Rozdział 35

174 17 27
                                    

Alec POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Alec POV

Od kilku dni nie widziałem Isabelle... od tej nocy kiedy się ze sobą przespaliśmy. Kiedy obudziłem się następnego dnia, w łóżku byłem sam. Potrafię zrozumieć to jak się teraz czuje... ale wiem też, że to musiało się w końcu stać. Za bardzo nas do siebie ciągnie i nie jesteśmy w stanie nic z tym zrobić. Musimy to zaakceptować, nie ma innego wyjścia.

Kocham ją. Myślałem wcześniej, że kocham Tiffany, ale to co czuję teraz jest zupełnie inne. Tamto wydaje się chwilowym zauroczeniem przy tym, co dzieje się ze mną teraz. Wiem, że też nie jestem obojętny, bo inaczej sprawy nie zaszłyby tak daleko... gdyby tylko pozwoliła mi wszystko wyjaśnić...

Próbowałem ją namierzyć za pomocą runy, ale ona musiałaby aktywować swoją. W taki sposób mogę jedynie złapać swojego parabatai.

Ale mogę namierzyć Clary, której runa działa. Widzę, że łazi po mieście z... Jace'm. Zauważyłem, że ostatnio bardzo się do siebie zbliżyli. To dobrze, przynajmniej nie będzie mi przeszkadzał w związku z Isabelle.

>>>

- Czy możesz powiedzieć Izzy, żeby przestała się ukrywać? - Pytam Clary. Dziewczyna przewraca oczami.

- Sam jej to powiedz, nie jestem twoją sekretarką.

- Nie? Ups, całe życie w błędzie - stwierdzam.

- Nie możesz jej tego sam powiedzieć?

- A myślisz, że nie próbowałem?

- Nie wiem o co się pokłóciliście, ale skoro ona nie chce z tobą rozmawiać, to powinieneś to uszanować. Daj jej czas.

- Jestem niecierpliwy i chciałbym zrobić to już - mówię niewinnie. - Chyba że mam jej wspomnieć, że ty i Jace...

- Nie dam się szantażować - rudowłosa patrzy na mnie wściekłym wzrokiem.

- Ależ ja cię nie szantażuję... - moje słowa zostają przerwane przez hałas dobiegający z sąsiedniej ulicy. Biegnę w tamtą stronę i to, co widzę budzi grozę i jednocześnie jest komiczne. Jace walczy z demonem, który przypomina małego smoka. W jednej ręce trzyma swój miecz, a w drugiej dwa lody. Dziwię się, że jeszcze mu nie spłynęły.

Bez wahania sięgam po łuk. Naciągam cięciwę i gdy moja strzała w szybkim tempie zmierza ku bestii, ta w ostatniej chwili ucieka po ścianach budynków, jak pająk.

- Zostaw te lody i walcz - rzucam w stronę Jace'a, zanim sam biegnę, żeby dogonić stwora. Jeszcze nigdy nie było tak źle, jeśli chodzi o demony. Od czterech lat mamy z nimi wyjątkowy problem - musiały znaleźć sposób, żeby przedostać się do naszego świata z innego wymiaru. Same by tego nie wymyśliły, kierują się instynktem. Ktoś musiał je tu wpuścić celowo i była to osoba, która na nowo zaczyna eksperyment Chicago, jestem tego pewny. Wcześniej korzystano tylko z Podziemnych i nie było problemów z demonami, ale nowy dyrektor Agencji idzie na żywioł. Nie myśli o tym, że naraża ludzi, których ciała nie są w stanie znieść długo kontaktu z krwią demona. Mogą zajść nieodwracalne zmiany, a ofiara już nigdy nie będzie mogła wrócić do tego, kim była kiedyś. Najwidoczniej nowy dyrektor nie ma tej świadomości, albo jest szaleńcem, który chce zaryzykować mimo to.

Jestem w stanie zrozumieć to, że ktoś chce zaradzić temu, że ludzkość z roku na rok jest coraz słabsza. Demony są silne, ale to, w co zamieniają człowieka, nie jest warte poświęcenia. Wolałbym umrzeć niż mieć w sobie krew demona - jestem Nocnym Łowcą. Runy zostały nam przekazane przez Anioła, abyśmy mogli walczyć z demonami. Objawił mi się kiedy byłem mały i dał mi pierwszą runę. Przez długi czas nie rozumiałem tego, ale nie było takiej potrzeby - mieszkałem w Chicago, nie mieliśmy do czynienia z demonami. Runy jednak wciąż siedziały w mojej głowie, więc je sobie wytatuowałem. Nie zastanawiałem się po co, czułem że muszę to zrobić. Każdą z nich rozumiałem, chociaż nie przypominałem sobie tego, żeby ktoś mnie ich uczył.

Tyler też rozumiał runy, ale jemu nie objawił się Anioł. On znał je tylko ze starożytnych ksiąg, które znalazł w Agencji. Nigdy nie mógł dostąpić zaszczytu kierowania Instytutem i Nocnymi Łowcami.

Nie każdy może zostać Nocnym Łowcą, dlatego bardzo starannie ich dobieram. Od zawsze wiedziałem, że wciągnę w to Isabelle. Clary nie do końca mnie przekonywała, ale mam nadzieję, że kiedyś się wszystkiego nauczy.

Pogrążony w myślach, gubię bestię z oczu. Dogania mnie Jace z mieczem, już bez lodów. Wciąż trzymam łuk, gotowy do strzału, ale nic się nie pojawia.

- Chłopaki, tutaj! - Krzyczy Clary, więc zrywamy się do biegu. Po chwili wpadamy w wąską uliczkę i widzimy Clary, która klęczy nad jakąś nieprzytomną kobietą. Kiedy przyglądam się jej bliżej, ze zdziwieniem stwierdzam, że to Tris Eaton... Co ona tu u diabła robi? I dlaczego jest w takim stanie? - Coś się stało babci - dodaje dziewczyna, w której oczach pojawiają się łzy.

CDN.

JAK SHADOWHUNTERS MOGŁO SKOŃCZYĆ SIĘ W TAKIM MOMENCIE?! 🤬🤬🤬😡😡😡

Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz