Warm

324 23 11
                                    

Powiadają, że przeciwieństwa się przyciągają niczym dwa przeciwne bieguny magnesów. Nico nie bardzo chciało się w to wierzyć. Nie wyobrażała sobie, by mogła wytrzymać przy wiecznie rozpromienionej kupce szczęścia, która dla niej emanowałaby po prostu optymistyczną głupotą i ignorancją. Taka osoba jedynie działałaby jej na nerwy swoim zbyt pozytywnym nastawieniem. Ale z drugiej strony była ona...

Karolina Dean. Oczywiście była tą zawsze życzliwie uśmiechającą się dziewczyną z dobrego domu. Ot kolejna laleczka pozująca na idealną córeczkę, która stara się zarazić wszystkich wokół dziwnym wirusem szczęścia. Różniła się zdecydowanie od Nico Minoru. Była od niej wyższa o co najmniej kilkanaście centrymetrów, a długie blond włosy spływały na jej muśnięte słońcem ramiona. Ubierała się jak typowa nastolatka, preferując jeansy w połączeniu z bluzką w jakimś jasnym, często pastelowym kolorze. Zupełnie inaczej przedstawiała się postać Nico: niziutkiej Azjatki, którą otaczała czarna czarna barwa począwszy od sięgających za linię barku włosów, a skończywszy na ubraniach w lekko gotyckim stylu i akcesoriach do nich dobranych. Jej makijaż był mocny i niemal agresywny czym odbiegał od umalowanego w naturalny sposób oblicza Karoliny. Wydawały się pochodzić z dwóch zupełnie różnych światów, ale jednak musiał istnieć jakiś element, który by je połączył.

Były niczym yin i yang. Stanowiły przeciwieństwa, które mogą tworzyć spójną i harmonijną całość, gdy posiadają w sobie choć małą cząstkę kontrastującą z ich naturą.

Karolina sprawiała wrażenie idealnej córki, ale wcale nie było jej blisko do perfekcji. Jaśniała mocnym blaskiem lecz w jej wnętrzu znajdowało się jądro ciemności, która nie mogła jej pochłonąć. Z pozoru buntowniczą Nico otaczał mrok, w którym tliło się wątłe światełko, które zgasnąć nie powinno. Blondynka rozpalała w niej ten płomień życia i szczęścia, a w zamian za to Minoru nie pozwalała, by jej światło zostało stłamszone przez cień.

Dbały o siebie wzajemnie jak tylko mogły. Nico starała się w trudnych chwilach być zawsze blisko Dean by nie pozwolić jej się załamać. Stanowiła dla niej swoistego rodzaju opokę i wsparcie. Absorbowała jej mrok, by dziewczyna mogła jaśnieć jeszcze bardziej.

Karolina była jak słońce. Ciepła i promieniująca. Tylko ona uśmiechając sprawiała, że na twarzy Minoru również zagaszczał uśmiech. Zupełnie jakby była Księżycem odbijającym słoneczny blask. Nico nie mogła zaprzeczyć, że czuła się przy niej po prostu dobrze i bezpiecznie. I chciała zadbać o to, żeby dziewczyna czuła to samo.

Wciąż pamiętała jak to wszystko się zaczęło. Jak Karolina pocałowała ją po raz pierwszy. Powoli i delikatnie. Tak jak jeszcze nikt inny. Minoru na długo zapamięta miękkość jej ust i smak błyszczyka, którym pociągnięte były jej wargi. Od tamtego czasu zmieniło się tak wiele.

Nico już wcześniej ceniła Karolinę, ale dopiero później przyłapywała się na tym, że myślała o czymś, co wcześniej nie przyszło jej do głowy. Widząc stojącą przed nią blondynkę w shortach i bluzeczce na ramiączkach, której dół podwinął się, ukazując pasmo nagiej skóry. Miała ochotę przytulić się do niej od tyłu i wsunąć dłonie pod materiał jej koszulki, by nieco je ogrzać. Nico zawsze należała do zmarźlaków, a ciało Karoliny było niezwykle ciepłe i kojące w dotyku. Naprawdę nie wiedziała, w którym momencie zaczęła dostrzegać w nim kogoś więcej niż tylko dobrą przyjaciółkę.

Azjatka zawsze o nią dbała w ten czy inny sposób, ale dopiero po tym, gdy uświadomiła sobie jak ważna jest dla niej blondynka to tym bardziej zależało jej na tym, by bronić jej przed złem i zepsuciem. Nie chciała, by Karolinę spotkało coś na co nie zasługiwała, a zasługiwała jedynie na to, co najlepsze...

Nico mruknęła coś pod nosem, kuląc się pod cienką kołdrą. Znów śniła o czymś przyjemnym choć zupełnie nie pamiętała co to było. Po śnie pozostało jedynie błogie uczucie spokoju.

Oczy wciąż miała zamknięte pomimo tego, że jej świadomość powróciła do świata realnego. Przesunęła dłonią po drugiej połowie łóżka. Pod opuszkami palców czuła jedynie nagrzane wpadającymi przez okno promieniami słonecznymi prześcieradło. Miejsce było puste. Mruknęła niezadowolona i uchyliła nieumalowane powieki, by upewnić się czy na pewno nikt nie leży obok.

Jej zaspane spojrzenie natrafiło jedynie na próżne wnętrze jasno oświetlonej sypialni. Nigdzie nie dostrzegła smukłego ciała, do którego pleców tuliła się przez pół nocy. Czuła się przez to lekko zawiedziona.

Westchnęła zmęczona i ponownie zamknęła oczy, licząc na to, że kiedy otworzy je następnym razem będzie na nią czekał o wiele przyjemniejszy widok od jedynie pastelowych ścian i umeblowania pomieszczenia. Miała nadzieję, że chociaż w krainie snów czeka na nią coś przyjemnego. Nim jednak zdołała się do niej wybrać poczuła jak materac obok niej ugina się pod ciężarem, który na nim wylądował.

Nico nie spieszyło się, by ponownie wystawić źrenice na działanie światła słonecznego, które z rana ją tylko drażniło dlatego ociągała się z uchyleniem powiek, by móc swobodnie zerkać na leżącą obok postać. Karolina wpatrywała się w nią niczym w obrazek. Zachwycała się tym jak uroczo i naturalnie wygląda Minoru wczesną porą; jak promienie słońca muskają delikatnie jej twarz, która choć pozbawiona makijażu wciąż zdawała się jaśnieć wyjątkowym urokiem; jak czarne pasma włosów Nico układają się na jej poduszce. Karolina była nią oczarowana. Uśmiechnęła się wesoło, co nadało jej oczom żywego blasku.

- Hej. Jak się spało? - zapytała miękko.

Azjatka ponownie przymknęła oczy i przysunęła się bliżej ciała blondynki, odruchowo wsuwając swoją nogę między łydki Dean.

- Całkiem dobrze... - odpowiedziała i westchnąwszy spojrzała ponownie na dziewczynę. - Gdzie byłaś jak się obudziłam?

Nico potrafiła czasami być naprawdę sporym śpiochem. Nie lubiła jednak, gdy po przebudzeniu zastawała puste łóżko, gdy nie kładła się do niego sama. Wolała budzić się przy Karolinie. Czuła się wtedy o wiele raźniej ze świadomością, że dziewczyna jest cały czas obok.

- Poszłam zrobić nam coś na śniadanie - odpadła blondynka, zarzucając ramię przez talię Minoru, na której znajdował się podwinięty materiał topu, w którym spała Azjatka.

Faktycznie. Dopiero teraz Nico wyczuła docierający z kuchni zapach przygotowanego przez niebieskooką śniadania i świeżo zaparzonej kawy. Wyglądało jednak na to, że dzień rozpocznie się dla niej naprawdę bardzo przyjemnie. Przysunęła się jeszcze bliżej do Karoliny, by móc niespiesznie i czule musnąć jej wargi swoimi, całując ją delikatnie.

- Kocham cię - szepnęła jedynie, bo w tych dwóch słowach zawierały się wszystkie uczucia jakie chciała przekazać blondynce.

- Ja ciebie też - odpowiedziała jej Dean, uśmiechając się jeszcze szerzej. - Chodź już na śniadanie, bo wystygnie. Poza tym przyda ci się kubek gorącej kawy.

Nico pozwoliła niechętnie wywlec się z łóżka chociaż najlepiej poleżałaby tam jeszcze trochę w objęciach ukochanej. Może jednak Karolina miała rację i ciepły napój dobrze jej zrobi: rozbudzi ją nieco szybciej i rozgrzeje organizm od wewnątrz. Nico mogła być pewna tylko jednego, gdy tylko patrzyła na swoją uśmiechniętą dziewczynę, poruszającą się z gracją po kuchni.

Nic nie mogło równać się z ciepłem i blaskiem, który od niej bił...

Warm ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz