24- Konsekwencję

2K 154 17
                                    

Rano obudziłam się już bez Sasuke. Ciekawe jaka była jego reakcja jak zobaczył, że się do mnie przytula. No cóż lepiej będę się zbierać, bo pewnie nawet nie da mi zjeść śniadania, a już będzie chciał ruszać. 

Wstałam ze swojego posłania i ubrałam na siebie swój ukochany dres. Zabawa z włosami zajęła mi trochę więcej czasu, ale czego się spodziewać po moich kudłach, które stoją na wszystkie strony świata. Gotowa poszłam na śniadanie i byłam trochę zdziwiona, że przy stole siedział tylko Sasuke.

- Dzień dobry Sasuke. Jak się spało?- zapytałam z uśmiechem. 

- Byłoby miło gdybyś następnym razem nie pchała się mi do łóżka.- powiedział i zmierzył mnie złym wzrokiem. 

- Nie bądź taki Sasuke-chan. Widziałam, że miałeś koszmar, więc postanowiłam cię trochę uspokoić.- wzięłam kęs pieczonej ryby do buzi.- Spokojnie nikomu nie powiem. Gdzie Karin i Rycerz?

- Przestań nadawać mu takie dziwne przezwiska!- warknął do mnie.

- I tak nie masz na to wpływu, więc?

- Byłem w drugim pokoju i ta dwójka śpi jak zabita. Pewnie za bardzo zmęczyli się kłótnią i zasnęli.

- Hmmm... w takim razie wyruszymy z opóźnieniem. 

- Nie chcę przypominać kogo to wina.

- No już Sasuke-chan nie gniewaj się! Przecież wszystkim to wyszło na dobrze. 

- Gdyby nie ten twój wypoczynek to już dawno bylibyśmy na miejscu. 

- Jugo nie zając nie ucieknie. Pewnie siedzi zamknięty w celi, prawda? Nic się nie stanie jak posiedzi w niej jeszcze trochę. Ale od razu mówię ty idziesz ich obudzić. Ja mam pewną sprawę do zrobienia.

Wstałam od stołu i wyszłam przed Gorące Źródła. Usiadłam na dość dużym kamieniu i zagłębiłam się głęboko w swój umysł. Po chwili znajdowałam się przed dobrze mi znaną ogromną klatką. 

- Jak leci Kurama?

- Nie bądź taka śmiała ludzka płotko.

- Weź mnie tak nie nazywaj. Przecież zażegnaliśmy topór wojenny. Kiedy powinnam zacząć bawić się twoją pieczęcią?

- Akatsuki za niedługo powinno wykonać ruch. Dla twojego dobra musimy jeszcze poczekać. Jeśli jakimś cudem cię złapią bez pieczęci wyciągnięcie mnie to będzie pestka. Teraz jesteś bardzo widoczna, bo krążysz razem po tym świecie z tym cholernym Uchihą. Powinnaś gdzieś się zaszyć i tam mnie uwolnić. 

- Opuszczenie go może być trudne.- usiadłam na łapie Kuramy.- Prędzej czy później spotka się z Naruto, a ja chcę mu powiedzieć, że żyje. Przecież Onii-chan może być w przekonaniu, że umarłam. 

- Ludzie to takie skomplikowane istoty. Za niedługo rozpocznie się wojna. Do tego czasu musimy znaleźć sposób na powrót do naszego świata. 

- Dlaczego?

- Jesteś taka głupia, czy tylko udajesz?- pokazałam mu język.- Ten świat jest równoległy do naszego. Jeśli tu będzie wojna i twój brat odegra tu bardzo ważną rolę, to kto ją odegra w naszym świecie. Ciebie tam nie ma.

- Ale moi przyjaciele...

- Są silni, ale czy będą wstanie stać się tak silni jak ty? Naruko pomyśl. Musimy jak najszybciej wrócić, bo inaczej twoi przyjaciele zginą, a ty nic na to nie poradzisz.


Witajcie

Najpierw to chcę was przeprosić, że tak dawno nie było żadnego rozdziału. Ostatnio na moim koncie był maraton z innej serii i wyszła taka trochę przerwa w innych. Ale teraz rozdziały będą pojawiały się normalnie, więc się nie martwcie.

Pozdrawiam Makoto ^^

Przejście ( SasukexNaruko )Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz