Rozdział 1

78 2 0
                                    

- Jak kocha to poczeka.

- No właśnie chodzi o to, że nie kocha. - Mimowolnie byłam biernym słuchaczem.

Wpatrywałam się w Michała, który rozmawiał z moją najlepszą przyjaciółką - Malwiną. Siedziałam cicho na krawężniku i zachowywałam się tak, jakby wcale mnie tutaj nie było.

Wśród nas pojawił się Kamil, jej chłopak.

- Malwina, porozmawiajmy. - nalegał. Dziewczyna spojrzała na mnie i westchnęła.

- Idę z Kamilem, a ty zostań z Michałem - zwróciła się do mnie.

- Dobra - rzuciłam krótko. Przez chwilę siedzieliśmy w milczeniu. Wpatrywałam się w pusty asfalt, a on najwyraźniej czuł zmieszanie.

Nie za bardzo wiedziałam, jak powinnam się czuć, znałam go zaledwie od paru chwil.

- Jestem Michał, pewnie już wiesz...

- Marlena, też już pewnie wiesz... - modliłam się aby Malwina już wróciła, by skończyć tą maskaradę a Kamil pojechał z bratem do domu. Żałowałam, że zgodziłam się z nią tutaj przyjść.

- Miło mi

- Mi także.

I znowu zapadła nieswoja cisza. Nie wzięłam telefonu, więc nawet nie byłam zorientowana w czasie.

- Która godzina? - odwróciłam głowę w jego stronę

- Dwudziesta pierwsza

- Dziękuję

- Proszę - Uśmiechnął się. I na tym skończyła się nasza rozmowa.

***

Biłam się z własnymi myślami. I wcale nie chodziło o Michała. Malwina jak zawsze była wpatrzona w ekran swojego telefonu, co już dawno przestało mnie dziwić, więc nie robiło to już na mnie większego wrażenia i traktowałam to jako coś normalnego. Po chwili wszyscy weszli do sali. Wykład jakoś minął, tylko nie mogłam się skupić. Byłam jakaś rozkojarzona. Na całe szczęście były to ostatnie zajęcia tego dnia. Do końca pierwszego semestru studiów pozostał już tylko miesiąc, co bardzo mnie cieszyło. Wreszcie mogłam pomyśleć o wakacjach!

Odkąd pamiętam, Malwina w moim własnym odczuciu, choć była moją przyjaciółką, stanowiła dla mnie konkurencję. Zawsze zazdrościłam jej urody, poczucia humoru, i tego jak na luzie podchodziła do życia. Wszyscy z wydziału ją znali, a faceci nie byli wstanie przejść obok niej obojętnie. Lubiła o siebie dbać, zawsze miała idealnie ułożone włosy, perfekcyjny makijaż, i drogie ubrania. Miała to, czego zawsze było brak mnie. Nie potrafiłam wmieszać się w tłum i traktować życia jak zabawę. Nie lubiłam się malować -nie przejmowałam się makijażem, bo i po co, skoro nikt na mnie nie zwracał uwagi. Mogłabym nawet sobie umrzeć, a i tak nikt nie dostrzegłby mojej nieobecności. Może popełniam błąd? Malwa jest typem dziewczyny - dresiary, mimo że nigdy nie widziałam jej w dresach ( ha, ha ). Potrafiła bez kiwnięcia palcem załatwić każdy problem, i wszystkich którzy nieproszeni stanęli kiedykolwiek na jej drodze. Ja zazwyczaj miałam gdzieś to, że odstawałam od reszty i być może popełniałam kolejny błąd. Do trzech razy sztuka...

Zadzwoniłam do Łukasza, jestem z nim już pół roku, i mogę sobie dać rękę uciąć że kocha mnie na dwieście procent. Ha, ha, dobre sobie. Nikt nie odbierał. W słuchawce odezwała się znana mi już poczta głosowa.

- '' Tutaj... siedem, dwa, osiem...''

Trudno! Wcale nie zamierzałam się o nic prosić! Zadzwonię do niego jutro, co mi tam. Muszę sobie wszystko przemyśleć. Mój autobus powrotny właśnie dojechał na miejsce. Weszłam do domu i od razu pokierowałam się do swojego pokoju. Odłożyłam torbę i rzuciłam się na łóżko, dziękując temu kto je wymyślił. Obudziłam się dopiero nad ranem w Sobotę. Jak co weekend, odczuwałam tą samą monotonię. Zero planów i chęci... Nie miałam na nic ochoty. Może jednak muszę zmienić coś w swoim życiu? Spojrzałam w lustro. Zacząć od wyglądu...? 

Pożyczyłam tusz od mojej siostry, Sary. Jedno machnięcie, a moje rzęsy nabrały objętości. Cuda makijażu. Moja twarz zaczęła jakoś wyglądać. Włosy ewidentnie domagały się prostownicy. Kiedy skończyłam, zajrzałam do mojej szafy. Z samego dna wydobyłam dżinsowe rurki, szeroki luźny tiszert i adidasy, które kiedyś kupiłam do biegania, zanim odkryłam, że bieganie wcale nie jest moją pasją, ot co. Ostatni raz przejrzałam się w lustrze po mojej przemianie, zobaczyłam inną dziewczynę, która była gotowa na zmiany w swoim nudnym jak w flaki z olejem życiu. Wyszłam z domu i umówiłam się na spotkanie z Malwiną. Nie poznała mnie, ale czego ja się chciałam spodziewać, nie przywykła do takiej Marleny, prawdę mówiąc ja też nie!

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now