Page 23

1.1K 102 16
                                    


Mogłabym go całować bez końca i nie rozluźniać uścisku, ale dźwięk syreny przerwał najwspanialszy moment mojego życia. Joker Odsunął się kawałek i spojrzał na nadchodzących w oddali przeciwników. Opancerzone auta wjechały na mosty Gotham, a było ich naprawdę sporo.

- Już czas, Mirage. 

Chwyciłam go za kołnierz kiedy chciał się obrócić i spojrzałam mu w oczy ostatni raz.

- Nie daj się zabić, Joker. 

Odbezpieczył broń i pomknął dalej. Podeszłam do krawędzi budynku na którym stałam, przygotowałam colta, zwykły pistolet i sprawdził ukryte ostrza. Obok mnie przykucnął Mike, o którym kompletnie zapomniałam. 

- To było całkiem romantyczne. Jeśli mogę tak powiedzieć, biorąc pod uwagę naszą sytuację.

- Zamilcz. Nie czas na radość. 

Wyjęłam przekaźnik i dałam towarzyszom oraz policji znak do gotowości. Ostatni rozkaz miał paść od Jokera. Nie minęło nawet kilka minut, po tym jak Charot wysiadł z samochodu i skierował się w naszą stronę. Tuż po tym czerwona flara wyleciała w powietrze i wybuchła, niczym fajerwerka. Niebo przybrało barwę krwi. Nadszedł czas. 

Obie strony rzuciły się na siebie z wojennym okrzykiem. Padły pierwsze strzały i wybuchy granatów. 

- Wcale mi nie jest do śmiechu. Straciłem swoją szansę. A szkoda, bo lepiej byś wyglądała po drugiej stronie. 

Napięłam swoje ciało kiedy usłyszałam dźwięk pistoletu gotowego do strzału za moimi plecami. Oczywiście. To nigdy nie może być takie proste. Odwróciłam się w jego stronę z coltem w gotowości. 

- Przyznaję, nie domyślałam się. Że to ty będziesz zdrajcą. 

- Wiążąc się z Jokerem pokazałaś mi, ze nie jesteś zbyt bystra. Byłaś nim tak zaślepiona, że zupełnie nie brałaś mnie pod uwagę. 

- No tak, cały czas byłeś na miejscu. Zwykły, nieśmiały barman, mający klucze do wszystkich pomieszczeń. 

- Plus fakt, ze nie macie u siebie monitoringów. 

- Od jak dawna pracujesz dla Charot'a? - Krew pulsowała w moich żyłach. Gniew mnie ogarniał. Czułam jak moje kły nieco bardziej się wysuwają gotowe do rozszarpania zdrajcy.

- Od samego początku. On mnie tam wysłał. Widział cię i od razu wiedział, ze jesteś wyjątkowa. Chciał cię u siebie. 

- Niech zgadnę, miałeś mnie zauroczyć i zaciągnąć na drugą stronę mocy? Ale zawiodłeś.

Wyciągnęłam broń przed siebie i wycelowałam w niego.

- Prawie się udało. Ale nie miałem cię uwodzić dla niego. Robiłem to dla siebie.

Mówiąc to opuścił broń i wyrzucił ją. Zły ruch. 

- Zakochałem się w tobie, Mirage. Przyciągasz mnie. Nic dziwnego, że Joker i Charot tak bardzo cię pragną dla siebie. Masz w sobie coś ekscytującego. Rzuciłem służbę u niego, bo chciałem cię uratować, przed Jokerem też. Zniszczyli by cię. Próbowałem cię zainteresować swoją osobą, abyś zgodziła się odejść, żyć normalnie. Ale tak jak mówiłaś, zawiodłem. Wybrałaś Jokera, przegrałem. 

- A złość sprawiła, że wróciłeś do Charot'a?

- Dał mi drugą szansę. 

- Obawiam się, ze nie będziesz miał okazji aby się z niej cieszyć. Zdradziłeś swojego szefa, a potem Jokera i mnie. Wiesz, jak rozprawiamy się ze zdrajcami...

- Zastrzelisz mnie? Bo cię kocham?

- Hmmm, tak.

Wycelowałam broń i wystrzeliłam w nogę. Trafiłam, ale Mike upadł w taki sposób, że ręką zdołał dosięgnąć do pistoletu, który wcześniej wyrzucił. Nie zawahał się i oddał kilka strzałów. Oczywiście uskoczyłam żeby schować się na kontenerem, ale jedna z kul przebiła się przez obojczyk i łopatkę, a druga drasnęła szyję. Ignorując ból i rozmazujący się obraz odczekałam chwilę i wychyliłam się. Stracił czujność łapiąc się za zranioną nogę. Wycelowałam i trafiłam w dłoń, w której trzymał gnata. Wypuścił go z krzykiem. Wyszłam zza zasłony z wycelowanym koltem w jego głowę. Patrzył na mnie przerażony i z żalem. Naprawdę mu zależało...

- A ja uznawałam cię z towarzysza. Szkoda. - odbezpieczyłam broń - Ja nie daję drugiej szansy. Ale masz szczęście, bo nie mam teraz dla ciebie czasu. Zmarnowałam go zbyt wiele. Chcesz usłyszeć zagadkę? Jeśli odpowiesz dobrze - musiałam się zastanowić - dam ci czas na ucieczkę. Zgoda?

Pokiwał gwałtownie głową.

- Czy wiesz jaką siłę nacisku mają psie szczęki?

Jego oczy otworzyły się szerzej. Za jego plecami rozległo się głośne warczenie. Zaczął się jąkać.

- Czy to duży pies?

- Och, nawet bardzo.

Uśmiechnęłam się złośliwie i wyszczerzyłam zęby pokazując moje kły. Jaka byłaś odpowiedź?

- Nie wiem. Nie chcę wiedzieć.

- Nie szkodzi. Zaraz się dowiemy. 

Wstałam i odwróciłam się, aby spojrzeć na cudowny chaos. 

- Zajmij się nim J. Spotkamy się na dole jak skończysz.

Ruszyłam do wyjścia kiedy rozległy się paniczne krzyki bólu, agresywne warczenie i dźwięk rozrywanej skóry. 

- Ciekawe czy Ed by wiedział?

Zakochana w mroku Gotham - a new beginingOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz