Śni mi się koszmar, czekam w domu na Milla. Jednak sam poszedł na spotkanie, nie wraca dwie godziny. Postanawiam pójść po niego, idę przez las. Zauważam go, leży na ziemi cały we krwi i patrzy na mnie pustym wzrokiem.- Mill!
- Anton, co się stało? - ze snu wybudziły mnie jego krzyki. Jest cały roztrzęsiony, kładę mu dłoń na policzku - Jestem tu, uspokój się - mówię cicho.
Oddycham ciężko, czuję, że brakuje mi powietrza. Widzę go przed oczami, widzę jego martwe oczy. Jestem jak w transie, nic do mnie nie dociera.
Widzę jego oddalony wzrok. Przeraża mnie ten widok. Zaczynam go szturchać.
- Anton! Obudź się! - krzyczę wystraszony.
Słyszę jego głos, łzy zaczynają lecieć mi po policzkach.
- Anton! - widzę, że jego wzrok powraca. Dość mocno wbijam mu pazury w plecy, aby się całkiem wybudził pod wpływem bólu.
Bolą mnie plecy, przede mną widzę mojego kochanego liska. Jest żywy. Dla pewności jednak dotykam jego policzka. Jest ciepły i prawdziwy. Oddycham z ulgą i opieram głowę o jego pierś.
- Aton...nie strasz mnie - mówię i przyciągam jego głowę do mojej piersi. Zatapiam dłoń w jego kruczych włosach. Naprawdę się bałem, że dzieje się z nim coś złego.
- Umarłeś - łkam mu w koszule.
- Jestem tutaj, przy tobie - mówię spokojnie i głaszcze po włosach. Drugi raz widzę aby płakał, nienawidzę tego widoku. Przez jego łzy boli mnie dusza i serce.
Obejmuje go ramionami i wtulam się w niego z całej siły.
- Proszę, pozwól mi iść z tobą wieczorem - mówię cicho zaciskając ręce na jego koszuli.
- Nigdzie nie idziesz i ja też nigdzie nie pójdę - mówię i nie przestaje go głaskać.
Kiwam głową na znak zgody.
- Spróbuj zasnąć, kochany - mówię cicho.
- Ale zostań ze mną - mówię. To brzmi głupio, moja córka tak mówiła do mnie jak nie mogła zasnąć. Zachowuje się jak dzieciak.
- Zostanę, już nie ucieknę - odpowiadam cicho i kreślę kółka na jego karku. „Nie ucieknę" te słowa dla lisa są nie do spełnienia.
Zasnąłem szybko wsłuchując się w bicie jego serca, tym razem nie śniło mi się nic złego.
Długo nie spałem. Zżerały mnie wyrzuty sumienia. Anton przeze mnie płakał, przeze mnie tak się strasznie martwił, przeze mnie ma głęboką ranę na brzuchu...jestem okropny. Pragnę wolności, tyle, że ta wolność będzie jego kosztem. Muszę go nauczyć, żeby mi ufał i puszczał samego. Ale to powoli, nie chce go znów zasmucać. Zasypiam dopiero nad ranem, nic mi się nie śni.
=^.^~~*~~=^.^=
Obudziłem się południe, Milla nie było obok mnie, ale nie martwiłem się. Obiecał, że nie ucieknie.
Obudziłem się dość wcześnie. Nie chcąc budzić Antona, delikatnie wstałem z łóżka. Poszedłem na dół gdzie czekały na mnie dziewczyny. Przeprosiłem je za to, że musiały wysłuchiwać nasze kłótnie. Zjedliśmy śniadanie, a sam zająłem się nauką czytania.
Już z korytarza słyszałem głos Milla. Podążyłem za nim.
- Jestem głodny jak wilk -powiedziałem wkraczając do pomieszczenia.
CZYTASZ
Powiązani z Wiedźmami
RomanceMorze, miasta, piękne kobiety wszystko to dla szarookiego myśliwego jest tak odległe jak gwiazdy spoczywające na wieczornym niebie. Zemsta, topór, podróże to wszystko czego pragnie czarnowłosy podróżnik. Las, Wiedźmy, dobroć to coś co połączyło sil...