Rozdział 27

995 41 6
                                    

Razem ze Stilesem pojechaliśmy z powrotem do szkoły w odnalezieniu Lydii. Przechadzaliśmy korytarze, różne sale, ale brak śladu po dziewczyny. Wtedy usłyszałam kawałek rozmowy, które dochodziły z gabinetu trenera. Poszłam w tamtym kierunku a brunet za mną. Odnaleźliśmy dziewczynę w towarzystwie Cory, która trzymała mocno nadgarstek truskawkowłosej. 

-Cora puść ją -odezwałam się na co dziewczyny spojrzały na mnie a siostra Dereka ją puściła i podeszła do mnie szybkim krokiem i przytuliła mocno. Ostatni raz widziałyśmy się jak byłyśmy małe, nawet nie miałam czasu wpaść do loftu Hale'a i tam się z nią spotkać. 

Cała nasza czwórka udała się do wolnej sali. Stiles przyniósł ze sobą Ouji.

-Poważnie ? -zapytała Lydia patrząc na planszę.

-Chociaż spróbuj, chodzi o szefa Scotta i Emmy. Faceta, który wiele razy ratował nam tyłki -rzekł brunet.

-Wszyscy musimy trzymać ? -zapytała Cora siedząca obok mnie.

-Gdzie jest Doctor Deaton -powiedział Stiles na głos.

Wszyscy położyliśmy tam dłonie i czekaliśmy na wydarzenie. Nasz wzrok powędrował na Martin i na tablicę i z powrotem.

-Co ? -zapytała marszcząc brwi.

-Nie odpowiesz ? 

-Myślałam, że pytamy ducha.

-Znasz jakiegoś ? 

-Ona mówi serio ? -wskazała na siedzącą Core.

-Okej to może spróbujmy z kluczami ? -zaproponowałam na co chłopak pokiwał głową i wyjął je z kieszeni.

-To są klucze do kliniki. Weź je zamknij oczy i spróbuj ustalić gdzie one są -powiedziałam do dziewczyny.

-Nie jestem medium 

-Czymś jesteś -rzekł już poirytowany chłopak -Wyciągnij rękę -polecił a ona zamknęła swoje oczy i wystawiła rękę do przodu a on powoli je położył na jej dłoni na co wzdrygnęła się.

-Co ? -zapytałam widząc jej reakcję.

-Są zimne -odpowiedziała.

-Skup się, ratujemy komuś życie -skarcił ją syn szeryfa.

-Co widzisz ? 

-Nic.

Zawiesiliśmy głowy a brunetowi nie skończyły się jeszcze pomysły, ponieważ podał dziewczynie ołówek.

-Pisanie automatyczne ? -upewniła się. 

Kiwnął głową. Wzięła przedmiot w swoją dłoń i wpatrywała się pustą kartkę. 

-I co ? -zapytał Stiles.

-Nic -mruknęła i znów zawieszenie głów.

Nie wiedzieć czemu, ale chwyciłam ołówek w swoje ręce i zaczęłam coś po niej bazgrać. 

-Co ty robisz ? -zapytała mnie Cora, ale ją zignorowałam. 

Kiedy skończyłam ukazał się nam rysunek drzewa.

-Co to ma być ? 

-Drzewo -odpowiedziałam

-Sprecyzuj wypowiedź 

-Nie wiem...po prostu ...tak wyszło. Przy okazji powinniśmy pojechać do szpitala Stiles -spojrzałam na chłopaka.

-Dlaczego ? 

-Ponieważ on był celem, ale nie jako jedna z ofiar -do sali chemicznej wszedł Scott, który trzymał się ranę a znajdowała się na jego barku. Wtedy rozległ się dzwonek oznajmiający przerwę.

Nastoletni wilkołak - ᴛᴇᴇɴ ᴡᴏʟꜰOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz