9.

974 52 9
                                    

Time skip parę godzin
Gniłam w pokoju dla personelu od dwóch godzin. Znaczy: wyszłabym ,ale oczywiście wszyscy myślą ,że pójdę TAM. Zasadniczo to mam gdzieś co oni mi każą ,ale nawet Henry już mi groził zwolnieniem ,a tego nie chcę.
-No ,dobra! Zobaczymy jak pójdzie ci w praktyce!- do pokoju wszedł Mike i Vivien.
-Już skończyłeś ją oprowadzać?- spytałam.
-Taaaa...- mruknął.
-A co tak długo?
-Ekhm... Bo... Mogę potem wyjaśnić? Jak na przykład pójdzie na korytarz sprawdzić czy wszystko ok?
-Przypominam ci ,że dzisiaj moja kolej...- powiedziałam.
-A, no tak... Eeeee... To jutro?
-Ja nie wiem ,czy jutra dożyję- uśmiechnęłam się.
-No tak... To...
-Przestań wymyślać, jak mi powiesz to mi powiesz- przerwałam. Jak z nim rozmawiałam ,to mi się przypomina rozmowa jego i Vincenta o mnie.
-Nuuudziii mi się- zaczęła marudzić Vivien.
-Po co ją zatrudniałeś?- spytałam.
-Nie JA tylko Henry- powiedział Mike.
-No dobra, po co Henry ją zatrudnił?
-Bo chciała. Powiedziała ,że kasy potrzebuje i ją zatrudnił!
-Aha... Nie wnikam... Która?
-Godzina?
-Tak
-No to równo północ
-NUDZIIII MI SIĘ!!!- krzyczała Vivien.
-Cholera! Możesz się zamknąć?!- krzyknął Mike. Już ich shipuję.
Zaczęłam przeglądać kamery. Na razie normalnie.
-Ciszej! Bo nie wiem ,czy wyszli ,czy nie!- usłyszałam jakiś głos na korytarzu. Już nie żyjemy... Znaczy... Ja może jakoś przeżyję, ale ona to śmiem wątpić.
-Eeeee... Phyllis! Ty wychodzisz!- powiedział Mike wskazując drzwi.
-Ok...- powiedziałam i wyszłam na korytarz. O dziwo nic tam nie było. Zamknęłam drzwi i poszłam "szukać gdzieś indziej" ,co oznacza idę tam gdzie nie powinnam.
Weszłam do pokoju. Nikogo tam nie było. Świetnie. To teraz udajemy ,że wszystko ok! Cholera... Tam jest kamera... CUDOWNIE!
-PHYLLIS!!! RATUJ MNIE OD TEGO ZAJĄCA!!!- usłyszałam jak Mike się darł. Świetnie razy dwa.
Wyszłam na korytarz. Mike to ma szczęście do tych animatroników.
-Nie wnikam...- powiedziałam i stanęłam w miejscu. Więc to wyglądało tak: "zając" trzymał Mike'a i chciał go zabić. (dop. aut. Cudowny opis, wiem)
-Phyllis! Halo?! Może zamiast się gapić ,pomożesz?- powiedział Mike. Ja wybuchłam śmiechem i dalej gapiłam się na wszystko- HALO! KOBIETO! ZARAZ NIE BĘDZIE CI DO ŚMIECHU!
-S...sorry! Nie m...mogę!- powiedziałam dalej się śmiejąc. Sama nie wiem co mnie tak rozśmieszyło. To ,że zaraz Mike umrze? Nie wiem. W sumie zawsze miałam specyficzne poczucie humoru.
-Mike!- podbiegła do nas Vivien- O do jasnej...- dodała ciszej. Ja dalej śmiałam się jak głupia.
-Czy ty się w Vincenta zmieniasz ,czy co?!- krzyknął Mike. Przestałam się śmiać. Czyli wiedział. Czyli wiedział ,że Vincent był zdolny do morderstwa. Czyli każdy wiedział ,tylko ja i Sara o niczym nie miałyśmy pojęcia. Świetnie razy trzy!- No ogarnęła się...
-Czy mogę wiedzieć ,co tu się odwala?! Co to w ogóle za miejsce?! Jakieś nawiedzone ,czy co?!- krzyczała Vivien.
-Eeeee... Nie zrozumiesz...- powiedziałam i spojrzałam na zegarek. Dopiero pierwsza!
-Ja tu przypominam ,że twój ukochany zając chce mnie zabić!- krzyknął Mike.
-Puść go. Nie jest warty twojego czasu- powiedziałam. Robot postawił Mike'a na ziemię. Pokazałam Mike'owi i Vivien ,żeby poszli do pokoju. Mike wywrócił oczami i pociągnął Vivien za sobą.
-Czemu chciałeś go zabić?- spytałam.
-Bo... Jak ci to...
-Najprościej jak umiesz
-Aby zamienić moją duszę na jego- powiedział.
-Nie mogłeś wybrać kogoś... Nie wiem... No po prostu osobę ,której śmiercią nie interesowały by się aż tak media?
-Nie pomyślałem o tym...
-O co mu chodziło ,jak spytał, uwaga cytuję: "Czy ty się w Vincenta zmieniasz, czy co?!"
-Sama wiesz o co...
-Czyli o TO?
-Tak... O te dzieci...
-Przypominam ,że my tu jesteśmy- odezwał się Freddy.
-To idźcie- powiedział SpringTrap. Animatroniki wróciły do swoich zajęć ,a ja do rozmowy.
-A w ogóle ,czemu zabiłeś te dzieci?
-Bo... Eh... Nie zrozumiesz...
-A zakład ,że zrozumiem?
-Z resztą... Po prostu miałem ciężkie dzieciństwo
-W sensie?
-Nie lubię o tym rozmawiać...
-Dobrze
-PHYLLIS RATUJ!!! ONA MNIE ZAMĘCZY NA ŚMIERĆ!!! JA JESTEM ZARĘCZONY!!!- darł się Mike.
-Muszę już lecieć- powiedziałam.
-Wró...
-Tak- odpowiedziałam i pobiegłam do pokoju dla personelu.
-Mówię ,ci już setny raz! JESTEM. ZARĘCZONY- powiedział Mike.
-Weźcie się oboje ogarnięcie ,bo pójdę po animatroniki!- powiedziałam ,przerywając kłótnię.
-NIE!!!- krzyknęli jednocześnie.
-No właśnie- powiedziałam i zaczęłam bujać się na krześle.
-Drugi Vincent...- mruknął Mike.
-Ta jasne! Włosów nie mam fioletowych!
-Masz- powiedziała Vivien.
-Nie?
-A Vivien ma rację, masz fioletowe włosy!- powiedział Mike.
-Przestańcie robić sobie ze mnie jaja, ok?- powiedziałam wkurzona.
-Ale my na serio- powiedziała Vivien i zrobiła mi zdjęcie.
-Ej! Nie pozwoliłam!
-Zaraz usunę, tylko zobacz- powiedziała i pokazała mi zdjęcie. Co się dzieje? Bo nie ogarniam.
-Ha! I kto miał rację?!- krzyknął Mike. Spojrzałyśmy na niego jak na ostatniego idiotę- No bo miałem , co nie?- dodał ciszej.
Resztę nocy spędziliśmy na gadaniu o wszystkim i o niczym. Czyli totalna nuda. Mega się ucieszyłam jak wybiła szósta.
Wyszłam z budynku i co? Musiałam wywalić się na starcie. Cudownie...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
nagietkowa! Nie rób mi za dużo! Wiem ,że piszesz ,ale nie publikuj! Proszeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee!

Purple Girl || FNaF || Vincent || ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz