Nauka to to czego dzieci nie lubią najbardziej

33 4 1
                                    

Maria przeciągnęła się na łóżku obok swojej smacznie śpiącej siostry. Spojrzała na nią i się uśmiechnęła - tak słodko wyglądała kiedy spała. Wstała po cichutku i ruszyła do kuchni przygotować niedzielne śniadanie. Dzisiaj był dzień który miał zakończyć ich dwuletni okres głodu.Pogwizdując wesoło, Usmażyła resztki ryb, które zostały im z tego co dostały od Pawła kilka dni wcześniej.

Kiedy wszystko było już gotowe do śniadania, usłyszała zaspany głos Anny wchodzącej do kuchni.

- Ja nie chce iść na te głupią lekcje - powiedziała ziewając.

Maria tylko pokręciła głową.

- Jestem przekonana, że dobrze Ci to zrobi! Ciągle mi marudzisz, że nie mamy co jeść to w końcu będziesz mogła coś zrobić, żeby już tak nie było.

Anna łypnęła na Marię wzrokiem, zasiadła do stołu i bez słowa zaczęła pałaszować pół okonia, który przypadł jej w udziale.

***

Kiedy dziewczęta dotarły na nadbrzeże zbliżała się już jedenasta. Słońce świeciło wysoko, a mewy latały nad marynarzami odcumowującymi swoje statki w porcie. Część ludzi jadła śniadanie w porcie, inni pili sobie poranne piwo. Niestety w mieście Tysięcy i Jednej Nocy nie dało się przejść ulicy nie zauważywszy masy biedaków żebrzących na ulicy, czy też ciemnych typów przemykających najmroczniejszymi alejkami. Maria modliła się, żeby nigdy nie stać się częścią tych pierwszych, ani tym bardziej tych drugich.

Na końcu pomostu, na którym się umówili siedział Paweł z wędką w ręku. Bose stopy moczył w wodzie i coś cicho nucił. Jego blond włosy mieniły się w słońcu.

Maria popchnęła Anne przodem i podeszły bliżej do młodzieńca. Chłopak w ostatnie chwili się ocknął i odwrócił. Na widok dziewczyn na jego twarzy pokazał się promienny uśmiech.

- Nie spóźniłyście się! - powiedział radośnie. Maria poczuła jak się rumieni pod jego świdrującym spojrzeniem, którym obrzucił zarówno jej obdartą, ale uprasowaną sukienkę, umyte czarne włosy, aż jego wzrok trafił wprost w jej piwne oczy. Mimo, że Paweł nic nie powiedział, Maria poczuła gorąco rozlewające się po jej ciele.

- Jak zamierzacie się tak na siebie gapić to zawołajcie mnie jak skończycie - warknęła Anna i obróciła się na pięcie.

- Nigdzie nie idziesz młoda damo! - powiedziała Maria otrząsając się z wrażenia jakie zrobił na niej chłopak i czerwieniąc na twarzy. - Teraz zaczynamy lekcje!

Paweł wstał i podał im dwie wędki. Żadna z nich nie wyróżniała się niczym szczególnym. Zaczął im wyjaśniać na czym polega połów ryb. O tym co to jest spławik, ciężarki, przynęta, że trzeba odpowiednio dostosować długość linki w zależności od głębokości w danym miejscu, a zakończył na tym, że bardzo istotnym aspektem jest pogoda - najlepiej łowić w deszczu. Na tę informacje Maria usłyszała jak Anna zgrzyta zębami.

Następnie przeszli do lekcji praktycznych. Paweł podał Marii wędkę do ręki.

- W ten sposób trzymamy wędkę - powiedział i ujął jej dłoń swoją. Maria poczuła jak dreszcz gorąca przyszywa jej ciało i ze wszystkich sił starała się powstrzymać kolejny rumieniec pędzący na jej policzki. Następnie Paweł pokazał jej jak się zakłada przynętę na haczyk i jak się rzuca ją na wodę. Maria z radością odkryła, że spławik stoi, co według tego co mówił im chłopak było oznaką, że w danym miejscu nie jest za płytko.

Następnie Paweł pomógł Annie zarzucić wędkę na wodę, a potem cała trójka usiadł an pomoście wpatrując się w jej taflę. Maria musiała przyznać, że całkiem jej się spodobało łowienie ryb. Było bardzo niezobowiązującym, spokojnym zajęciem. W pewnym momencie Paweł odchrząknął.

- Zostałem... zaproszony do pałacu, na doroczny bal przesilenia letniego.

Maria aż się wzdrygnęła. bal przesilenia letniego był wydarzeniem, na który co roku przychodziło dokładnie dwustu gości. Setka spośród nich była wybierana w sposób losowy, spośród wszystkich mieszkańców miasta. Kto nie stawił się w pałacu zazwyczaj ginął bez śladu, dlatego wszyscy zaproszeni musieli się na nim stawić. Razem z osobami towarzyszącymi, które tworzyły drugą setkę. Na balu tym można było poznać śmietankę towarzyską miasta  - organizatorów balu. Z pogłosek, które Maria o nim słyszała nie było wiele. Ci, którzy tam przychodzili nie mogli o nim opowiadać pod karą śmierci. A w mieście Tysiąca i Jednej nocy wcale nie tak trudno było o śmierć.

Przed wybuchem wojny bal Przesilenia Letniego miał zupełnie inną formułę, a zapraszani na niego byli głównie arystokraci, ale też losowi ludzie z miasta. Był to niezwykły zaszczyt. W tej chwili dostać zaproszenie na bal było równoznaczne niemal  wyrokiem.

- Przykro mi. - powiedziała Maria wpatrując się w wodę, a Anna tylko prychnęła. Paweł natomiast spojrzał na starszą siostrę z rozbawieniem.

- Chciałem Cię prosić, żebyś ze mną na niego poszła. - powiedział chłopak, na co Marię już doszczętnie zatkało. - Nie znam tu żadnej tak urodziwej damy jak ty.

Usta ZdrajcyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz