Haziran tego wieczoru poszła wcześniej do domu, co było jednoznaczne z tym, że to ja miałam zamknąć kawiarnię. Oczywiście, moja przyjaciółka nie byłaby sobą, gdyby nie zostawiła mi listy zadań do wykonania, zanim powinnam zatrzasnąć drzwi od jej "przystani".
Aż nagle ktoś mną szarpnął. Mężczyzna w masce próbował mnie przytrzymać, ale ja się broniłam. I muszę dodać, że strasznie oberwał. Jednak mimo wszystko nie odpuszczał, więc kopnęłam go w brzuch, on upadł, a ja szybko chwyciłam za nóż leżący na blacie.
- Dobra starczy! - sapnął.
- Ali? - zdziwiłam się.
- A myślałaś, że kto?! Conor McGregor?! - oburzył się i zdjął maskę.
- Conor McGregor bije się lepiej od ciebie. - prychnęłam. - Czemu się tak zakradasz? Czemu w tej masce? Allah, Allah... Mogłam cię zabić!
- Akurat... - wywrócił oczami i wstał z podłogi. - Chciałem cię uprowadzić na tą kolację, ale nie wyszło.
- Nie prowokuj wkurzonej dziewczyny z nożem. - zagroziłam mu. - Przecież napisałam ci, że jutro wracam do pracy.
- Tak, wracasz do Zeynep - skinął głową. - ale co z naszą kolacją? - przybliżył się do mnie.
- Nie zgodziłam się na kolację. - odparłam.
Uśmiechnął się lekko i położył dłonie na mojej talii i oparł się brodą o moje ramię. Powoli nami kołysał. Wyglądało to co najmniej dziwnie.
- Czy to jakiś sposób na uśpienie mojej czujności? - spytałam cicho.
- Czy możesz chociaż na chwilę zamilknąć? - sapnął. - Nie, nie chcę usypiać twojej czujności. Nie mogę trochę z tobą potańczyć?
- Nie ma muzyki. - odchrząknęłam.
- Dobry tancerz potrafi tańczyć bez muzyki. Kiedyś pewna dziewczyna mi to powiedziała. Dziwne, bo była znacznie młodsza ode mnie i to ona nauczyła mnie tańczyć. Była świetną przyjaciółką. - westchnął.
Mnie coś ukuło. Nie wiem czemu, ale poczułam zazdrość. Nie chciałam nic czuć.
- Lepiej będzie jak już pójdziesz. - mruknęłam odsuwając się od niego.
- Lepiej dla mnie, czy dla kogo? - prychnął.
- Dla nas. Jestem tylko i wyłącznie twoją pracownicą. Opiekunką Zeynep. Nic więcej. - stanęłam w bezpiecznej dla mnie odległości, z dala od niego.
- W porządku. - spuścił głowę. - W takim razie, do zobaczenia jutro z samego rana, panno Deniz.
I znów mnie coś ukuło, jeszcze mocniej.
Mięliśmy swój moment.
I ja go zniszczyłam.
Ale naprawdę lepiej będzie, jeśli zostanę za murem, który zbudowałam lata temu...
Lepiej dla niego.
Bo nie chcę dopisać go do listy osób, które pokochałam, a później straciłam.
Czy to źle?
No i nastąpił następny dzień. Tym razem nikt nie raczył mnie przywitać w progu, tak jak wcześniej robiła to Ceyda. No i Allahowi dzięki!
Od razu przeszłam do kuchni, by przygotować dla Zeynep śniadanie.
- Dzień dobry, Deniz. - do kuchni zszedł Ali Murat. - Mógłbym prosić o kawę?
- Dzień dobry. - uśmiechnęłam się. - Pańska kawa już jest gotowa. - odparłam i od razu nalałam gorącego napoju do jego kubka. - Wszystko w porządku?
- A wyglądam jakby było inaczej? - prychnął. - Do twoich obowiązków nie należy troska o swojego pracodawcę.
- Ale mimo wszystko jestem człowiekiem i mówię, że wygląda pan okropnie. - powiedziałam.
- I tak się czuję, ale zapomnij... - westchnął. - Jakieś plany na wieczór?
- Obiecałam Zeynep wieczór z Disneyem. Jeszcze nie odpuścił pan sobie tej kolacji? - zaśmiałam się.
- Ja też tak łatwo nie odpuszczam... - mrugnął do mnie i wrócił na piętro.
Wojna trwa.
I właśnie Ali zatopił wszystkie moje pancerniki*. Zostałam bez obrony.
Niech go szlag.
nie moge z tego zdjęcia xd jest genialne 💕
no ale wojna trwa 😈*pancerniki - okręty wojenne, które były najbardziej opancerzone i były cholernie duże, więc ich podstawowym zadaniem było zapewnienie panowania na morzach poprzez wygrywanie bitew artyleryjskich i niszczenie wrogich jednostek nawodnych wszystkich klas.
niech ta książka was bawi i uczy xd 😂
CZYTASZ
when the rain begins to fall
Storie d'amore× where our eyes are never closing hearts are never broken and time's forever frozen still × kiedy zatrudniona jako ou pair dziewczyna okazuje się być przyjaciółką z dzieciństwa swojego rygorystycznego szefa... * okładkę wykonałam samodzielnie.