Rozdział 16

9 0 0
                                    




Patrzę się na Erin.

- Myślę, że mogę ufać siostrze mojego...ukochanego i tobie Ario -zaczynam i odsłaniam uszy.

- Mam nadzieje, że moje uszka to nie problem - mówię drapiąc się po karku.

W oczach Erin pojawiły się łzy. Spodziewałem się tego, ponieważ zawsze była bardzo wrażliwa.

Widząc jej łzy podchodzę do niej i klękam przed nią. Chwytam ją za dłonie, a ogonem łaskoczę ją po nosku.

- Proszę nie płacz, bo ja się też popłacze - mówię uspokajającym głosem i promiennie się do niej uśmiecham.

- Ale twoje uszy - powiedziała zrozpaczona - Dlaczego Cię tak skrzywdzili? Jak mogli zrobić coś tak okrutnego?

Erin prawie dławiła się płaczem.

- Ciii...nie ma nad czym płakać. One nie bolą - przekonuje i kładę jej dłoń na jednym z moich uszu.

- Widzisz? Nie jest źle. Wiec proszę uśmiechnij się, bo zaraz mi serce pęknie - mówię cicho, tak samo jak mówi się do rannego zwierzęcia.

Powoli się uspokoiła  i głaskała jego uszy pociągając nosem. Aria jak zawsze patrzyła na nią ze spokojnym uśmiechem. Ja przyglądałem się Millowi, podziwiałem go, mało kto potrafi przerwać jej płacz w tak krótkim czasie.

- Z uśmiechem jesteś o wiele piękniejsza - mówię i sam się uśmiecham. Przejęła się mną choć nawet mnie nie zna...polubiłem ją. To taki mały, wrażliwy kotek, którego łatwo spłoszyć.

- Uważaj żebym się nie zakochała, powinnam już mieć męża i być brzemienna, a żaden nawet nigdy nie powiedział, że jestem piękna - powiedziała - No prócz Antona.

Marszczę zabawnie brwi.

- Już widzę Antona, który goni toporem twoich adoratorów.

- Jakby jacyś się pojawiali, nikt nie chce chorej, dobra żona to sprawna żona - zaśmiała się smutno.

- Nie mów tak, kotku - czochram ją po włosach.

- Zdaj się na moją intuicje. Ja ci mówię, niedługo spotkasz miłość swojego życia - uśmiecham się od ucha do ucha.

- Słuchaj się go, powiedział, że znajdę szczęście i znalazłem -powiedziałem.

- Dobrze. Ale liczę na kogoś starszego od ciebie - zwróciła się do Milla.

Prycham śmiechem.

- Nie mogę ci zagwarantować, że będzie starszy - znów czochram ją po głowie i wstaje z klęczek. Miednica daje się we znaki.

- Ejjj, ale ja nie chce młodszego.

Machnąłem  ręką.

- E tam, jak się zakochasz wiek nie będzie miał znaczenia.

- Mądrze prawisz lisku - powiedziałem z uśmiechem.

- A co? Ty tez nie chciałeś młodszego? - pytam podejrzliwie.

- Twój wiek jest idealny - mówię przytulając go od tyłu.

- To bardzo wymijająca odpowiedź - zauważam.

- Nie dąsaj się, przynajmniej odpowiedziałem - mówię trącając go nosem po szyi.

- No dobrze, dobrze. Nie klej się tak przy ludziach - mówię i dotykam dłonią jego policzka.

Powiązani z WiedźmamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz