Rozdział 2 - śmierć? to nie dla mnie

184 6 9
                                    


Percy

Obudziłem się niedaleko rezydencji była ona dużym brązowym budynkiem z białymi wstawkami praktycz od razu zauważyłem drzwi było one wykonane najprawdopodobniej z dębu postanowiłem że wejdę tam jak postanowiłem tak zrobiłem.

Odrazu po wejściu w oczy rzuciła mi się lada za którą stał mężczyzna zwalistej postury z trwarzą pokrytą brodawkami (co niezbyt mi się podobało wręcz mnie odrażało) na głowie miał cylinder. Nosił białe rękawiczki oraz zielony frak z napisem HW odrazu pomyślałem że trafiłem do jakiegoś obozu ludzi po przejściach a ten frak to coś w stylu naszych koszulek z obozu herosów.  Przy boku miał topór o podwójnym ostrzu co potwierdzało moją tezę.

Gdy podszedłem zauważyłem że na fraku ma plakietke, na której widniał napis: "HUNDING, SAKSONIA, CENIONY CZŁOWIEK ZESPOŁU OD 749 N.E " ta końcówka wydała mi się nieco dziwna ale uznałem że to jedynie żart. Postanowiłem że podejde i się przedstawie.

Czyś czyś Percy jackson jestem -  Hunding dostał chyba laga mózgu bo wpatrywał się we mnie dobre 2 minuty nic nie odpowiadając. Po chwili zorientował się że mimo wszystko ( czyli plakietke z imieniem )  dalej czekam żeby się przedstawił więc to zrobił.

Ee Hunding jestem. - następnie obrócił się do wysokiej, brązowej dębowej szafki, z której wyciągnął kartkę i dwa klucze, które jak później się okazało były do... no może jeszcze nie powiem do czego możecie się tylko domyślać.

Podpisz tutaj - powiedział Hunding wskazując prawy dolny róg kartki i  wyrywając mnie z ( czegoś co wujątkowo rzadko mi się zdarzało czyli ) myślenia.

Tak jasne...- Odpowiedziałem nie do końca wiedząc gdzie mam się podpisać mimo iż przed chwilą pokazał mi to miejsce ( prawy dolny róg kartki ) -  Emm gdzie miałem podpisać? - Spytałem na co Hunding popatrzył na mnie conajmniej tak jakbym bym był duchem z chorobą mózgu. A przecież byłem żywy prawda? A z chorobą mózgu mógł mieć rację. Lecz wskazał miejsce i w końcu podpisałem.

Tu masz klucze do pokoju i do barku - powiedział podając mi klucze. Następnie poczekał chwile obrócił się i wyjął z szafki zieloną książkę, która jak się później okazała nosiła tytuł "przewodnik po walhalli" zrozumiałem tyle że to przewodnik i pomyślałem że Walhalla to nazwa hotelu. Bo byłem w hotelu? A może to psychiatryk? Może wcale nie było żadnych tytanów, gigantów, herosów (w tym mojej dziewczyny) , bogów i innych stworzenia  znanych mi dotychczas. To mogła by być prawda ale czy mój mózg byłby do tego zdolny ? Zdolny do wykreowania Tartaru i innych przeżyć? Cóż wątpię.
Otworzyłem przewodnik i postanowiłem szukać głównej sali, po dłuższej chwili i przewróceniu kilku stron znalazłem mapę do sali ale rozpoczynała się ona od piętra 19 na szczęście wiedziałem gdzie są schody. Idąc po schodach zobaczyłem że mam pokój na piętrze 19 także super  po drodze pomyślałem że wchodzenie po tych schodach jest cięższe niż trening w obozie herosów. Gdy w końcu pokonałem schody zauważyłem że była tu również winda naprawdę?? Ale cóż trudno się mówi żyje się dalej wszedłem więc to swojego pokoju oworzyłem go za pomocą klucza i...
Okazało się że w środku są zdjęcia moich przyjaciół i całego panteonu nie było jedynie zdjęć dwóch osób czyli niestety nica i ann a na pewnym zdjęciu wielkiej siódemki i nica byli wymazali czy to mogło oznaczać że trafili do tego miejsca co ja? Cóż mało prawdopobne, dalej zastanawiam się dlaczego nie trafiłem do elizjum lub innego tartarowego shitu ( ta, ta chodzi mi o łąki asfodelowe pola kary czy tartar możliwe że uważają mnie tu za jakiegoś potwora.) No ale jak już mówiłem: "trudno się mówi żyje się dalej " zapytacie pewnie: "kiedy opowiesz o czymś sensownym?" Otóż do akcji poczekacie sobie dłuugo specjalnie zaczne opisywać wszystko co jest mało potrzebne ale: "dlaczego Percy?" Dlatego że autor jeszcze nie wymyślił kto będzie moim wrogiem nie mówcie mu tego. Ale odchodze od tematu pokój wyglądał jak mój wymażony pokój z najlepszego snu ( Nie licząc że nie ma tu zdjęć ann ani jej samej. )  Pokój był cały niebieski. Zauważyłem że na szafce jest łańcuszek obozu herosów założyłem go i wyszedłem z pokoju oczywiście zabrałem ze sobą przewodnik po Walhalli odszukałem w nim mapę do głównej sali i zaczołem podążać w jej kierunku.

Godzinę później.

W końcu znalazłem! Nawet z przewodnikiem po całej tej walhalli znalezienie głównej sali nie było łatwe lecz udało mi się to i zauważyłem że jest już tam kilka osób. Jeździłem wzrokiem po sali i znalazłem stół przy którym byli nico, ann i jej kuzyn (Magnus Cheese czy jakoś tak)  Postanowiłem że podejdę do ich stolika jak postanowiłem tak zrobiłem

Cześć Ann, cześć nico - powiedziałem zauważyłem jak ann patrzy na mnie jak na ducha ( w sumie to nim jestem) i po chwili odpowiada prostym i dobrze mi znanym-hej glonomóżdzku. Następnie przywitał się jej kuzyn i nico. Następnie rozpoczęła się kolacja ale teraz musze ją zjeść więc zaczne wam pisać później co się stało w dalszym ciągu tej historii.

No to by było na tyle przepraszam że nie było rozdziałów ale od teraz postaram się wstawiać przynajmniej po 1 rozdziale w tygodniu( rozdziały powinny być dłuższe ale to zależy od weny i czasu.) A więc dziękuje wszystkim którzy to czytają i gdybyście zauważyli błędy to piszcie jeśli macie uwagi- również. I przede wszystkim jeślimacie pomysły na to co mogłoby się wydarzyć piszcie postaram się wykorzystać wasze propozycje.
Cześć!

Magnus Chase i mitologia grecka [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz