Rozdział 4

171 19 25
                                    

Isabelle POV

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Isabelle POV

- Tego mi było trzeba - wzdycham, kiedy wychodzimy z kina. Film był strasznie słaby, ale przynajmniej mogłam obgadać aktorów. - Wiesz, że nawet stęskniłam się za szkołą?

- Powinnaś wrócić, brakuje mi tam ciebie - odpowiada Clary. - Samej jest strasznie nudno.

- Przecież wiesz, że mój tata - robię w powietrzu cudzysłów - Alec dał mi alibi i nie muszę chodzić.

- Nie chcesz w ogóle tam wrócić? - Clary robi zdziwioną minę.

- To nie tak... Ale moja nowa praca jest ważniejsza niż szkoła. Zresztą nie wiem, czy nie wybierzemy się któregoś dnia do Chicago... Ale chcę kiedyś wrócić do szkoły.

- Kiedy? Jak będziesz miała trzydzieści lat? - Pyta ironicznie Clary.

- Będę milfem w swojej klasie - szczerzę zęby.

- Jesteś chora - śmieje się Clary.

- Może zrobimy sobie maraton filmowy u mnie? Co powiesz na całą noc z High School Musical? - Proponuję.

- No nie wiem... mam jutro szkołę, w przeciwieństwie do ciebie.

- Jeden dzień możesz sobie odpuścić. No dawaj, zobaczymy, czy pamiętamy jeszcze układ do piosenek...

- Dobra, ale w razie czego powiem rodzicom, że to twoja wina - zastrzega jeszcze Clary.

- Spoko - przewracam oczami. Wiem, że Teddy i Soffia są jednymi z najbardziej wyluzowanych rodziców na świecie. Poza tym, bardzo mnie lubią, nawet jeśli sprowadzam ich córkę na złą drogę.

>>>

W domu panuje cisza. Pewnie tata jest w pracy, a mama gdzieś poszła. Wygląda na to, że mamy cały dom dla siebie.

Kiedy przechodzimy obok sypialni rodziców, słyszymy dziwne dźwięki. Kiedy orientuję się co one oznaczają, od razu próbuję wymazać to z pamięci. Przyłapanie swoich rodziców na seksie jest jedną z najgorszych rzeczy, jakie mogą się przydarzyć w życiu człowiekowi.

- Alec... - do moich uszu dociera westchnienie mamy i natychmiast otwieram kopniakiem drzwi.

Mama wcale nie uprawia seksu z tatą. Uprawia go z Alekiem. Robi mi się niedobrze, a do oczu napływają mi łzy, które jednak nie ściekają na policzki. Zawsze tak jest. Nie umiem płakać.

- Isabelle! - Mama mnie zauważa i zrzuca z siebie Aleca. - Alec, wynoś się stąd, sama to załatwię - mówi do niego, a on posłusznie wychodzi z łóżka, szybko się ubiera i wychodzi, nawet na mnie nie patrząc.

Nie zaszczycił mnie ani jednym spojrzeniem, tak, jakby mnie tam nie było. Jakbym w ogóle nie istniała.

W tym czasie mama zdążyła założyć szlafrok i podchodzi do mnie. Mam ochotę walnąć ją w twarz, ale nie mogę. To moja matka, niezależnie od tego jak bardzo jej nienawidzę.

- Posłuchaj, Izzy... - zaczyna, a ja prycham. Nie mam zamiaru, nie chcę wiedzieć co ma mi do powiedzenia. Bo to i tak będą kłamstwa.

- Nie, to ty mnie posłuchaj - odpowiadam. - Nienawidzę cię. To koniec, nigdy więcej nie nazwę cię swoją matką.

- To nie moja wina! - Mówi od razu mama. - Rzucił się na mnie i...

- I ty wspaniałomyślnie poszłaś z nim do łóżka. Na taką osobę jak ty nawet nie ma  określenia - czuję dłoń Clary, która zaciska się  na moim ramieniu. Wiem, że chce w ten sposób okazać mi wsparcie, ale teraz nic i nikt nie jest w stanie mi pomóc. - Osiągnęłaś to co chciałaś. Alec jest twój - odwracam się z zamiarem wyjścia.

- Teraz już widzisz jaki jest - słyszę jeszcze mamę. - Chciał się tobą tylko zabawić. Powinnaś mi podziękować za to, że dzięki mnie dowiedziałaś się teraz, a nie za jakiś czas. Nie łączyło was nic poważnego, więc za jakiś tydzień już o tym zapomnicie. Zasługujesz na kogoś lepszego niż on, jako twoja matka chciałam się poświecić i ci udowodnić jaki jest Alec.

- Bardzo ci dziękuję, mamusiu - odpowiadam ironicznie. - Tak, zasługuję na kogoś lepszego, ale także jeśli chodzi o matkę. Bo ty już nią nie jesteś. Żegnam - tym razem wychodzę z pokoju, potem z domu i kieruję się przed siebie, nawet nie wiedząc dokładnie gdzie idę. Za sobą słyszę kroki Clary, ale nie mam odwagi spojrzeć jej w oczy.

Nie mam odwagi, żeby usłyszeć słowa „przykro mi", „wszystko się ułoży", „musisz porozmawiać z Alekiem"... Nic nie muszę.

Nie muszę też czuć tego okropnego bólu, który ściska moją klatkę piersiową tak, że oddycham z trudem.

Niby nie muszę, ale nie mam na to wpływu...

CDN.

Seria „ODRZUCONA": Nowe Pokolenie w Chicago [2]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz