Rozdział 32

9 0 0
                                    




Jeżdżę dłonią po jego plecach próbując uspokoić oddech. Serce wali mi w szaleńczym tempie.

Jest cały gorący, wtulam się w niego jednak po chwili mówię:

- Powinniśmy się ubrać, inaczej się przeziębimy.

- Jeszcze chwila - odpowiadam wtulając się w jego włosy.

- Dobrze - nie protestuje. Sam z chęcią bym tak został.

- Jak się czujesz?

Zdziwiło mnie to pytanie, po tym wszystkim łatwo jest się domyślić jak się czuje. Czuje się szczęśliwy.

- Lepiej być nie mogło, ale jestem zmęczony - odpowiadam.

- Skoro jesteś zmęczony to faktycznie musimy się już ubrać. Jeszcze mi tak zaśniesz i się rozchorujesz, a twoja ostatnia choroba nie skończyła się dobrze.

- Znając ciebie gdybym tak zasnął sam byś mnie ubrał - odpowiadam i niechętnie się podnoszę. Zbieram rozrzucone ciuchy i się ubieram.

Ubieram spodnie i koszulkę po czym znowu się kładę. Niebo jest teraz całkowicie ciemne, pojawiły się gwiazdy.

Kładę się i opieram głowę na jego klatce piersiowej. Podążam za jego wzrokiem i widzę mnóstwo światełek na niebie.

- Pomyśl życzenie - mówię gdy jedna gwiazda zaczyna spadać.

Zamykam oczy „Pragnę aby Anton był szczęśliwy, nawet jeśli mnie zabraknie" mówię bezgłośnie.

"Niech Millowi powrócą wspomnienia" wypowiadam życzenie w myślach.

Oczy same mi się kleją. Wtulam się w Antona i szybko zasypiam. Jestem naprawdę szczęśliwy.

Patrzę na Milla, nie przypomniał sobie nic. Chcę by pamiętał te wszystkie chwile, to jak pierwszy raz powiedziałem, że go kocham i wiele innych momentów.

=^.^=~~*~~=^.^=

Śpi mi się niesamowicie dobrze. Budzę się dopiero późnym rankiem.

Śni mi się Katrina, biega po łące, gdy mnie widzi biegnie w moją stronę wołając mnie. Łapię ją w ramiona i podnoszę.

- Tatusiu? Lisek się tobą dalej opiekuje? - pyta przechylając główkę.

Kiwam głową z uśmiechem, nie mogąc powiedzieć słowa. Jej uśmiech robi się jeszcze większy.

- Ty też musisz się nim opiekować tatusiu.

Widzę, że Anton dalej śpi. Pewnie ma miły sen, lekko się uśmiecha. Kciukiem delikatnie jeżdżę po jego policzku tak aby go nie obudzić.

Katrina odbiega machając do mnie.

- Pa pa, tatusiu! - woła i po chwili znika mi z pola widzenia, budzę się. Czuję miły dotyk na policzku, otwieram oczy.

- Dzień dobry, śpiochu - mówię z uśmiechem.

- Witam - podnoszę się dając mu buziaka w kącik ust.

Lekko się rumienie.

- Chcesz jeszcze poleżeć czy ruszamy w dalszą droge? - pytam.

- Możemy ruszać.

Kiwam głową i dogasam ognisko.

- Co ci śniło? - pytam i wsiadam na konia.

Powiązani z WiedźmamiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz