Rozdział 17: Nie chciałabyś być moją dziewczyną..?

789 52 1
                                    

Razem z Ethanem jeździliśmy leśnymi ścieżkami po obrzeżach miasta. Na rowerze nie byłam chyba z rok, przez co moje nogi nie były przystosowane do wysiłku. Z resztą po pójściu na studia wcale nie uprawiam sportu, co powinnam zmienić. Jechałam niedużo za Ethanem. Nie mogłam się skupić na drodze i widokach, które były niewątpliwie piękne, jednak moje myśli zaprzątał Ryder. Ostatnio był jakiś nieobecny. Z tego co widziałam nie układa mu się za bardzo z Rose, co zaczęło mnie martwić. Blondyn zauważył mój niemrawy wyraz twarzy. Wyrównał ze mną prędkość i oparł się na kierownicy, pochylając się lekko do przodu.

- Coś się stało? - Spytał, obdarowując mnie ciepłym uśmiechem. Nie mogłam zdobyć się na odwzajemnienie tego gestu.

- Nie... znaczy... nie wiem. - Westchnęłam głośno, patrząc w inną stronę.

Znaleźliśmy się na dróżce między dwoma polami pszenicy. W pewnym momencie wjechałam na duży kamień, który skutecznie mnie zatrzymał i szturchnął nieco do przodu. Gwałtownie stanęłam w miejscu. Ethan przystanął obok mnie, wnikliwe wpatrując się we mnie swoimi piwnymi tęczówkami. Zeszłam z roweru, aby zobaczyć co się stało. Spojrzałam na tylne koło.

- Wspaniale, łańcuch się rozluzował. - Mruknęłam, zakładając ręce na piersi.

Blondyn zszedł ze swojego roweru. Skierował swój wzrok na koło. Przesunął mnie delikatnie dłonią i przykucnął przy sprzęcie. Oparłam się bezradnie o siodełko i znowu westchnęłam głośno, aby dać upust swoim złym myślom. Moja niemrawa mina zaniepokoiła chłopaka. Spojrzał się na mnie, kolejny raz czule się uśmiechając.

- Nie lubię widzieć cię smutną. - Powiedział, cały czas majstrując przy łańcuchu - Jesteś o wiele piękniejsza, gdy się uśmiechasz.

Moje serce zabiło mocniej na komplement, który padł z jego ust. Mimowolnie podniosłam kącik ust. Nie uszło to uwadze Ethana.

- Chodzi o Rydera. - Odezwałam się. Postanowiłam, że się przed nim otworzę. Sam to mój przyjaciel, więc nie ma się o co martwić. Ja po prostu chcę dla bruneta dobrze. Ethan skierował swój ciekawski wzrok na moją sylwetkę. - Tydzień temu niejako spiknęłam ze sobą Rose i Rydera. Wszystko było fajnie, ale ostatnio coś między nimi pękło. Minęło jedynie siedem dni, a ich świeży związek już się rozpada. - Przełknęłam gulę, zalegającą mi w gardle. Mówiłam, że jestem zbyt emocjonalna. - Trudno mi to przyznać, ale to był błąd. Źle, że się wtrącałam. Może gdybym nic nie zrobiła to zrozumieliby, że nie pasują do siebie, a teraz...

- Nie mów tak. - Przerwał mi blondyn, podnosząc się z kucu. - Zrobiłaś, co uznałaś za słuszne. Jeśli Sam nie potrafi zadbać o własny związek to trudno. Nie powinno cię to w ogóle obchodzić.

- Ale w dalszym ciągu to mój przyjaciel.

- Chodź raz mu zaufaj. - Wtrącił się po raz kolejny.

Skarciłam się w myślach. Ethan ma rację. Moje wygórowane ego sprawiło, że wepchnęłam Sama w niepotrzebny związek. Jednak jeśli już zwalamy na kogoś winę to Ryder zdecydował się pocałować Rose. Powinnam po prostu żyć dalej i nie przejmować się przyjacielem. Jak zwykle miał rację, gdy nie chciał, abym wtrącała się w jego sprawy. Jestem idiotką.

Blondyn podszedł do mnie. Swoje dłonie trzymał z dala od ciała, gdyż były całe czarne od smaru. Jego twarz była bardzo blisko mojej, co przyprawiło mnie o skręt w żołądku. Złączył nasze wargi w czułym pocałunku. Złapałam w dłonie jego twarz. Bardzo żałowałam, że wjechałam na ten przeklęty kamień, bo teraz chłopak ma ręce całe w czarnej mazi i nie może mnie dotknąć. Bardzo mi teraz tego brakuje. Odsunęliśmy się od siebie po pewnej chwili, łapiąc oddech.

Jesteśmy przyjaciółmi, prawda? [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz