Rozdział 3

36 2 0
                                    

Nic tak nie uszczęśliwia człowieka, jak świadomość, że jutro pierwszy dzień wakacji! Mam ochotę skakać pod sufit. Czekałam z utęsknieniem na te trzy miesiące laby. Na szczęście ostatni wykład w tym semestrze był luźny i Malwina o dziwo nie spała. Postanowiłam piątkowy wieczór poświęcić tylko dla siebie, w imię piękna. Zrobiłam sobie maseczkę z alg i po skończonym zabiegu zanurzyłam ciało w wannie gorącej wody. Kiedy poczułam się odprężona, owinęłam się ręcznikiem i delikatnie usunęłam maseczkę z twarzy, przebrałam się w piżamę, i położyłam się do łóżka, czekając na sen...

***

Michał się nie odzywa. Może już o mnie zapomniał? Nic dziwnego, skoro nie zrobiłam niczego aby przykuć jego uwagę. Bez makijażu, z włosami spiętymi w luźnego koka, przypominającego te, które noszą mamy, zajmujące się domem i gromadką dzieci, w sandałach z wyprzedaży, nijakiej spódnicy i kremowej bluzce z lumpeksu. Nic dodać, nic ująć... No cóż, przecież nie jestem Kopciuszkiem, a on nie jest księciem z bajki. Dosyć tych bzdur. Usiadłam w fotelu i pomyślałam, że zaproszę Malwinę z Kamilem na kolację, zgodziła się i zaoferowała ponadto, że weźmie ze sobą Michała. Może to dobry pomysł? Nie zaszkodziłoby jeszcze zadzwonić do Dominika, odkąd Róża się nie odzywa biedny nie wie co ze sobą zrobić. Przecież to nie problem pomieścić kilka osób więcej. Od zawsze byłam gościnna. Dzwonię do Dominika. Odbiera po pięciu sygnałach i cieszy się, że wyszłam z taką inicjatywą. To będzie ciekawy wieczór!

Spojrzałam na zegarek. Osiemnasta pięćdziesiąt sześć. Kończę nakrywać do stołu. Miałam nadzieję, że zdążę się wyszykować do dwudziestej. Zrobiłam prawie niewidoczny makijaż, przesada nie jest wskazana! Zwłaszcza, że ( tak jak ja ) nie ma się pojęcia o makijażu. Spojrzałam w lustro. Nie wyglądałam oszałamiająco, ale zawsze pocieszam się tym, że gdzieś na świecie są brzydsze ode mnie, choć wiem, że wcale tak nie jest. Podpięłam włosy, i zaczęłam się zastanawiać nad ubiorem. W tej kwestii zawsze miałam spory dylemat, i nikt nie powie mi, że jeśli kobieta ma dużo ubrań, nie ma problemu z tym, co dziś ubierze. Nieprawda! Stanęłam przed szafą i pół godziny później zdecydowałam się na czerwoną, prostą sukienkę przed kolana. Dopięłam silikonowe ramiączka. Kiecka zatrzymała się na biuście więc jest dobrze. Czarne szpilki i czarne rajstopy. Długie czerwone korale okalały moją szyję. Uśmiechnęłam się do siebie i czekałam na gości.

***

Pierwszy zapukał Dominik. Powitał mnie pocałunkiem w policzek, a następnie wręczył mi kwiaty. Skąd on wiedział, że uwielbiam akurat czerwone tulipany?

- Cześć, ślicznie wyglądasz - uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Często mnie komplementował.

- Cześć, wiesz jak sprawić, żebym się zarumieniła - spojrzałam na niego. Ładnie wyglądał w tej dżinsowej koszuli, i czarnych rurkach. Po nim pojawili się Malwina z Kamilem.

- A gdzie Michał? - wyglądnęłam na podwórko, po czym wpuściłam ich do środka

- Zaraz przyjdzie, pojechał z Klaudią po wino

- Z Klaudią? - zdziwiłam się

- Aaa... - Malwina machnęła ręką - Zapomniałam ci powiedzieć, znalazł sobie dziewczynę

- Ooo, to świetnie. - Uśmiechnęłam się szeroko. Nie, wcale nie było mi przykro. To było pewne, że nie zaliczam się do gustu Michała. Przełknęłam ślinę, i zaprosiłam gości do pokoju.

Usiedliśmy przy stole i zanim zdążyłam zaproponować coś do picia na początek, spodziewani goście zapukali do drzwi. Otworzyłam z szerokim uśmiechem na ustach. Pierwszy wszedł Michał, pocałował mnie w rękę, a za nim weszła ona. Klaudia miała blond włosy do ramion, na moje oko przesadziła z solarium, ale co ja tam wiem, przecież nigdy tam nawet nie byłam! Z całą pewnością wiedziała, co to dobry makijaż i potrafiła wykorzystać umiejętność używania kosmetyków. Miała różową sukienkę i czarne szpilki. Chociaż buty miałyśmy takie same. Podała mi wino, a potem wyciągnęła do mnie rękę.

- Klaudia - miło mi

- Marlena

- Ładnie - uśmiechnęła się do mnie

- Znacie już Dominika? - zapytałam Michała i Klaudię, którzy zajęli miejsce obok siebie.

- Tak, poznaliśmy się niedawno

- W takim razie, skoro już się znamy, to może macie na coś ochotę? - Zagadnęłam - Na pewno jesteście głodni.

- Tak - odpowiedzieli zgodnie.

Poszłam do kuchni i wykładałam spaghetti na talerze. Polałam obficie sosem, posypałam serem i przyozdobiłam listkami bazylii. Malwina przyszła mi pomóc. Po chwili wszyscy zajęli się jedzeniem. Ponalewałam wina do kieliszków.

- No, to za nasze zdrowie! - uniosłam lampkę wina do góry.

- Za nasze! - odpowiedzieli zgodnie.

Po chwili milczenia, pierwszy odezwał się Michał

- Dominik, powiedz mi, jak długo jesteście razem? - Spojrzał na niego, a potem na mnie

- My? - odchrząknął, a ja czułam, że się czerwienię. Nie jesteśmy razem.

- Oh, przepraszam - uśmiechnął się - Miałem takie wrażenie

- A wy? - Zapytałam, przerywając tym samym ciszę, jaka zapadła pomiędzy nami. Znowu.

- Niedługo minie pół roku. - Odezwała się Klaudia.

A ja głupia myślałam, że taki przystojny facet jak Michał może być wolny.

Pokręciłam głową z uznaniem, nie dając po sobie poznać, że byłam lekko zawiedziona, nie tylko faktem, że Michał ma dziewczynę, ale też tym, że byłam w stanie pomyśleć, że moglibyśmy być szczęśliwi. Co ja plotę...Dominik spojrzał na mnie, i puścił mi oczko. Spaghetti wyszło. Poszłam po deser. Wcześniej kupiłam lody, wystarczyło tylko przełożyć je do pucharków.

Atmosfera była miła. Wieczór trwał w najlepsze i zapomniałam nawet, że mogłam pomyśleć o związku z Michałem. Nawet polubiłam Klaudię i cieszę się, że Michał kogoś ma. O dwudziestej trzeciej spotkanie dobiegło końca. Pożegnałam się z gośćmi i odprowadziłam ich do drzwi. Dominik został i zaoferował się że pomoże mi sprzątać. Zgodziłam się. W trakcie sprzątania zaczęłam ziewać. Dominik spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem.

- Marlena, idź się położyć. Ja się wszystkim zajmę.

- Na prawdę? Byłabym ci wdzięczna. Poradzisz sobie?

- Tak - posłał mi uśmiech.

- Zamkniesz drzwi?

Pokiwał głową, wycierając talerz. Uśmiechnęłam się.

- Dobranoc

- Dobranoc

Kiedy się obudziłam Dominik spał w najlepsze na łóżku Sary. Nie chciałam go budzić, przykryłam kołdrą i poszłam do kuchni zadzwonić do siostry, spytać czy wszystko w porządku, i czy nie nudzi się u babci Justyny. Dziewczyny wymyśliły sobie, że cały lipiec spędzą na wsi, pomagając babci Justyny na farmie. Fajna rzecz, pomóc bezinteresownie starszej osobie. Kiedy byłam już spokojna, wiedząc, że u dziewczyn wszystko w porządku, zabrałam się za przygotowanie śniadania. Nakładałam właśnie jajecznicę, kiedy do kuchni wszedł mój przyjaciel.

- Dziękuję ci, że zostałeś i posprzątałeś za mnie. Gdyby nie ty, stałabym tu pewnie teraz przy zlewie, próbując uporać się ze stertą naczyń.

- Przecież wiesz, że dla mnie to nie problem. Mam nadzieję, że nie gniewasz się, że spałem na łóżku Sary.

- Nie, spoko. I tak jej nie ma - uśmiechnęłam się. - W ramach podziękowań zrobiłam ci śniadanie

- Kochana jesteś - i znów te dołeczki w policzkach...ah!

Kiedy zjedliśmy, Dominik wziął szybki prysznic i wrócił do siebie. A ja poszłam do Malwiny, na ploteczki. Miałam nadzieję, że opowie mi wszystko o Klaudii i Michale!







POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now