19. Różne strony konfliktu

10.3K 749 104
                                    

- O kurwa... - wymsknęło się Diabłowi, ale żadna z dziewczyn nawet nie parsknęła śmiechem. - co to za głupie pomysły? Chciałyście sobie ze mnie zażartować? Pansy, sądziłem, że masz więcej szacunku do Alice. A ty, Iskierko - skierował wściekły wzrok na Harley- rozczarowałaś mnie. Zdradziliśmy ci sekret Alice, a ty z Pansy taki żart? Żałosne.- Machnął ręką i zaczął zmierzać w stronę wyjścia z korytarza.

Jeśli Malfoy teraz wyjdzie z Pokoju Życzeń, niech radzi sobie sam, pomyślał czarnoskóry Ślizgon, rozcierając kark. Nie spodziewał się tego. Taki żart... nie bawił go. Wcale. Stanął jak wryty, czując na ramieniu smukłe palce, zaciskające się coraz mocniej. Odwrócił głowę, by spojrzeć w błyszczące w blasku pochodni niebieskie oczy.

- Powiedziałem, że mnie to nie bawi- powtórzył oschle, ale mimo wszystko Harley nie zamierzała go puścić.- Benson, słuchaj... przemilczę twoje zachowanie i nie powiem nic nikomu, ale masz trzymać język za zębami o Alice, jasne?

Teraz Harley wydawało się, że role całkowicie odwróciły się. Zwykle przyjazny w stosunku do niej Zabini miał paskudny charakter i obecnie podły nastrój, kiedy Pansy stanęła po jej stronie. Możliwe, że bezosobowe przyznanie się do bycia kimś, kto powinien nie żyć było słabo przemyślanym planem, ale potrzebowała pomocy w swoich planach. A dwójka Ślizgonów mogła pomóc osiągnąć cel.

Chciała odkryć powiązania rodziny Malfoy'ów z Voldemortem. Powód zdrady i o co właściwie chodziło podczas tego niespodziewanego ataku na zwykłą rodzinę magiczną, która nie opowiedziała się nigdy po żadnej ze stron. Ani po stronie Zakonu Feniksa ani Śmierciożerców. Chłopak spróbował wyszarpnąć rękę, ale zamiast przyciągnął do siebie Harley tak gwałtownie, że zderzyła się z nim.

- Blaise, proszę cię!- zawołała, ignorując pulsujący ból głowy.- Nie żartuję!- Chociaż nie chciał słuchać, Harley zdecydowała się wszystko streścić.- Dwór Meyling został zaatakowany przez Śmierciożerców. Cała moja rodzina zginęła, przeżyłam fartem. Zakon dotarł na miejsce nim ktoś rzucił na mnie zaklęcie niewybaczalne. Potem były przesłuchania i w końcu ukrycie mojej tożsamości. Śmierciożercy chcieli czegoś, co było na dworze. Chcieli też czegoś ode mnie, ponieważ gdy dowiedzieli się, że żyję, zaczęli mnie szukać. Jestem teraz pod ochroną Albusa Dumbledore'a. Musisz mi uwierzyć!- błagała.

Streszczone wydarzenia zmusiły chłopaka do przeanalizowania tego wszystkiego. Aż tak nie wkręciłaby się w żart. Poza tym raczej nie kpiłaby sobie z martwej osoby, a to oznaczało... Podniósł wzrok na zakłopotaną Pansy, która przestępowała z nogi na nogę, obejmując się nerwowo.

Pansy nie pozwoliłaby żartować z Alice, szanowała ją i postrzegała jak siostrę, przyjaciółkę. Chociaż były młode to zawsze trzymały się razem, kiedy Alice nie przebywała w towarzystwie Malfoy'a. Złowrogie spojrzenie ciemnych oczu złagodniało, podobnie jak zniknęło całe napięcie mięśni, co Harley poczuła pod palcami. Nawet nie wiedziała, że tak bardzo drży. Miała przeszklone oczy, chociaż nie płakała.

- Alice?- spytał, jakby chciał się upewnić, a ona uśmiechnęła się boleśnie i skinęła głową.- Jesteś tutaj...

- Tak. Jednak moja tożsamość musi pozostać tajemnicą przed wszystkimi. Zwłaszcza przed Draco.

- Ale on najbardziej by się ucieszył! On szczególnie powinien wiedzieć!

Pokręciła głową, nieprzekonana sugestią Ślizgona.

- Nie. On nie może wiedzieć, ponieważ wtedy wszystko runie, a mam pewien plan i potrzebuję waszej pomocy, dlatego wam zaufałam i wyznałam prawdę- mruknęła, wyłamując sobie palce.- Chcę odkryć, czego Śmierciożercy szukali w moim domu i czego chcą ode mnie. Dowiedziałam się przypadkiem od ciotki, że Lucjusz Malfoy był powiernikiem Tajemnicy i zdradził moją rodzinę, wyjawiając gdzie jesteśmy, chociaż nie jestem przekonana, ponieważ pojawił się zupełnie inny zdrajca.

- Alice... - Zabini odchrząknął, rozglądając się wokół.- Znaczy się, Harley, widzisz ojciec Dracona...- Ponownie zerknął na Pansy, która z mordem w oczach kręciła głową za plecami dziewczyny, przez co ta tego nie dostrzegła.- Był kiedyś sługą Sama-Wiesz-Kogo.

Pansy dyskretnie odetchnęła z ulgą, że chłopak nie ma jednak za długiego i sprawnie ominął najgorszą prawdę.

- I obecnie przebywa w Azkabanie, wiem.- Oboje spojrzeli na nią zaskoczeni.- Harry kłócił się z Darco.

- Czy... pamiętasz, co dokładnie wydarzyło się na Dworze Meyling?- poruszył inny temat. Chciał odciągnąć ją od tematu Malfoy'ów, ponieważ było to bardziej skomplikowane, a oni nadal oswajali się z myślą, że najmłodsza Manson żyje i stoi przed nimi.

Harley wzruszyła ramionami.

- Doskonale i Zakon chce odkryć prawdę, ponieważ chcą się dowiedzieć, co tam zaszło...- odparła niechętnie.- Snape używa legimencji, by grzebać mi w głowie, ale tamten dzień skrywa się za grubym murem. Dał mi czas do końca kalendarzowego roku, bym mu powiedziała prawdę.

- Szantaż? Oho, Nietoperz chyba się wkurzył- zakpił Zabini.- A jeśli nie powiesz mu prawdy to co?

- Wyjawi Dumbledore'owie, że Pansy zna moją tajemnicę i przykrywka Harley Benson nie sprawdza się. Przeniosą mnie.- Dwójka Ślizgonów wymieniła zmartwione spojrzenia.- Ale ja nie chcę tego zdradzać... nie chcę wracać do tamtego dnia.

Zabini już zamierzał coś powiedzieć, kiedy oderwał wzrok od zaróżowionej twarzy Gryfonki i zerknął na cicho zbliżającego się Malfoy'a, który dopiero co wyszedł z Pokoju Życzeń. Poprawił płaszcz czarodzieja i schował ręce do kieszeni.

- A co to za spotkanie?- Harley zakręciła się na pięcie, by popatrzeć na zaczesane do tyłu jasne włosy i w platynowo-szare oczy.- O, Benson... Co tu robisz?

- Mogłabym spytać o to samo- warknęła.

- Nie mam potrzeby spowiadać się z czegokolwiek przed kimś, kto jest niżej w hierarchii ważności ode mnie.- Jeśli myślał, że uda mu się ją tym zranić, to udało mu się, ale nie dała tego po sobie poznać.

Zmarszczyła gniewnie brwi i szturchnęła palcem w pierś chłopaka.

- Słuchaj mnie, wstrętna wszo, świat nie kręci się wokół ciebie! I zapamiętaj sobie to, że najwyższe miejsce zajmujesz tylko w hierarchii dupków. Pansy, Blaise, pogadamy potem.

Klepnęła Zabiniego w ramię i odeszła od nich, by wpaść jeszcze po coś dobrego, co może zostało po obiedzie i pobiec pod klasę profesora Flitwicka. Malfoy prychnął znudzony i popatrzył na odrętwiałą dwójkę.

- Ciekawe towarzystwo sobie dobieracie.

- Daj spokój, ona nie jest taka zła jak na Gryfonkę. Gdyby była Ślizgonką sam byś ją uwielbiał.- I tak ją uwielbiasz, ale o tym nie wiesz, dodał w myślach.- I jak z tą szafą?

- Wymaga to trochę więcej pracy niż przypuszczałem do tej pory, ale uda się. Przy okazji muszę zająć się jeszcze jednym zadaniem- powiedział zagadkowo.

- Jakim?

- Lepiej żebyście nie wtykali w to nosa, to moje zadanie. Muszę narobić trochę szumu... znikajcie stąd, zanim ktoś zorientuje się, że na obiedzie brakuje więcej Ślizgonów niż powinno.- Kiwnął na nich głową, a ci go posłuchali.

- Dlaczego nie pozwoliłaś mi tego powiedzieć?- zagaił Diabeł, mając już pewność, że nikt go nie usłyszy.- Nie powiedziałem, że stary Malfoy to Śmierciożerca, a jego syn poszedł w jego ślady. Jak ona zobaczy znamię...

- I dlatego nie chciałam byś to mówił! Czy to trudno zrozumieć? Ale może... uda się odciągnąć jakoś Draco od przejścia na stronę Śmierciożerców. Gdyby tylko wiedział, że Harley to Alice...- westchnęła rozczarowana.

- Czyli że co? Nie trzymamy z ciemną stroną mocy, rozumiem, ale dołączamy do Zakonu?

- W tym wypadku ta wojna nas nie dotyczy. Istnieją dwie strony Zakon, chroniący Pottera i Śmierciożercy, którzy chcą go dorwać, ale...- przeciągnęła nieco dłużej swoją wypowiedź- jeśli chodzi im jeszcze o Alice, powstaje trzecia strona. My. Ani jedni ani drudzy nie powinni już jej dręczyć. Wystarczy sama przeszłość. Stoimy po stronie Alice Manson.

Avada Kedavra ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz