Zostały już mu niecałe trzy tygodnie, a wydawało się jakby miały minąć w ciągu trzech minut. Wizja zbliżającej się śmierci była przytłaczająca i jedyne o czym myślał to właśnie to. W jego głowie kotłowało się wiele pytań, na które nie znał jeszcze odpowiedzi i bał się, że nigdy już nie pozna.
Taehyung był dla niego wszystkim, ale czy to była miłość? Czy to było właśnie to uczucie, którego potrzebował? Nie wiedział tego.
Najgorsze było to, że ta miłość musi być odwzajemniam. Może i Tae mówił, że go kocha, ale czy na pewno tak było? On wcale nie kwestionował jego uczuć, po prostu każdy może się pomylić. Może to, co uważa za miłość, to po prostu zauroczenie. Może wcale nie jest do niego tak przywiązany.
Nie był w stanie się jednak tego dowiedzieć, bo co? Spyta go o to? Taki obrót spraw nie wchodził w grę i jedyne co mu pozostawało, to wiara, że jego podejrzenia są błędne.
-Musisz mi powiedzieć prawdę. Jak jest w niebie? -czarnowłosy opadł na krzesło w swoim pokoju. Zaczynał już powoli wariować. Strasznie bał się tego, co nastąpi za te kilkanaście dni. Jednak życie w nieświadomości swojej śmierci byłoby lepsze.
-Jungkook, nie mogę ci nic dokładnie powiedzieć. Jedyne co musisz wiedzieć to, że będziesz szczęśliwy jeśli tam trafisz. -anioł unosił się nad biurkiem i przyglądał zmartwionej twarzy podopiecznego. Serce mu się krajało, gdy nie był w stanie mu jakkolwiek pomóc. Już i tak dał mu bardzo dużo czasu, co było sporym nagięciem zasad. W teorii w żadnym prawie anielskim nie jest zapisane, że nie można nikogo wskrzeszać. Mimo wszystko jeśli się to zrobi, to są tego poważne konsekwencje, dlatego wiele aniołów tego nie robi. Tylko nieliczni, którzy bardzo przywiązali się do swoich dzieci są w stanie coś takiego zrobić, ale nie dłużej niż na dwa miesiące.
-To jest bardzo nie w porządku. -chwycił w dłoń pierwszy z brzegu ołówek i zaczął nim machać w dłoni. Z jednej strony miał już tego dosyć, bo czuł oddech kostuchy na karku, ale z drugiej jednak chciał jak najwięcej czasu spędzić na ziemii w obecności Taehyunga. Już nic innego by się dla niego nie liczyło. Czy tak wiele oczekiwał? -Skoro o niebie nie możesz mówić, to może coś o piekle mi opowiesz? Byłeś tam kiedyś?
-Czy byłem? -anioł zaśmiał się nerwowo i odchylił palcem kołnierzyk koszuli tak, jakby zaczęło mu się robić gorąco. -Nie. Słyszałem tylko kilka nieprzyjemnych rzeczy o tym miejscu. -uciekł wzrokiem w stronę okna. Było coś, czego Jungkook nie mógł się dowiedzieć, ale ciężko było utrzymać prawdę w tajemnicy, gdy jest się aniołem. Z natury nie może kłamać, więc jest to bardzo trudne i niewielu z nich to potrafi.
-A co słyszałeś? -w tym momencie nie zwracał uwagi na dziwne znaki, jakie Jimin wysyłał nieświadomie. Był zbyt przejęty swoją przyszłością. Chciał z niego wyciągnąć jak najwięcej się dało.
-Nic ciekawego. -wzruszył ramionami, dalej patrząc przez okno. Po szybie spływały powoli krople deszczu, który od tygodnia nie chciał odpuścić. Jesień w końcu ruszyła pełną parą. -To nie jest odpowiednie miejsce dla kogoś takiego jak ty. -rzucił na niego okiem przez ramię. To był chyba pierwszy raz, gdy tak bardzo przywiązał się do podopiecznego. No... Był jeszcze jeden taki, ale rozdzielono ich, bo dzieciak nie wiadomo z jakiego powodu go widział. -Nie myśl o tym i żyj chwilą. Już niedużo ci zostało, powinieneś wykorzystać ten czas i spędzić go jak najwięcej się da z Taehyungiem. - nie chciał już więcej rozmawiać o tych nadnaturalnych sprawach. Przyprawiało go to o ból głowy.
CZYTASZ
Good boys go to heaven. //TaeKook
FanfictionCo jeśli zginiesz, ale dostaniesz drugą szansę? Czyli o Jungkooku, który w wyniku potrącenia samochodem umiera, ale wraca na dwa miesiące, by znaleźć miłość swojego życia. Uwagi: top!jk, angst #2 in taekook 280820 ja nie wiem jak do tego doszło dw...