Rozdział 19

31 2 1
                                    

Sara zmaterializowała się przede mną.

- Nie idziesz na zajęcia?

- Co? - Wyrwałam się z zamysłu

- Zajęcia. Dzisiaj. - Sara wskazała na podręczniki leżące tuż przede mną. Spojrzałam na zegarek.

- I tak już jestem spóźniona. - wzruszyłam ramionami.

- Pojedź samochodem. - zaproponowała

- Zajęcia skończyły się dwie godziny temu. Nie mam po co tam jechać.

- Okej, nie denerwuj się, nie wiedziałam. Nie znam twojego grafiku.

Ktoś zapukał do drzwi. Ekspresowo pojawiłam się przy drzwiach, z myślą, że Dominik zmienił zdanie i przyszedł pogadać. Poprawiłam bluzkę, przeczesałam włosy i uśmiechnięta otworzyłam, jednak mina mi zrzedła kiedy zamiast przyjaciela, ujrzałam nieznajomego faceta, w moim wieku.

- Eee... do kogo przyszedłeś? - zaczęłam

- Miłe powitanie - uśmiechnął się, a ja spuściłam wzrok, miał rację, to powitanie z pewnością nie należało do najmilszych.

- Cześć. - zrehabilitowałam się

- Cześć, jestem Robert. Pamiętasz mnie?

- Nie kojarzę cię, przykro mi. - pokręciłam przecząco głową.

- Studiujemy na tej samej uczelni. Jestem z twojego wydziału. Literatura Angielska. Mamy razem wykłady.

- Naprawdę? Nigdy cię nie widziałam.

- Nie? Mijaliśmy się kilka razy na korytarzu, i pod uczelnią. I w sali też, tylko że zawsze siedzisz bliżej przodu, o ile się nie spóźnisz, a ja obstawiam tyły. Sprawił że się uśmiechnęłam. Rozbawił mnie.

- Przepraszam mam słabą pamięć do twarzy. - zmrużyłam oczy i po chwili mnie olśniło. - Już wiem! - klasnęłam w dłonie. - Już cię pamiętam! Kiedyś siedzieliśmy razem na jednym z wykładów.

- A jednak ci się udało. - zaklaskał. - Należy ci się Oskar. - Wybuchnęłam śmiechem, na te słowa.

- Co cię do mnie sprowadza?

- Nie chcę być niegrzeczny, ale będziemy tak stać, czy wpuścisz mnie do środka? Obiecuję, że odpowiem na wszystkie pytania. - jego twarz rozciągnęła się w szerokim uśmiechu.

- A tak, jasne, wejdź. Przepraszam. Powinnam tak od razu. - Zrobiłam krok w tył, pozwalając aby wszedł do środka.

- Spoko, rozumem twój szok. - Puścił mi oczko. Zaprosiłam go do salonu.

- Napijesz się czegoś? Mam zimne piwo w lodówce.

- Nie dzięki, prowadzę. - wskazał na kluczyki w dłoni.

- To może soku?

- Chętnie.

Po chwili siedzieliśmy obok siebie na fotelach pijąc sok pomarańczowy.

- Więc, co cię do mnie sprowadza?

- Nie byłaś dziś na zajęciach, więc pomyślałem że przyniosę ci notatki. Przydadzą ci się.

- Nie musiałeś robić sobie kłopotu, ale dziękuję. A tak poza tym, to jak mnie znalazłeś?

- Popytałem tu i tam.

- Już myślałam, że jesteś stalkerem i śledziłeś mnie na fejsie. - zaśmiałam się

- To wtedy nie dodawałbym cię do grona znajomych, tylko stalkował z ukrycia. - uśmiechnął się jeszcze bardziej promiennie, a najgorsze było to, że ten uśmiech coraz bardziej mi się podobał.

- Nie patrzyłam, później sprawdzę.

- Koniecznie! - upił niewielki łyk soku, tym samym opróżniając szklankę.

- Dziękuję za soczek, będę się zbierał.

- Tak szybko? - wyrwało mi się. Tak dobrze nam się rozmawiało, chciałam żeby został.

- Muszę się pouczyć, niedługo kolokwium.

- Racja... - zmartwiłam się. - Kompletnie o tym zapomniałam.

- Powinnaś sobie zapisywać - polecił, i podszedł do drzwi.

- Tak zrobię. - Wstałam i oparłam się o framugę tym samym go odprowadzając.

- Do zobaczenia na zajęciach.

- Papa. - zamknęłam drzwi i oparłam się o nie plecami. Boże co za przystojniak!

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now