Po powrocie z obozu codziennie rozmawiałam z Olkiem przynajmniej 1h przez meesengera i 2h przez telefon. Prawie co weekend się spotykaliśmy w stajni i gadaliśmy całe dni na żywo a po powrocie gadaliśmy przez telefon całą noc. Zakochiwałam się jeszcze bardziej w moim księciu na białym koniu. Aż do pewnego długiego weekendu majowego. Zaczęłam rozmowę jak zwykle od zwykłego "hej" na co on odpowiedział "hej". Zapowiadała się normalna codzienna rozmowa, aż on powiedział "ej wiesz mam dziewczynę" w tamtej chwili serce rozbiło się na milion kawałków. Zaczęłam płakać i napisałam jeszcze tylko "mi też się jeden chłopak podobał, ale nie wiem. Szczęścia życzę." chciałam skończyć rozmowę, ale on zapytał "jaki chłopak ci się podoba" odpowiedziałam "nie ważne". Olek zaczął mnie męczyć, żebym powiedziała. Ja nagle zapytałam "a twoja dziewczyna jak ma na imię" uzyskałam od niego odpowiedź "spierdalaj, nie wpierdalaj się w moje życie". W emocjach zablokowałam go i napisałam na zwykłych wiadomościach "jak ty to napisałeś... a no tak spierdalaj". Zerwaliśmy wszelki kontakt. Płakałam po nocach nie mogąc wyrzucić tej miłości z siebie. W końcu jakoś się z tą myślą oswoiłam, że Olek nie jest już moim księciem na białym koniu tylko dalekim wspomnieniem. Jednak to, że się z tą myślą oswoiłam to nie znaczy, że nie przestało boleć. Moje serce przełamało się na pół, wcześniej były tylko małe ranki o tej nie można powiedzieć mała. Do dziś go kocham, ale przez to moje serce nigdy nie będzie całe...
I to już koniec mojej historii mam nadzieję, że się podobało <3
YOU ARE READING
Miłość jest brutalna
Krótkie OpowiadaniaTą historię stworzyłam na podstawię własnych doświadczeń życiowych. Traktujcie to jako mój pamiętnik.