5: Second approach.

617 85 46
                                    

Odkąd Junmyeon zaprosił mnie na spotkanie dziwnie się czułem przebywając z nim w jednym mieszkaniu, a zwłaszcza w chwilach, gdy w zwyczajnej koszulce i dresowych spodniach udawał się do łóżka na antresoli. Zazwyczaj paradował przed moimi oczami prezentując się niezwykle wyjściowo i elegancko, ale zdarzało się także, że zupełnie bezwstydnie pokazywał mi swoją codzienną, gorszą stronę. Pomimo rozmowy w kawiarni w ogóle nie zmienił swojego zachowania i nadal rozmawialiśmy niczym co najwyżej dobrzy przyjaciele, ale zdecydowanie nie jak zainteresowana sobą para. Z tego powodu wciąż toczyłem kłótnie z wewnętrznym sobą odnośnie odpowiedniego postępowania z mężczyzną, gdyż kompletnie nie wiedziałem, czy powinienem nazywać nasze wspólne wyjście randką, czy też jeszcze nie.

Zdawałem sobie sprawę z tego, że Junmyeon jasno określił powód niedzielnego wyjścia, według niego to spotkanie miało posiadać również romantyczną stronę, nawet jeśli wyjaśnił to w bardzo mało delikatny sposób. Ja byłem jednak zupełnie niedoświadczony w sprawach sercowych, a jego poczynania nie odpowiadały żadnemu ze znanych mi wzorców zachowań. O co mu w ogóle chodziło? Co on miał w głowie, gdy zaprosił mnie na tę pseudo randkę?

Wszystkie próby wyjaśnienia zaistniałej sytuacji, a także wytłumaczenia mu, że przecież ja wcale nie byłem o niego zazdrosny, że nigdy nie myślałem o nim w ten sposób, a on wszystko jedynie źle zinterpretował, spełzały na niczym. Potrafił tak zwinnie wmanewrować mnie w dyskusję, że traciłem wątek i ostatecznie nie doprowadzałem rozmowy do końca.

Początkowo kategorycznie odmawiałem przyznania racji Junmyeonowi, ale z czasem trochę zmieniłem zdanie i musiałem pogodzić się z faktem, że dostrzegłem w tym odrobinę prawdy. Nigdy bym tego nie powiedział na głos, ale w jakiś sposób czerpałem przyjemność z obserwowania mężczyzny nawet, gdy tylko pracował w ciszy. Był przystojny, dobrze się dogadywaliśmy i może nieco za bardzo podobało mi się, gdy odpoczywałem oparty o ramię lub na jego kolanach.

Skrycie cieszyłem się, że Junmyeon nie dość, że uważał mnie za atrakcyjnego na tyle by się mną zainteresować, to dodatkowo schlebiał mi fakt, iż wydawałem się jedną z nielicznych osób obdarzonych podobnym przywilejem. Abstrahując od ciężkiego zapachu alfy, który w ogóle do mnie nie przemawiał oraz od jego bałaganiarstwa, które regularnie wystawiało moją cierpliwość na próbę, mężczyzna posiadał wiele zalet i cech, które szczerze doceniałem. Gdybym był człowiekiem, zapewne wykazywałbym nim zainteresowanie, według ludzkich standardów nic nie stałoby nam na przeszkodzie w stworzeniu całkiem udanej relacji, nawet jeśli randkowanie z szefem podobno nigdy nie kończyło się dobrze. Przynajmniej tak słyszałem...

Naszą relację komplikowała przede wszystkim wilcza natura. Nie słyszałem o ani jednym przypadku relacji pomiędzy dwoma alfami, już przyjaźń wydawała się niemal niemożliwa, gdyż zazwyczaj osoby o takich cechach rywalizowały ze sobą i bardzo łatwo popadały w konflikty. Musiałem jednak wziąć poprawkę na fakt, że znajdowałem się w zupełnie innym otoczeniu, a tutejsze wilki rządziły się odmiennymi prawami od tych, które wpoili mi rodzice w młodości.

Sam nie potrafiłem rozsądzić odnośnie właściwego postępowania, dlatego postanowiłem w piątkowy wieczór ponownie poradzić się przyjaciół. Te wspólne wyjścia z pozostałymi chłopakami weszły mi w nawyk, czułem się prawie jak członek stada, który regularnie zacieśnia więzi z pozostałymi wilkami należącymi do grupy. Z tym wyjątkiem, że nie polowaliśmy wspólnie na czterech łapach, a zamiast tego popijaliśmy piwo lub soju w wesołym gronie, opowiadając o wszystkich bolączkach minionego tygodnia. Właśnie dlatego poczułem się odrobinę oszukany, gdy zauważyłem, że tego wieczora Chanyeol nie pojawił się. Że też akurat właśnie wtedy postanowił wyskoczyć na randkę z jakąś tajemniczą osobą, o której nie wspomniał nam nawet słowem. Został mi Jongin, który poczciwe i z właściwym mu spokojem wysłuchał trapiących mnie problemów. Pozostała grupka wesołych i śmiejących się wilków zajęła stolik odrobinę dalej, ja jednak chciałem, by ta rozmowa odbyła się w bardziej prywatnych warunkach.

Second skin | sehoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz