Ślub - zakończenie

777 27 77
                                    

~~~~~~~~~Pół roku później~~~~~~~~

- Wstawaj! Auroro wstawaj! - Grace zaczęła mną trząść
- Jeszcze 5 minutek. Proszeeeee...
- Nie! Wstawaj! Dzisiaj wielki dzień!
- Coooo? Jaki... A! No tak! Dlaczego mnie nie obudziłaś?! - zerwałam się
- Robię to od 10 minut...

Poszłam do toalety i się ogarnęłam. Kiedy wyszłam Grace pociągnęła mnie za rękę w stronę lasu.

- Ja nie chcę zwierzęcej krwi!
- Jak raz wypijesz, to świat się nie zawali. Znając ciebie znowu kogoś zabijesz, a ja sobie z tobą nie poradzę
- Nooo choooodź...
- Nieeeeee
- Taaaak
- Nooo dooobraaa

Poszłyśmy do miasta i schowałyśmy się pomiędzy budynkami.
Po kilku minutach w alejkę wszedł jakiś facet, którym zajęła się Grace, a ja wyjrzałam zza winkla i złapałam jakiegoś mężczyznę.
Wbiłam w jego szyję kły, a chwilę później już leżał martwy na ziemi.

- Mówiłam, że kogoś zabijesz - usłyszałam Grace
- Oj tam, oj tam... - przewróciłam oczami

Jej ofiara ocalała, bo Grace lepiej nad sobą panuje w porównaniu do mnie.

Wróciłyśmy do rezydencji, w której trwały przygotowywania do ślubu i wesela. Nancy i Grace zabrały mnie do jakiegoś pomieszczenia, abym nie widziała dekoracji.

- Teraz mam tu bezczynnie siedzieć?
- Nie - dziewczyny wyciągnęły wino, kieliszki i trzy torebki krwi

Uśmiechnęłam się pod nosem i nalałam wina, które wymieszałam z krwią. Usiadłam na krześle, stojącym przy oknie i wyjrzałam na zewnątrz. Był już czerwiec, przez co słońce grzało niemiłosiernie.

- Stresujesz się przed ślubem?
- Nie
- Jakim cudem?
- Normalnie, nie mam czym - napiłam się - Ale chciałabym zobaczyć Natha
- Zobaczysz go o 13:30, a jest 11
- Yhym - westchnęłam
- To jak, idziemy się przygotowywać?
- No dobraaa - wstałam powoli z krzesła

~~~~Dwie i pół godziny później~~~~~

- Wyglądasz jak bogini - dziewczyny spojrzały na mnie
- W końcu nią jestem - uśmiechnęłam się

Ubrałam jeszcze białe szpilki i stanęłam przed lustrem. Miałam ubraną, białą, rozkloszowaną suknię z wykoronkowaną górną częścią, a do tego długi welon, opadający swobodnie na moje blade ramiona (Media).

Wzięłam do ręki bukiet biało-czerwonych róż i skierowałam się do jakiejś salki, z której miałam wychodzić na ślubny kobierec. Miał mnie prowadzić ojciec Natha, bo swojego nie miałam.

Dopiero teraz stres dał o sobie znać. Nie mogłam się skupić na tym, co teraz będzie. Grace przybiegła do mnie, abym się trochę uspokoiła.

- Wszytko będzie dobrze. Nie musisz się stresować. Tak długo nic sobie z tego nie robiłaś, to teraz też nie musisz. Kochacie się i to jest najważniejsze. Ogólnie, to jestem ciekawa jak wygląda Nathan
- Nie widziałaś go?
- Nie. Powiedział, że skoro on nie może zobaczyć ciebie, to my nie zobaczymy jego. I to się tak podzieliło, że ja i Nancy pomagałyśmy tobie, a Martin i Chris jemu. Jedynie uzgadnialiśmy kolor róż, bo on musiał wiedzieć, co przypiąć do garnituru

Nagle rozbrzmiały organy i jakiś chór. Praktycznie wszystko było robione za moimi i Natha plecami, więc niewiele widzieliśmy.

Grace gdzieś poszła, ale za to, przyszedł i złapał mnie pod ramię Nicolas

- Gotowa? - uśmiechnął się
- Chyba gotowa - odwzajemniłam uśmiech

Po chwili drzwi, które były zamknięte, otworzyły się. Ujrzałam czerwony dywan, prowadzący na porośnięty trawą pagórek.

Wampirzy urok ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz