gruncie rzeczy z Pawłem jest rzeczywiście coś jest nie tak i Anna ma racje. Jednak świadomość głodu, który cierpiały z siostrą była mocniejsza.

- Jeśli myślisz, że moja siostra się z tobą umówi, to jesteś w błędzie! - warknęła Anna czerwona niczym burak.

- Miejmy nadzieję, że twój niewyparzony języczek się myli - odparł jej słodko Paweł.

- Weźcie się dzieci uspokójcie - zganiła ich Maria, której humor dopisywał dziś wieczór na tyle, że nawet uśmiechnęła się zawadiacko. - Przyjmiemy twoją propozycje Pawle.

Mężczyzna uśmiechnął się promiennie, a jego blond włosy zafalowały. Po czym przeciągnął się,  wstał i ukłonił się dziewczynom.

- W takim razie do zobaczenia. Nie spóźnijcie się!

Maria pokiwała głową, a uśmiech nie schodził z jej ust. Był tak niesamowitym kontrastem do tego okropnego miejsca. Gdzie on się uchował? Było to jednocześnie fascynujące i podejrzane. Jednak starsza siostra nie chciała myśleć o tej drugiej stronie Pawła widząc w końcu promyk nadziei na horyzoncie.

Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz