Rozdział II

1.3K 75 6
                                    

UWAGA. SZUKAM KOGOŚ KTO ZROBI OKŁADKĘ.

----------

Jestem w jakimś dziwnym pokoju przesłuchań, albo w gabinecie, tak, to chyba jest gabinet. Jeśli się nie mylę.

— Gdzie jesteśmy? — spytałam grzecznie.

— Jak masz na imię? — spytał ponownie Levi.

— Pytam się grzecznie gdzie jestem.

— A ja się grzecznie pytam jak masz na imię. Mam pomysł. Przedstawmy się, jak w taniej telenoweli.

— Jestem.. jestem Ala Gulka..!

— Nie kłam. Wiemy, że Twóje inicjały to H.F.. Powiedz prawdę, zaufaj mi. Też jestem z podziemia, idiotko.

— To czemu się pytacie, nie macie żadnych dokumentów.. Nie urodziłam się w podziemiach.. W każdym razie.. Mam na imię Haruka Finst.

— Grzeczna. — poczym kopnął mnie w brzuch. — To za kłamstwo. — upadłam na ziemię. Uderzyłam się w głowę. To boli.. — jesteśmy w kryjówce zwiadowców. Teraz dokładnie w moim biurze, nie było sensu ciągnąć cię do lochów. Jestem Levi, Kapitan Levi. Zapamiętaj to. Od dzisiaj dla mnie pracujesz i przystępujesz do zwiadowców. Poświęcisz się w imię mieszkańców. Wstawaj. Chcę coś sprawdzić.

— Nie zgadzam się! Nie chce walczyć! Nie umiem! Nie potrafię się posługiwać trójwymiarem!

— Nie kłam, słabo ci to wychodzi. Ruszaj się, chyba, że wolisz znowu być skopana.

Wstałam najszybciej jak potrafię, mimo bólu. Kapitan wziął mnie pod ramię. Szliśmy przez wszystkie korytarze. Każdy salutował mu, temu czemuś, którego nienawidzę. Panu idealnemu. Będę musiała kwasem się umyć by zmyć jego dotyk. Co za niefart.

Zaprowadził mnie na plac treningowy. Z paska wyjął dwa drewniane mieczyki.

— Trzymaj, zobaczymy jak potrafisz się bronić. Muszę cię sprawdzić na każdy możliwy sposób. Potem jeszcze sprawdzimy twoje umiejętności w utrzymywaniu równowagi.

Ten mieczy był mało wygodny. Zbyt twardy.

— Zaczynamy? — ja tylko kiwnęłam głową.

Levi mnie zaatakował, ja odrazu go odepchnełam. Dawno nie walczyłam.

Powolutku, coraz szybciej. Było coraz ciężej. Levi był coraz bardziej agresywny. Coraz bardziej nie nadążałam. Chciałam to zakończyć. Chociaż miałam się tylko bronić. Gdy chciał mnie poraz kolejny zaatakować pewniej odepchnełam i zaatakowałam, mój miecz był prawie przy jego szyi.

— Dobra jesteś.. ale zbyt szybko tracisz czujność..

I tak oto ja leżałam na ziemi.

— Skoro nie urodziłaś się w podziemiach, to co ty tam robiłaś? Z takimi umiejętnościami na spokojnie mogłaś trafić do wojska a tan być w pierwszej dziesiątce, a nie walczyć o przeżycie. To dziwne. Jak cała ty.

— Nie byłam tam, bo chciałam.

Wstałam z ziemi. Zadufany pajac.

— Rozumiem chodź. Założysz teraz trójwymiar.

— Nie boisz się, że uciekne?

— Nie uciekniesz.. Nie masz gdzie

Mam gdzie. Tworzyć nowe życie. Zemścić się na tych co mnie tam wrzucili.

– Powiedzmy.

Levi.. Levi.. Mój kochany Kapitan.. (Levi x OC) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz