20. W płomieniach

3.1K 157 6
                                    

Perspektywa Rose Anderson (właściwa) 

Nie zastanawiałam się nad konsenkwencjami tego, że właśnie wbiegłam w płomienie. Nic obecnie się dla mnie nie liczyło. Chciałam tylko odnaleźć ukochanego. Płomienie źle wpływały na mój wzrok i samopoczucie ale nie to się dla mnie liczyło. Pragnęłam tylko ujrzeć zawiadiacki uśmiech Kola, który znów zacznię drażnić mnie swoim zachowaniem. Dostawałam obłęu, płomienie nie wpływały na mnie dobrze. Robiło mi się słabo. 

Ujrzałam czyjś cień zmierzający w moją stronę, tak bardzo chciałam, żeby był to Kol. Nie byłam w stanie się tego dowiedzięć, bo moje nogi odmówiły mi posłuszeństwa. Silne ramiona chwyciły mnie w ostatniej chwili, ale nie był to tak dobrze mi znany zapach. Nie należał on do Kola. 

- Nie jesteś Kol - wydukałam ledwo słyszalnie 

- Nie - odpowiedział mężczyzna 

Mogło być ze mną źle, ale miałam dziwne wrażenie, że był to głos Klausa. Czy to możliwe, że ryzykowałby życie, żeby mnie wynieść ? 

Zemdlałam. 

Obudził mnie lekki promień słońca wpadający do pokoju przez odsłonięte okno. Byłam w domu Mikaelsonów. Rozejrzałam się z nieświadomością. Czułam się dobrze i gdy tylko o tym pomyślałam wróciły do mnie wspomnienia z nocy. 

Obok mnie siedziała zmartwiona Caroline.

- Wszystko dobrze ? - zapytała 

- Ty mi powiedz. 

- Jest w pokoju obok - powiedziała

Nie wiedziałam czy wyglądam dobrze, czy też nie. Chciałam go zobaczyć. Wbiegłam z ogromnym impetem do pokoju chłopaka. Leżał tam, a obok niego siedzieli jego bracia i siostra. 

- To Finn nie żyję, spokojnie - usłyszałam głos Caroline dochodzący zza moich pleców

Podeszłam do łóżka Kola. Spojrzałam na Kola z ogromną ulgą na sercu. Wyglądał jakby spał, a więc wszystko musiało być w miarę dobrze. Jego rodzeństwo postanowiło zostawić nas samych. Przez chwilę spojrzałam na Klausa, który jednak nie zerknął w moją stronę. 

Usiadłam na łóżku uśmiechając się sama do siebie. Po raz pierwszy to ja patrzałam jak Kol śpi, a nie na odwrót. 

- No i co się tak szczerzysz ? - zapytał słaby ale nadal męski głos Kola, dalej miał zadziorną kpinę w swoim głosie 

- Wyglądasz okropnie - powiedziałam co było lekkim kłamstwem, po prostu wyglądał trochę mniej idealnie niż zwykle

- Ty nadal wyglądasz świetnie, chodż rozumkiem to się nie wykazałaś - dodał z uśmiechem - Po co za mną pobiegłaś ? 

- Martwiłam się.. bałam się.. - wyszeptałam 

- Jestem dużym chłopcem - złapał mnie za rękę czym się trochę uspokoiłam - Miałaś szczęście, że Klaus po Ciebie przyszedł 

- Klaus ? - zapytałam niedowierzając, miałam wrażenie, że to sen, bądź jakieś wyobrażenie, było to dla mnie strasznie nierealne 

- Nie wybaczyłbym sobie gdyby coś Ci się stało - dodał po czym ziewnął 

- Połóż się, przyjdę później - pocałowałam go w policzek, jednak Kolowi to nie wystarczyło i złapał moją twarz całując mnie namiętnie w usta 

Poczekałam aż Kol zasnął i od razu zeszłam do reszty. Miałam tyle pytań bez odpowiedzi. 

- No to kto mi wszystko opowie ? - zapytałam gdy dosiadłam się do Caroline i rodzeństwa Kola 

- Tak w skrócie - zaczęła Rebeka - Finn nie żyję, poświęcił się ale w tym samym momencie Bonnie i Maya zdjęły zaklęcie, Klaus wyczuł, że jakaś inna czarownica jej pomaga - wyjaśniła patrząc na mój karcący wzrok - Budynek, w którym wszyscy byliśmy wraz z przerwaniem połączenia zaczął płonąć. Wszyscy uciekli ale matka chciała nas powstrzymać, niestety zaklęcie, które rzuciła poszło tylko na mnie.. - na chwile przystanęła 

- Kol po nią wbiegł - dodał Elijah patrząc na minę siostry - Prawie sam zginął, matka uciekła, Maya wróciła do siebie, potem przyszłaś Ty i Caroline, oczywiście musiałaś wbiec do środka, Caroline chciała biec za Tobą ale powstrzymał ją Klaus. W tym samym momencie Kol wyszedł z budynku, ale nie miał wiele sił, więc po Ciebie poszedł Klaus. 

Nastąpiła chwila ciszy. Wszyscy żyli i to było najważniejsze, nie liczyło się nic innego.

- A co z Nicholasem ? Miał z tym wiele wspólnego - poruszyłam temat 

- Nie wiemy gdzie jest - odezwała się Caroline - Za to Elijah odkrył pewną sprawę 

- Jeśli pierwotny wampir umrze, czyli Klaus, Rebeka, Kol, bądź ja umierają wszyscy z naszej linii, wszystkie wampiry, które zostały przez nas przemienione bezpośrednio lub pośrednio - wyjaśnił najstarszy 

- Wiecie z jakiej linii pochodzicie ? - zapytała Rebeka 

- Ja z Klausa - odpowiedziała Caroline 

Odruchowo spojrzałam na hybrydę, ja zostałam stworzona bezpośrednio przez Klausa, ale tego nikt wiedzieć nie mógł.

- Ja nie wiem, ale to nie ma znaczenia - odpowiedziałam 

- Trzeba to przerwać. Nie chcę ryzykować życia Caroline - odezwał się po raz pierwszy Klaus 

- Jakie to szlachetne - parsknęła Beka - Nie spodziewałam się, że usłyszę coś takiego od Ciebie

- Tutaj za pewne będą chcieli pomóc wasi znajomi - powiedział Elijah patrząc na mnie i na Care - Im będzie zależało na tym tak jak nam 

- Mi nie zależy - dodała szybko Rebeka - Jak umrę nie obchodzi mnie kogo za sobą pociągnę 

Rebeka pod groźnym wzrokiem Klausa zamilkła. Byłam u Mikaelsonów do wieczora. Szybka generacja wampira sprawiła, że po południu Kol czuł się jak zawsze. Chciał mnie odprowadzić do domu, ale powiedziałam, że zobaczymy się jutro, a sama poszłam do Caroline. Miałyśmy do obgadania pewną kwestie. To nam zostawiono zadanie, aby namówić naszych przyjaciół na sojusz. 

Następnego dnia umówiliśmy się wszyscy w domu Stefana i Damona. Oczywiście pierwotni się w to nie wliczali. Bonnie im opowiedziała co się działo w lesie. Ja z Caroline postanowiłyśmy nie wracać do tego tematu patrząc na to, że między innymi Elena brała w tym udział. Wyjaśniłam im co chcemy zrobić i zaproponowałam w imieniu Pierwotnych sojusz. 

- Klaus się nie nadaje do sojuszu - powiedział Damon 

- On zawsze dotrzymuje słowa - wtrąciła Caroline 

- Niech będzie - powiedział Stefan, który wcześniej nic nie mówił, wszyscy spojrzeli na niego zszokowani - Oni w tym nie mają dużego interesu ale my owszem 

- A chociaż wiadomo jak oddzielić was od tego ? - zapytał Matt 

- Tak, razem z Elijah coś już znaleźliśmy w notatniku Esther - wyjaśniła Bonnie - Nie będzie to łatwe trzeba po prostu połączyć pewne składniki, a oni muszą to wypić..

- Co w tym trudnego ? - zapytała Elena 

- Daj jej dokończyć - upomniałam ją 

- Potrzebny jest pewien pył, ale Esther osobiście go schowała. Jest kilka wskazówek, Elijah uważa, że wie gdzie to jest ale wyprawić się tam musi więcej osób niż jedna lub dwie - dokończyła Bonnie 

- Więc wypadałoby się spotkać z Pierwotnymi - podsumował Stefan 

- To się źle skończy, żeby nie było, że nie ostrzegałem - dodał Damon 


Toksyczne życie | TVD TO | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz