Para aportowała się przed Hogwartem. Salomea z ekscytacji niemal podskakiwała, ale Severus miał nietęgą minę.
- Nie cieszysz się? - spytała spoglądając na niego niepewnie.
- Dlaczego bym miał? - westchnął nagle wyjątkowo zmęczony.
- Twoi przyjaciele chcą przejść na naszą stronę, a to chyba powód do radości, prawda?
- Jesteś tak głupia i naiwna... - odpowiedział zrezygnowany. - Chodźmy od razu do Dyrektora i miejmy to już za sobą.
Rudowłosa nic więcej nie odpowiedziała. Martwiło ją zachowanie Severusa i nie chciała dolewac oliwy do ognia. Dlatego też posłusznie poczłapała za nim do gabinetu profesora Dumbledora. Ten powitał ich entuzjastycznie i poczęstował herbatą.
- Nie mam siły na uprzejmości Dyrektorze. - zaczął bez owijania w bawełnę Severus.
- Co się stało moje dziecko? - zatroskał się starszy mężczyzna.
- Mylofoyowie chcą, żeby Draco przyłączył się do Zakonu i proszą o zapewnienie mu bezpieczeństwa.
- Są tego pewni? - Dyrektor zaczął gładzić swoją długą, białą brodę. - Tom ich zabije.
- Najpierw będzie ich torturował tygodniami, a może nawet miesiącami. - odpowiedział zimno młodszy mężczyzna.
Salomea zamarła. Zrozumiała dlaczego Severus nie cieszył się z ich prośby i dlaczego irytowała go jej radość. Musiała przyznać, że rzeczywiście była naiwną idiotką.
- Dlatego proponują, żeby ich też wziąć pod ochronę. Ukryć, najlepiej w kwaterze głównej Zakonu. - kontynuował spoglądając na Dyrektora z pełną powagą.
- Wtedy to na tobie skupi się jego złość. - zauważył rozsądnie starszy czarodziej posyłając przyjacielowi zmartwione spojrzenie.
- Jestem mu potrzebny więc mnie nie zabije.
- Są rzeczy gorsze od śmierci.
- Musi być inne wyjście z tej całej sytuacji. - wtrąciła się Salomea. Rozmowa o torturach i śmierci nie podobała się jej ani trochę. Zwłaszcza, że mężczyźni omawiali je tak beznamiętnie, jakby właśnie rozmawiali o jutrzejszej pogodzie. - Możemy przecież upozorować ich śmierć... Nie będzie mógł wtedy ukarać Severusa.
- Naprawdę masz mnie za takiego idiotę i myślisz, że nie przemyślałem już wszystkich możliwych scenariuszy? - warknął w jej stronę.
- Nie, oczywiście, że nie... - przygryzła wargę. - Po prostu nie chcę, by stało Ci się coś złego.
- Nie martw się, moje dziecko. - zwrócił się do niej Dyrektor. - Nie wyślę Severusa na tortury, gdy będzie choć cień nadziei, by tego uniknąć. - posłał jej pokrzepiający uśmiech, jednak jego słowa wcale jej nie uspokoiły. - Robi się już późno, odpocznijcie. - powiedział wstając z fotela i tym samym dając sygnał, że spotkanie jest zakończone.
- Dobranoc Dyrektorze. - pożegnała się wychodząc z jego gabinetu.
Gdy drzwi się za nimi zamknęły Salomea utkwiła swoje zatroskane spojrzenie w Severusie. Mężczyzna starał się ją ignorować, jednak wkrótce wybuchł.
- Czego?! - warknął w jej stronę.
- Martwię się. - odpowiedziała cicho.
- Och, teraz się martwisz? Nie dawno jeszcze skakałaś z radości. - zakpił z niej.
- Nie wiedziałam... - zaczęła, ale Severus jej przerwał.
- Nie wiedziałaś, bo nie myślisz... - warknął w jej stronę. - Ale nie martw się, da się przejść przez życie bazując tylko na ładnej buźce. - ponownie uśmiechnął się kpiąco.
CZYTASZ
Severus Snape i uroki leczenia
Fiksi PenggemarSalomea jest stażystką w Hogwarcie. Poznaje Severusa, gdy ten powraca poturbowany z podwieczorku u Czarnego Pana. Coś między nimi iskrzy i buduje się nić porozumienia, ale czy to wystarczy? Czy Severus pozwoli sobie na uczucia i odrobinę szczęścia...