one

55 12 3
                                    

Jimin

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



Jimin

Imię, które u Jeona wywołuje niezbyt przyjemne wspomnienia. Z racji iż od zawsze za sobą nie przepadali. No może tylko on za nim nie przepadał.

Znali się od dziecka, w końcu ich rodzice byli dobrymi przyjaciółmi. Jednak Park był typem osoby, która mogła się popłakać z byle powodu. A takich typu osób Jeon wręcz nienawidził. Uważał, że przez to rycerstwo jak i odwaga tego młodszego przepadają bez wieści.

Szczerze? To nie zdziwiłby się gdyby on nie był przypadkiem „nią".

— Zbyt nadmierne myślenie o Parku Jiminie to niezdrowe myślenie. — Mruknął pod nosem młody władca. — Już wole te papiery.. — Westchnął i zajął się uzupełnianiem dokumentów.

Po trzeciej karcie z nową konstytucją, monotonię owego chłopaka za biurkiem. Przerwało pukanie drzwi.

— Proszę! — Odkrzyknął niezbyt zadowolony faktem, że ktoś miał czelność przerywać jego obowiązki. Po tych słowach, drzwi otworzyły się, a za nich ujrzał swego Kamerdynera Namjoona.
— Panie.. — Ukłonij się lekko — Wybacz, że przerywam Ci aktualne sprawdzanie dokumentów, jednakże Książe Jimin, już przybył. — Oznajmij mój kamerdyner.

Westchnąłem i spojrzałem na zegar, rzeczywiście było już grubo bo godzinie 17.
— Już idę, dziękuje za przypomnienie, zaprowadź go do jego komnaty, tam się z nim spotkam. — Po tych słowach, kamerdyner ukłonił się i zamykając drzwi, szybkim krokiem powędrował gdzieś w głąb zamku. Zapewne do Jimina, by wykonać me polecenie.

— Mimo, że nie przepadam za tobą Park, muszę jakoś z tobą wytrzymać. — Mruknąłem pod nosem, gdy byłem już pewny, że kamerdynera nie ma za drzwiami.

Wstałem z mego fotelu, w miarę szybko posortowałem dokumenty w końcu mam już trochę w tym wprawy.

Gdy już skończyłem, ruszyłem w stronę komnaty, w której znajdował się obiekt, o którym cały czas rozmyślałem.

Nie widziałem cię dobre dwa lata Park, ciekawe czy dalej zachowujesz się jak Stara Panna.

Jimin pov

Informacja o tym, że miałem być doradcą Jeongguka, dotarła do mnie w dzień kiedy miałem się tam wynieść. Lepiej późno niż wcale.

Rozumiem, że mój ojciec spełnia rozkaz króla, jednak. Od zawsze Jeon mnie nie lubił. No bo fakt, byłem i dalej jestem strasznym wrażliwcem. Chodź jeśli chodzi o rozumowanie i myślenie. Ten „Pan Władca" nie dorównuje mi do pięt.

Zaśmiałem się pod nosem, jestem zbyt skromny. — Będę musiał jakoś przeżyć fakt, że nasze drogi się w taki, a nie inny sposób połączyły. —  dodał po chwili. W naturze Jimina, mówienie do samego siebie było normalne. Jednak nie wiem czy dla osób trzecich też.

Me ubrania i inne potrzebne rzeczy, już na mnie czekały w tym nowym wynalazku. S... samochód o! Tym pojazdem, miałem dojechać na dworzec kolejowy.

Gdy o tym pomyślałem przeszedł mnie strach. Czułem, że będę tęsknił za tymi pięknymi widokami słońca, zanikającego za taflą wód oceanu.

Niezapomniane wspomnienia, z moimi znajomymi, rodziną. Zostawiam na tych ziemiach i ruszam w przygodę do Zamku Jeonów, w którym spędzę następne lata.

Pożegnałem się z Ojcem, z mamą niestety nie miałem jak. Bo niestety jest już w innym świecie. Za to mój brat Jihyun, był na ważnej delegacji w Paryżu. No cóż, mam nadzieje, że go jeszcze zobaczę.

— Trzymaj się i nie daj się emocją. — Powiedział mój ojciec na pożegnanie.
— Gdyby to było takie prostu.. — Uśmiechnąłem się lekko i go przytuliłem.

Następnie wsiałem do pojazdu, a na miejscu prowadzącego zasiadł Jung Hoseok. Mój dobry przyjaciel, a zarazem lokaj.

— Przynajmniej ty tam z mną będziesz — Powiedziałem wprost Hoseok'owi w twarz, gdy tylko ruszyliśmy w drogę.
— Też się cieszę, jednak wiesz jestem ciekaw jak to będzię. Czy on dalej będzie Ci dogryzać na każdym kroku.. — Wiesz Hyung, minęły te dwa lata mam nadzieje, że przez te około 730 dni zmądrzał.

Jimin nie miał pojęcia w jakim jest błędzie.

Po kilku godzinach jazdy, młodzi mężczyźni dotarli do celu.

Młody Park, zawsze podziwiał architekturę tego zamczyska. Bardzo łatwo było się w nim zgubić.

Bo niestety jako mały chłopiec, zgubił się w korytarzach tej budowli z dobre dwadzieścia razy. (To wcale nie było tak, że Jeon zaczął mu uciekać, a jako że młodszy chciał mu pokazać, że umie biegać i nie jest taką łamagą jak starszy tamte czasy mówił...
Zawsze kończyło się tym, że młody Park płakał pomiędzy czterema ścianami, błagając w swych myślach by mamusia go znalazła i przytuliła.)

— Znienawidzone wspomnienia — Powiedział sobie w myślach Jimin. Który wraz z swym lokajem, wysiadł z samochodu. (Który przyjechał po nich gdy wysiedli z pociągu).

U progu pięknych drzwi wejściowych, przywitał ich jeden z nadwornych Kamerdynerów. Prawdopodobnie nazywał się Namjoon, o ile pamięć mnie nie myli.

— Wasza książęca mości, zaszczyt będzie księcia gościć. Na prośbę Królewskiej Mości mam panów zaprowadzić do Pańskich komnat. Pan Zamku przyjdzie po zakończeniu swoich prac do komnaty Księcia. — Powiedział z uśmiechem na ustach. — Ohh ma Kultura, wezmę Pańskie kufry. — Lokaj już chciał je brać, jednak stanąłem mu na drodzę. — Nie na legam na twą pomoc, dam sobie radę. — Uśmiechnąłem się promiennie i sam wziąłem kufry. Hoseok nawet nie protestował, po prostu wiedział jaki jestem. Próbuje udowodnić swą samodzielność, co jak co jednak Hyung mówi, że bardzo mi to wychodzi.
— Nie będę zmuszał książęcej mości, a więc za mną!

Ruszyliśmy za lokajem, podziwiałem piękne obrazy, jak i żyrandole. W końcu doszliśmy na drugie piętro. Te kufry były ciężki, jednak dawałem sobie mimo to radę.

Po około 10 minutach, dotarliśmy na lewe skrzydło zamku.
— Paniczu — Spojrzał na Hoseoka — Pański Pokój znajduje się tutaj — Pokazał na dębowe drzwi po lewej stronię — Ja zaprowadzę Panicza Jimina, ty możesz się rozgościć. — Na te słowa Hoseok spojrzał na mnie, jakby czekał na moją zgodę.

— Odpocznij Hyung, to był ciężki dzień. — Posłałem mu lekki uśmiech. Na tą reakcję Jung wziął swój kufer i wszedł do pokoju, zamykając przy tym drzwi.
Westchnąłem cicho i wraz z Namjoonem ruszyliśmy na drugi koniec korytarza. Gdzie ujrzałem kręte schody do góry.
— Pańska Komnata znajduje się na wierzy lewego skrzydła, tutaj już Paniczowi pomogę. — Wziął kufer ode mnie, nawet nie protestowałem. Byłem zbyt zmęczony.

Gdy już dotarliśmy na górę, mój dech stanął. Pokój był urządzony w pięknych odcieniach czerwieni i złota. Spojrzałem na piękne łożę, które naprawdę sprawiło, że jeszcze bardziej chciałem odpłynąć do Krainy Morfeusza.

Podziękowałem lokajowi za pomoc i pozwoliłem mu odejść. Gdy kroki jego stóp już ucichły, z bezsilności opadłem na łóżko i odpłynąłem do wcześniej wspomnianej krainy Morfeusza.

———-

1045 słów
No to pobiłam swój rekord pod względem napisanych słów.

Jednak czuje, że ten rozdział jest okropny. Czuje jakbym go zepsuła. Jednak mam nadzieje, że to tylko moje złudzenie.

Do następnego!

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: May 20, 2018 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Fake LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz