Vincent gdzieś wyszedł ,a ja zostałam czekając na Sarę.
-JESTEM!!!- krzyknęła wbiegając do pokoju.
-Nie strasz- mruknęłam.
-Co się stało?- spytała.
-Nie ważne...
-Nie mów ,że ten skur...
-Nie.
-To co?
-Nic...
-Widzę ,że coś nie tak!
-Ale i tak ci nie powiem!
-Czemu?
-Bo to sprawa między mną ,a Vincentem!
Sara spojrzała na mnie jak na ducha. Nie chciałam jej mówić o tym ,że Vincent jest mordercą. Co by pomyślała? Pomyślała by ,że niedługo mnie zabije!
-Ok, nie wnikam... Gdzie Jeremy?
-Bo ja mam wiedzieć?!
-Cześć dziewczyny!- w drzwiach zobaczyłam... Vincenta?! Co on do cholery tu robi?!
-Co ty tu robisz?- spytała Sara.
-Bo ja mam wiedzieć ,czemu Jeremy powiedział ,że nie przyjdzie?!- spytał Vincent. O nie! No proszę! Niech się nie kłócą!
-No tak jakby!- powiedziała Sara.
-Aha ,dobrze! Czyli mam czytać w myślach każdemu człowiekowi?!
-PRZESTAŃCIE SIĘ KŁÓCIĆ!!!- krzyknęłam najgłośniej jak potrafiłam. Vincent gapił się na mnie jak na idiotkię ,tak samo jak Sara.
-Wow...- szepnęła Sara.
-To było...- zaczął Vincent.
-Dziwne...- dokończyła Sara.
-Miałam po prostu dosyć waszych kłótni...- powiedziałam cicho.
-Nie no spoko... Jak Scott się wkurzy potrafi głośniej- powiedział Vincent i zaczął przeglądać kamery. Sara wyszła na korytarz. Po pięciu minutach wróciła z krzykiem.
-Duchy... Morderca... Animatroniki... - próbowała się ogarnąć ,ale coś jej nie szło.
-Co?- spytałam.
-Z aniamtroników wyleciały jakieś dusze i szukają jakiegoś mordercy- skończyła mówić i usiadła.
Nie mogłam powiedzieć o kogo chodziło i czyje te dusze.
-Zaraz wracam- powiedział Vincent i wyszedł z pokoju. Sara dalej próbowała się uspokoić ,więc zostawiłam ją samą i poszłam za Vincentem.
Byłam w jednym z party roomów. Pod ścianą stał Vincent ,a przed nim cztery dusze prawdopodobnie zabitych przez niego dzieci. Vincent skorzystał z kostiumu Spring Booniego i wszedł do niego. W pomieszczeniu było wilgotno. Jedna z dusz zaczęła się śmiać. Po chwili zorientowałam się ,że kostium leżał w kałuży krwi.
-Phil! Gdzie jesteś?!- usłyszałam krzyczenie Sary. Zaczęłam płakać. Vincent był dla mnie jak rodzina. Był osobą ,której ufałam ,mimo tego co zrobił - Phil?- zobaczyłam Sarę w drzwiach- Co się stało?
-V... Vincent... On... On... N...nie żyje- powiedziałam łkając. Sara spojrzała na kostium. Mimo ,że go nie lubiła ,zauważyłam że też było jej smutno z tego powodu.
-Chodź- powiedziała ciągnąc mnie za rękę.
-N...nie
-Phyllis!
-Nie i koniec kropka!- powiedziałam. Popatrzyłam na kostium i oparłam się o ścianę.
-Phyllis... Proszę cię...
-Nie!
-Jak wolisz- powiedziała i wyszła. Obok siebie zauważyłam duszę jednego z tych dzieci.
-Wiem jak to jest stracić kogoś ważnego...- powiedziała dusza.
-On był dla mnie więcej niż ważny- powiedziałam.
-Nie martw się...- usłyszałam dziewczęcy głosik.
-Nie próbujcie mnie pocieszać! Wy zmusiliście go ,aby wszedł do tego kostiumu! Wy go zabiliście!
-Ale...- zaczęła dusza chłopca.
-Zemsta nigdy nie jest rozwiązaniem!- krzyknęłam. Miałam ich dosyć! Oni go zabili!
-Niech ci będzie- powiedziała smutno dziewczynka- Chodź!- powiedziała do duszy chłopca.
* * *
Nie wiem ile siedziałam w party roomie ,ale wiem ,że jest już dziesiąta.
-Phyllis!!!- usłyszałam Mike'a. Super. Pewnie szukają mnie od godziny.
-Jestem- powiedziałam wychodząc z pokoju.
-Phil! Martwiłam się!- zobaczyłam obok niego Sarę.
-Nie było o co- mruknęłam i poszłam do pokoju dla personelu.
************************
Vincent R.I.P [*]
CZYTASZ
Purple Girl || FNaF || Vincent || ✓
FanfictionPhyllis ma 17 lat ,granatowe włosy i fioletowe oczy. Miała być zwykła wizyta w pizzeri. Wylądowała jako jeden z pracowników przeklętej pizzerii. _______________________________________________________________________ NOTOWANIA: 19.02.2020r - 173 mie...