Podobnie jak poprzedniego dnia, ruszyliśmy w dalszą drogę, gdy tylko wstało słońce. Po wczorajszej nocy, chłopcy byli trochę padnięci. Biend towarzyszył nam podczas drogi, trzymając się cienia. Null był chyba najbardziej znużony, więc podróżował razem z nim, śpiąc, oparty o jego głowę.
Zastanawiałam się, czy zapytać chłopaków, co widzieli w tym, co pokazał im Biend, ale stwierdziłam, że to ich osobista sprawa. Może i byli małymi dziećmi, ale w końcu to tylko faza przejściowa. Spokojnie więc kontynuowałam wędrówkę, utrzymując tempo, znośne zarówno dla nich jak i dla mnie.
-Dlaczego nie ściągniesz bluzy, skoro ci gorąco?
-Bo nie lubię jej ściągać.
-Ale przecież gotujesz się w środku!
-Zostaw mnie! -Herobrine i Entity przekomarzali się między sobą, popychając się wzajemnie w różne strony. Przewróciłam oczami; przepychanki tej dwójki zazwyczaj nie należały do lekkich. Wzajemnie rywalizowali, o to, kto ma lepszy miecz i kto umie się nim lepiej posługiwać, kto jest odważniejszy...-Herobrine, daj mu spokój. Jak nie chce, to niech nie zdejmuje. -roześmiałam się, widząc jak chłopak targa drugiego za kaptur. Odciągnęłam od niego Entity i powoli szłam dalej, starając się utrzymać 303 po swojej lewej, a Herobrine'a po prawej.
Biend wciąż szedł pod drzewami, trzymając się cienia, gdy nagle zatrzymał się, podobnie jak ja i chłopcy.
-Kanion. -stwierdził krótko Enderman, podchodząc do nas. Kiwnęłam głową, patrząc na dół. Wszystkie złoża węgla i żelaza, czyli te występujące na wyższych poziomach, uwypukliły się, wyglądając na światło dziennie. Ze ścian wypływała woda, a niżej nawet lawa.
-Wow... ale ogromny... -mruknął Entity z podziwem, wychylając się poza granicę. Herobrine ścisnął jego kaptur, asekurując go.
-Uważaj, bo spadniesz na dół!!
-Herobrine ma rację, Entity. Ostrożnie. -przytaknęłam, na co chłopak cofnął się odrobinę. Biend postawił w połowie wybudzonego Nulla na ziemię i sam zerknął w głąb dziury.-Może zejdziemy na dół? -zaproponował, co natychmiast spotkało się z głośną aprobatą całej trójki. Tylko ja nie byłam do końca pewna tego pomysłu.
-Nie będzie tam dla nich zbyt niebezpiecznie? Bądź co bądź... ich rozmiar i brak umiejętności...
-Nie martw się na zapas, Code. -przerwał mi, za chwilę uśmiechając się. -To po prostu ty trochę się boisz. Ale to nic złego, rozumiem cię. Posłuchaj. Ze mną, będziecie bezpieczni. Obiecuję. W końcu przyrzekłem ci, że będę cię chronić, tak? -dokończył. Odetchnęłam z ulgą. Skoro Biend tak mówił, to musiało być prawdą.-Zostaniecie z Biendem, tutaj. Ja wykopię bezpieczne zejście. -oznajmiłam, wkopując się w grunt. Herobrine ubłagał mnie, żeby kopać razem ze mną i posłusznie kopał tam, gdzie mu kazałam. Zrobiliśmy eleganckie zejście, trzykratkowe. Chyba nikt nie chciałby się wspinać i schodzić kiepską półką skalną.
-Tylko powolutku.. trzymajcie się za ręce, bo jeszcze jednemu z drugim coś odwali. A jak spadniecie to będzie plama. -ostrzegłam i prowadząc swoją małą wycieczkę, ruszyliśmy w dół.
-Kaniony to trochę takie place zabaw dla małych mobów.
-Naprawdę? Dlaczego?
-One są zazwyczaj połączone z jaskiniami, a z kolei te zawierają opuszczone kopalnie. Najlepsze miejsce do zabawy. No i jeśli chcą, mogą wyjrzeć na światło dzienne, z bezpiecznej odległości. -opowiadał Biend, a ja z ciekawością go słuchałam. Nigdy nie patrzyłam na ten świat okiem moba. Żałowałam teraz, że zabijałam potwory, które się na mnie rzucały. Chociaż... zdałam sobie sprawę z tego, że podczas całej wędrówki nie zdarzyło mi się zabić ani jednego Endermana. Nigdy.
CZYTASZ
The Legends from her Past {MC}
FanfictionNowe życie w nowym świecie, przynosi nowe niespodzianki. Raz na jakiś czas zdarza się, że legendy z twojego dzieciństwa, ożywają i stają się rzeczywistością. To rzadkie i z reguły niespotykane, bo to tylko legendy. W wioskach, opowiadano dziecio...