Epilog

4.6K 167 14
                                    

Kol oczywiście zabrał mnie w nasze miejce, miejsce, gdzie po raz pierwszy odkryłam jego prawdziwą twarz. Było tu tak cicho i ciemno. Jakby to miejsce żegnało się razem z nami. Brunet nagle stanął metr ode mnie i wyciągnął dłoń.

- Zatańczy Panienka ze mną ? - ukłonił się

Kiedy podałam mu dłoń, ucałował ją delikatnie i przycisnął mnie do siebie. Było to mocne i stanowcze ale delikatne jednocześnie. Nie była nam potrzebna muzyka, bo tańczyliśmy w rytm bicia naszych serc. Jakby od zawsze biły w ten sam takt. 

- Kocham Cię - szeptał, miałam wampirzy słuch, ale przysięgam, że ledwo to usłyszałam 

Nie byłam pewno czy moja głowa przypadkiem nie płata mi figli. NIe wiedziałam już czy słyszałam to na prawdę, czy to tylko moje wyobrażenie. 

- Na prawdę, z całej siły, całym sercem Cię po prostu kocham Rosie - powtórzył głośniej, teraz miałam pewność 

- Ja Ciebie też, na prawdę - wydukałam, powiedziałam to w taki sposób, po raz pierwszy mając 100% pewności, jakbym panowała nad każdym słowem 

- Wróce po Ciebie i będziemy żyli jak normalna para - powiedział - Prawie normalna - zaśmiał się, na co mi również pojawił się uśmiech na twarzy - Po za tym możemy dzwonić i pisać ze sobą, tege nam nikt nie odbierze, można to robić na odległość. 

- Nie zostanę w Mystic Falls - powiedziałam wreszcie - Tu wszystko będzie mi przypominało Ciebie. Będę podróżować 

- Rosie.. 

- Będę ostrożna - powiedziałam natychmiast - Obiecuje - uśmiechnęłam się 


To były romantyczne i krótkie dwa dni. Nie pokazywaliśmy się nikomu. Był tylko on i ja. Gdy dał znać, że musi już wyjechać, wróciłam do domu. Pożegnanie było najgorszym przeżyciem w moim dotychczasowym wampirzym życiu. Razem z nim odjechała reszta pierwotnych. Nawet Rebeka. Tylko Klaus został przy Caroline. 


Jednak wszystko się wyłamywało, począwszy ode mnie. Nie spałam, nie jadłam. Ciągle miałam koszmary, tak bardzo mi go brakowało.  Kol tak jak obiecał pisał i dzwonił codziennie. Ale nie mogłam słuchać jego głosu, za bardzo mnie to bolało, nawet odpisywać przestałam.

Nawet związek Caroline i Klausa nie przetrwał próby czasu. On musiał wspierać brata, a Care chciała być przy mnie. Taka była wersja oficjalna, ale już wcześniej pojawiały się kłótnie, na szczęście zawsze był przy nas Stefan, Damon, Matt, Bonnie, a nawet Elena, której przeszła niechęć do Mikaelsonów. Głównie dlatego, że wyjechali. 

Po kilku latach pozornie wszystko się układało, starałam się zapomnieć o przeszłości, chociaż nie potrafiłam zapomnieć o Kolu. Nie wiedziałam co się z nim dzieje, gdyż nie odbierałam telefonu, nie czytałam sms-ów, więc przestał pisać i dzwonić. Nie obwiniałam go o to. Tak było nam prościej. 

Wszystko się zmieniało. Temat Mikaelsonów był przy mnie tabu. Czasem zastanawiałam się oni byli na prawdę. Czy Kol na prawdę był taki idealnie dopasowany do mnie, czy to tylko moja chora wyobraźnia. Pierwotni stawali się jak mgła, która z daleka tak się zlewała, jakby jej nie było.

Mój mózg płatał mi figle, ale serce wciąż było rozgrzane miłością Kola, sprowadzało mnie na ziemie i przypominało mi, że Kol MIkaelson żyję na prawdę i być może czeka gdzieś na mnie. 


Epilog zakończony. Zapraszam do czytania drugiej części na moim profilu. "Toksyczne życie 2 || KOl MIkaelson" już jest dodane. Dziękuje wszystki czytelnikom i komentatorom, zwłaszcza :

@Czarownica_Ann

Która swoimi komentarzami najbardziej mobilizowała mnie do pisania, dzięki Tobie wiedziałam, że mam dla kogo pisać. Wszystkie komentarze są dla mnie motywacją, a wszystkie rady i sugestie biorę do serca.

Dziękuje za pierwszą odsłonę i zapraszam do drugiej !

Nie, żebym się tłumaczyła :D Ale jest to epilog, dlatego taki krótki. POZDRAWIAM !


Toksyczne życie | TVD TO | Kol MikaelsonOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz