Rozdział 31

161 18 20
                                    

Alec POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Alec POV

Jestem wściekły i jednocześnie rozbawiony. Tyler jest kompletnym idiotą, ale o tym akurat wiedziałem już od dawna. Uważa Tiffany za bóstwo i może to nawet dobrze, w końcu jest jej mężem. Ale powinien znać też drugą stronę Tiffany.

Nie mam jednak zamiaru mu jej przybliżać, niech sam przejrzy na oczy. Jak zwykle to ja jestem najgorszy, przyzwyczaiłem się do tego. Nigdy nikomu na mnie nie zależało.

Kiedy wchodzę do Instytutu, natykam się na Jace'a i od razu przypominam sobie, że miałem go opieprzyć.

- Hej Alec - wita się, a ja posyłam mu wrogie spojrzenie. - Coś się stało?

- Ty mi powiedz - warczę. - Mówiłem ci, żebyś trzymał się z dala od Isabelle.

- Sorry, ale jesteśmy już na tyle duzi, że możemy sami decydować...

- Posłuchaj, jesteś moim parabatai, ale Isabelle jest nietykalna. Jeśli będzie trzeba, to stanę w jej obronie przeciwko tobie, a nie chciałbym, żeby nastąpiła taka sytuacja, więc odpuść. Jest dużo dziewczyn na świecie, nie musisz mieć akurat jej. Zdaje się, że podobasz się Clary, więc dlaczego nie możesz podbić do niej?

- Nie będziesz mi wybierał dziewczyny - mówi gniewnie Jace.

- Nie chcę tego. Po prostu zostaw Isabelle w spokoju, a reszta się ułoży.

Jace wzdycha i przez chwilę nic nie mówi, jakby liczył do dziesięciu.

- Byłem z nią na akcji w Pandemonium. Demon nie żyje, ale nie udało nam się go przycisnąć. Myślę, że powinniśmy wybrać się do Chicago.

- Tak, wiem. Jak Izzy sobie poradziła?

- Była świetna.

Nie mogło być inaczej.

>>>

Kiedy wchodzę do swojego gabinetu, spotykam w nim Sebastiana, który wygląda na nieco przestraszonego. Marszczę brwi.

- Co ty tu robisz? - Pytam. - Nie masz tutaj wstępu.

- Ja... szukałem...

- Czego szukałeś? - Podchodzę do niego bliżej.

- Ciebie... bo chciałem pogadać.

- O czym?

- O tym, że... chyba powinniście udać się do Chicago. Skoro nie chcecie dopuścić do tego, żeby eksperyment się rozrósł, to może powinniście wysłać tam szpiega? Ktoś, kto wejdzie do Chicago jako mieszkaniec? Inaczej niczego się nie dowiecie.

- Wybacz, ale jeszcze nie jesteś Nocnym Łowcą, któremu ufam w stu procentach. Na to trzeba zasłużyć, więc nie będę zdradzał ci swoich planów. Ale dzięki za sugestię - odpowiadam i wskazuję mu drzwi.

Sebastian wzrusza ramionami i wychodzi.

>>>

Caleb POV

- W Nieustraszoności znowu doszło do rozlewu krwi - mówi Cara. Na monitorach wyświetla mi nagranie z tego, co się stało. - Chyba przesadziliśmy z ilością krwi demonów.

- Wcale nie. Sama zobacz - wskazuję jej na jeden z monitorów. - O wiele trudniej ich zabić. Przecież oto chodzi, Cara. O to, żeby wzmocnić ludzkość, nasze kruche geny.

- Ale za jaką cenę? Zobacz jacy są agresywni. Niedługo wyginą, bo podrzynają sobie nawzajem gardła.

- Nad ich agresywnością faktycznie musimy popracować - zgadzam się. - Ale to tylko mały defekt. O wiele ważniejsze jest to, czego możemy dokonać! Śmierć nie będzie już naszym zmartwieniem, bo krew demona wzmocni nas na tyle, że nie będzie łatwo nas zabić. A dzięki krwi wampirów możemy znacznie wydłużyć życie.

Cara kiwa głową. Mam szczęście, że moja żona ma dokładnie takie samo podejście do życia jak ja. Cel uświęca środki. Jeśli w drodze do budowania lepszego świata będę musiał poświecić kilka, kilkanaście czy kilkaset żyć, w ostatecznym rachunku każdy uzna, że było warto.

- Miałeś jakieś wiadomości od Sebastiana? - Pyta Cara.

- Śledzi Nocnych Łowców, tak jak to zaplanowaliśmy. Ma ich przekonać, żeby dali się przekonać do wzięcia udziału w nowym eksperymencie Chicago. Wiesz co to oznacza? Większość Nocnych Łowców to dzieci Niezgodnych. Potrzebujemy ich do eksperymentu.

- Ci Niezgodni to twoja rodzina. Chcesz eksperymentować na ich dzieciach, wlewając w nie krew demona.

- Walczymy o wyższe dobro - odpowiadam. - Mam nadzieję, że kiedyś to zrozumieją.

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz