Isabelle POV
Siedzę w swoim łóżku i cały czas analizuję słowa własnej matki, starając się ją zrozumieć. Jedyne, co przychodzi mi do głowy to to, że jest zazdrosna o Aleca. Przegoniłaby każdą dziewczynę, z którą by się związał. Nie wiem czy nadal go kocha, ale na pewno nie chce, żeby to on kochał kogoś innego niż ją. Tego nie jestem w stanie pojąć, moja matka jest strasznie samolubna.
Zabroniła mi spotkań z Alekiem, ale teraz jeszcze bardziej czuję, że muszę go zobaczyć. Potrzebuję go i nie wytrzymam jeśli z nim nie porozumiewam. Wiem, że moja matka nie śpi, czuwając, żebym nie wymknęła się z domu.
Nagle nachodzi mnie olśnienie. Wyciągam stelę i rysuję sobie na ręce runę niewidzialności.
Dumna z siebie, wychodzę z pokoju i przechodzę obok niczego nieświadomej matki, która wciąż ma wściekłą minę.
>>>
Instytut nie śpi, choć jest środek nocy. Wielu mieszkańców jest na nocnych akcjach, bo z każdym dniem liczba demonów w naszym mieście się powiększa.
Szukam Aleca w Instytucie, ale nigdzie go nie widzę.
- Wróciłaś - stwierdza Jace, który podchodzi do mnie powoli. Krzyżuje ręce i patrzy na mnie ze swoim krzywym uśmieszkiem.
- Nie do ciebie - przewracam oczami.
- Ranisz mnie - teatralnym gestem łapie się za serce. - Pamiętaj, że wszystkie drogi prowadzą do Jace'a Waylanda. Wszystkie.
- Czasami zastanawiam się jak w tym ciele mieści się takie ogromne ego - odpowiadam.
- Oj no wiesz, czary Magnusa.
- Nawet Magnus nie zdołałby tego zrobić - parskam śmiechem. - Gdzie Alec?
- Płacze w swoim pokoju po tym jak go potraktowałaś - rzuca Jace.
- Jasne, na pewno wypłakuje sobie oczy. Czujesz to poprzez runę parabatai? - Żartuję.
- Jasne, jego łzy są moimi łzami - mówi.
- Słodkie. Dobranoc - żegnam się i kieruję się w stronę wyjścia z Instytutu.
- Wpadnij do mnie później, kotku! - Krzyczy jeszcze Jace.
>>>
Pukam do drzwi pokoju Aleca, ale nikt mi nie odpowiada. Jestem pewna, że jest w środku, a nawet jeśli nie ma go tam, to poczekam aż wróci.
Wchodzę do środka i zauważam Aleca, który siedzi przy biurku, studiując jakieś papiery.
- Mówiłem, że nie ma mnie dla nikogo - warczy, nie podnosząc wzroku.
- Nawet dla mnie? - Pytam ostrożnie.
Alec zerka na mnie i jego twarz łagodnieje.
- Co ty tu robisz? - Odzywa się jednak nieprzyjemnym tonem.
- Chciałabym cię przeprosić - zaczynam. - Wyładowałam się na tobie zupełnie niesłusznie... po prostu... Przerosła mnie ta sytuacja, jestem zagubiona, ale nie powinnam obwiniać o to ciebie, bo sama tego chciałam, więc jestem tak samo winna...
- Izzy... - Alec wstaje i podchodzi do mnie. Wiem, że nie potrafi się długo na mnie gniewać, nieważne co bym zrobiła i jak bardzo przegięła. - Nie musisz nic mówić, rozumiem... jednak najpierw chciałbym ci powiedzieć coś, czego się dowiedziałem już rok temu. Nie mówiłem ci tego wcześniej, bo nie miałem odwagi...
- Nie, poczekaj - powstrzymuję go. - Najpierw powiem ci, że moja matka zabroniła mi kontaktów z tobą, ale nie z troski. Ona jest zazdrosna na samą myśl, że mnie i ciebie mogłoby coś połączyć. Nie wiem, czy nadal cię kocha, ale na pewno czuje, że nadal ma wpływ na twoje życie...
- Nie ma. To co było kiedyś pomiędzy nami to przeszłość. Już nic do niej nie czuję, wyleczyłem się.
- Powiedziała, że nasz kazirodczy związek nie ma szans - wypalam.
Alec robi dziwną minę.
- To jest właśnie to, co chciałem ci powiedzieć, Izzy - wzdycha. - Rok temu poddałem się badaniu, które przeprowadził na mnie Magnus. Dzięki niemu udało mi się oszukać czas o dziesięć lat. Nie mam w tej chwili trzydzieści sześć lat, tylko dwadzieścia sześć - wytrzeszczam oczy, słysząc tą wiadomość. - Nie było to łatwe i wiele mnie to kosztowało. Ale przy okazji wyszło, że nie jestem synem Tylera. Przecież nigdy nie zrobiliśmy nawet badań genetycznych... A to oznacza, że...
- ...nie jesteś moim bratem - kończę za niego, w głębokim szoku.
CDN.
CZYTASZ
Seria „ODRZUCONA": Nowe pokolenie [1]
FanfictionIsabelle to 16-latka o trudnym charakterze. Jest uparta i zawsze dąży do celu, nawet jeśli mogłoby to zranić jej najbliższych. Po 20 latach od zakończenia eksperymentów w Chicago i innych miastach, do ich dawnych mieszkańców zaczynają docierać pogł...