Rozdział 15

29 2 0
                                    

Z jednej strony cieszyłam się, że ten pobyt na Mazurach dobiega końca, a z drugiej strony żałowałam, że nie spędziłam tego czasu inaczej, nie wykorzystałam go w pełni, użerając się z Mirkiem, dlatego postanowiłam, że ten ostatni wieczór spędzę tylko i wyłącznie z Dominikiem. Zeszłam na dół i dołączyłam do niego, siadając tuż obok przy stole w kuchni. Widząc mnie oderwał wzrok od telefonu i spojrzał na mnie po czym się uśmiechnął, i z powrotem przeniósł wzrok na ekran. Po chwili go zablokował i spojrzał na mnie smutno.

- Dzisiaj ostatni wieczór - westchnął.

- Tak, to prawda, dlatego pomyślałam sobie, że może spędzimy go razem? Co ty na to? Z dala od wszystkich. - Zwróciłam się do niego, widać było że się zastanawia.

- Przepraszam, że nie poświęciłem ci wiele czasu, ale możliwość spotkania się z chłopakami dobrze mi zrobiła, wiesz, fajnie spędzić czas w męskim gronie, wypić piwo i pogadać o błahych rzeczach, dlatego uważam że ten ostatni wieczór poświęcę tobie. - Pocałował mnie w policzek, a ja żałowałam, że nie zdobył się na nic więcej.

- Pójdę się przebrać - zadeklarował.

- Świetny pomysł. Myślisz, że też powinnam?

- Nie sądzę, pięknie wyglądasz, ale wybór należy do ciebie.

- Przebiorę się - posłałam mu uśmiech.

***

Pół godziny później oboje zeszliśmy na dół. Dominik założył bokserkę w kolorze khaki i luźne dresy, strasznie mi się w nich podobał, czarną bluzę przewiązał sobie na biodrach, ja natomiast postawiłam na długą szarą spódnicę, i czarny top, wiązany na szyi, który dosięgał mi tylko do pępka, na stopy włożyłam czarne sandały, które przewiązałam na kostkach.

- Nie mogę oderwać od ciebie wzroku.

- To nie odrywaj - dotknęłam jego ramienia. - A więc co proponujesz? - spojrzał na mnie wyczekująco.

- Myślałam, że przygotowałeś coś w zanadrzu. - droczyłam się z nim

- Pragnę przypomnieć, że to ty narzekałaś na brak spędzania czasu ze mną.

- Nie narzekałam, tylko po prostu się stęskniłam, to takie trudne do zrozumienia?

- Kobiety... - westchnął. - Nigdy was nie zrozumiem. Ale mam plan. Pokażę ci pewne miejsce.

- Nie mogę się doczekać.

Piętnaście minut później dojechaliśmy nad wielkie jezioro, inne niż dotychczas tu widziałam. Dokoła rosły drzewa i krzewy, a po samym jeziorze pływały łódki, jedne samotne, inne z jednym pasażerem. Wzdłuż niego ciągnęło się molo, białe, z drewna, ptaki przysiadywały na skraju, inne odlatywały. Słońce stapiało się z ziemią. Mimo że był wczesny wieczór, na horyzoncie nie było nikogo oprócz nas i samotnych ludzi w łódkach, nie odczuwaliśmy ich obecności, zdawali się być pochłonięci we własnych myślach.

- Pięknie tutaj - Nie mogłam ukryć zachwytu.

- Zawsze tutaj przychodziłem z mamą. W każde wakacje, przesiadywałem tutaj codziennie.

- Zawsze jest tutaj tak pusto?

- Nie, ale jest sierpień. A pod koniec wakacji ludzie wracają do rzeczywistości, i po prostu wyjeżdżają.

- My też jutro wrócimy - zauważyłam

- Nie myśl o tym, ciesz się póki możesz. Jesteśmy tutaj sami, tak jak chciałaś. Miałaś jakiś konkretny powód? - Zaschło mi w gardle, nie wiedziałam co powiedzieć, zastanawiałam się, co chciałby usłyszeć. O uczuciu nie było mowy, nie dał mi tego odczuć, nie patrzył na mnie inaczej, nie traktował mnie jako dziewczynę tylko jako równą sobie przyjaciółkę, a ja nie chciałam burzyć przyjaźni jaka była między nami.

- Chciałaś mi o czymś powiedzieć? - Dopytywał. Jak miałam wybrnąć z tej sytuacji? Wzięłam głęboki oddech.

- Nie, chciałam po prostu spędzić z tobą trochę czasu. Odkąd tu jesteśmy, spędziłam z tobą raptem dwa dni.

- Faktycznie. - podrapał się po brodzie. - No cóż, muszę się zrehabilitować. - Zapadła długa cisza, a słońce zdążyło już zajść. Zachody tutaj były piękne, takie magiczne. Wpatrywałam się w jezioro przede mną, wyciągnęłam telefon i zrobiłam kilka zdjęć. Spojrzałam na godzinę. Dochodziła dwudziesta druga, a ja jeszcze wcale nie zamierzałam wracać.

- Jesteś może głodna? - Dominik wyrwał mnie z zadumy.

- Jestem.

- Zapraszam na kebaba. Może zdążymy przed zamknięciem. - Nie czekając na moją odpowiedź wstał, i szedł w stronę samochodu, a ja podążałam za nim. Nigdy wcześniej nie wyobrażałam sobie, że mogłabym spojrzeć na niego inaczej niż tylko przyjaciela, ale od dłuższego czasu nie myślałam o niczym innym. A może gdyby tak powiedzieć mu co...

- Kebab na frytkach czy w bułce? - Moje myśli zatrzymały się w pół słowa, a wzrok wbił się w jego usta.

- Słucham?

- Jakiego chcesz kebaba?

- Aaa. Tak. Na frytkach.

- Tak myślałem. Pójdę zamówić.

- Tak, idź, poczekam w samochodzie.

Czekałam na niego, próbując przypomnieć sobie o czym myślałam kilka minut temu. A tak, zastanawiałam się czy nie powiedzieć mu o tym co do niego czuję. Analizowałam wszystkie za i przeciw. Wynik był niejasny. Za równały się z przeciw. Głęboko westchnęłam. Chwilę później pojawił się Dominik, z pachnącym kebabem.

- Długo czekałaś? - wręczył mi plastikowe pudełko z pyszną zawartością, zapach wypełnił cały samochód.

- Nie, kilkanaście minut.

- Jedz, bo wystygnie.

- Właśnie to zamierzałam zrobić.

***

Do domu wróciliśmy krótko przed północą, zachowując się w miarę cicho, by nie nikogo nie zbudzić. Zamknęłam drzwi i delikatnie przekręciłam klucz w zamku. Cicho zdjęłam sandały, i na palcach weszłam po schodach, Dominik wszedł za mną.

- Czy teraz jesteś szczęśliwa marudo? - Dominik dał mi kuksańca w bok.

- Nawet nie wiesz jak. - Uścisnęłam go. - Dziękuję za spędzony czas.

- Nie dziękuj, byłem ci to winien.

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now