Niedzielne śniadanie przy kompletnej ciszy. Bez żadnego słowa, oprócz ciechego dzieńdobry. Po wczorajszej awanturze ani tata, ani ja nie mieliśmy humoru do rozmów. Zależało mi na telefonie, ale teraz nie miałam nawet ochoty o niego prosić. Po prostu zjadłam śniadanie i wróciłam do pokoju.
Zaczęłam szykować się do kościoła. Może wam o tym nie mówiłam, ale jestem wierząca i zawsze staram się być na mszy. Odkąd nie ma mamy chodzę do kościoła sama. Tata nigdy nie chodził z nami, ponieważ jest niewierzący. Jest po prostu ateistą.
Przyszykowałam się, zrobiłam sobie warkocza, ubrałam białą koszulkę i eleganckie czarne jeansy. Do tego dobrałam białe tenisówki z gwiazdkami na bokach i wyszłam z domu.
Msza minęła tak jak zawsze. Nie działo się nic szczególnego. Po mszy od razu wyszłam z kościoła i udałam się w stronę domu. Szłam spokojnie chodnikiem, nie zwracając na nikogo uwagi. Mój wzrok wbijał się w kostkę brukową z której zbudowany był chodnik. Nagle z zamyślenia wyrwało mnie to, że do kogoś dobiłam.
-Natalia?!- Zdziwiłam się
-Jak widać...- westchnęła dziewczyna
-Co tam?
-Nic... sama nuda, a u ciebie?
-Dużo się dzieje!- Krzyknęłam bez namysłu
- A co takiego?- spytała zaciekawiona Natalia
W tym momencie totalnie nie wiedziałam co powiedzieć. Przecież nie mogłam tak po prostu powiedzieć jej o tym że jestem koleżanką Marcusa i Martinusa. To jest ich sekret, że tu mieszkają i nikomu nie mogę mówić, że ich tu spotkałam. Ale nie mogę też powiedzieć teraz, że nic się nie dzieje, skoro przecież przed chwilą powiedziałam, że dzieje się dużo. Byłoby to na pewno podejrzane.
-No wiesz... dużo się dzieje, ale głównie u mojego wujka. Tata ciągle jeździ mu pomagać, a tak u mnie to chyba nic ciekawego.-wymigałam się szybko z tego co powiedziałam wcześniej.
-No dobra...-Nati wzruszyła ramionami i bez słowa poszła w swoją stronę
-Dziwna jest...-szepnęłam pod nosem i poszłam do domu.
*W domu*
Jak przyszłam przebrałam się w coś wygodnego i przysiadłam do lekcji.
Odrobiłam zadanie z matematyki i norweskiego, a historię olałam, bo miałam ją dopiero na środę.Około 14:00 zjadłam obiad, a po obiedzie zaprosiłam tatę na oglądanie filmu.
-Tato, chcesz obejrzeć jakiś film?
-A co leci?
-"Blade Runner" Chcesz obejrzeć?
-Jasne- uśmiechnął się tata i usiadł na kanapie
Film się zaczął i kiedy akcja zaczęła się rozkręcać Tata zapauzował film i popatrzył się na mnie.
-Chciałbym być z tobą szczery, Emilie. Myślę że wypadałoby ci kiedyś zadać pytanie.
-Jakie pytanie?
-Czy masz chłopaka?- Odezwał się ten a po chwili zastanowienia