| Prolog |

24 4 3
                                    

Och, Ikarze. Nie możesz lecieć zbyt wysoko, bo słońce roztopi wosk którym posklejane są pióra.

Uśmiechnął się lekko do pani za ladą, przeczesał delikatnie brązowe włosy. Zarumieniła się.

- Do pokoju numer dwanaście. - Powiedział melodyjnym głosem. Kobieta zaczęła poszukiwać odpowiedniego kluczyka.

Och, Ikarze. Nie możesz lecieć zbyt nisko, bo pióra nasiąkną wodą.

- Sektor C czy D? - Spytała zalotnym tonem. Obrzydliwe.

- Z sektoru A, poproszę.

Och, Ikarze. Musisz zawsze lecieć środkiem, centrem między niebem i ziemią.

Mina siedzącej naprzeciw niego blondynki od razu zrzedła. Spojrzała na niego jakby widząc go po raz ostatni. Podsunął jej dokumenty przez okienko.

- Szkoda. - Mruknęła oddając mu plik kartek i zapisała kod do drzwi numer dziesięć. Sektor A słynął z elektronicznych zamków na pin składający się dokładnie z szesnastu cyfr, oraz szalenie dokładnej ochrony.

Och, Ikarze. Nie posłuchłeś, dałeś się ponieść emocjom. Spadasz.

Podszedł ze swoim partnerem do bramek. Po co on tu był? Zdecydowanie poradziłby sobie sam.

Dwóch zamundurowanych mężczyzn zaczęło szczegółowo ich przeszukiwać. Gdy skończyli, jeden z nich postukał palcem w miejsce gdzie miał się podpisać.

- Czytelnie. - Powiedział podając mu długopis. Prychnął jedynie na to cicho pod nosem.

Och, Ikarze. Właśnie wpadasz do wody. Po co Ci były te emocje, czemu poniosłeś się chwili?

Podniósł wysoko rękę, teatralnie spojrzał na zegarek. To był wystarczający gest skierowany do jego współpracownika.

- Jeszcze chwilkę. - Powiedział ze szczerym uśmiechem blondwłosy chłopak.

- Nie szczerz się tak, to nie Top model. - Powiedział podirytowany.

- Tyle tu kamer że można się poczuć jak w TV - Blondyn uśmiechnął się jeszcze mocniej i zaśmiał dźwięcznie. Czemu to akurat z nim musiał pracować? - Zluzuj, odrobinę śmiechu Ci nie zaszkodzi.

Och, Ikarze. toniesz. Czujesz tą wodę w płucach, czujesz jak pchnie Cię do dna? To twoja wina.

- ,,Carpe Diem"  jakoś nigdy do mnie nie przemawiało. Sądzisz że powinienem zmienić swoje motto życiowe na coś równie płaskiego i tryskającego nieuzasadnioną radością? - Ruszył w stronę korytarza miarowym krokiem.

- Sądzę, że każde motto będzie lepsze niż ,,Co mnie nie zabije, nie jest problemem, bo jest martwe, a tak btw, to lubię chortensje". - Jasnowłosy podbiegł w jego stronę.

- Czyli uważasz że tulipany byłyby lepsze? One również do mnie nie przemawiają.

Och, Ikarze. Twoja ciało opada, a twoje barki zaraz obiją się o piasek. Dla Ciebie jest już za późno.

- To zabawne że rozmawiajmy o tym chwilę przed spotkaniem z Demonem. - Zaśmiał się cicho, na co brunet zgromił go wzrokiem. W momentach takich jak te, sześć centymetrów różnicy wzrostu między nimi wydawała się większa.

- Dokładnie trzy minuty dwadzieścia sześć sekund.

- Co?

- Już dwadzieścia trzy. Marnujesz nam cenny czas.

///

Kocham Percy'ego Jacksona, kocham solangelo kocham mitologię i porównania do niej.

Tak, to ten powód dla którego postanowiłam napisać to... coś.

Tak. Od dziś jestem poważna i nie piszę shitów by móc się rozpisać. A te opka z soukoku się nie liczy.

Och, IkarzeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz