2 | miss higgins

1.5K 124 6
                                    

╔══════════╗
NOWY JORK,
U.S.A
6 VIII 1942
╚══════════╝

Mama zawsze powtarzała, że pewnego dnia skończę w takim miejscu, którego nawet ona nie będzie sobie w stanie wyobrazić, a przecież jest pisarką i kreowanie światów to dla niej bułka z masłem. Nie wiem, jakie miejsce wyobrażała sobie Anna Higgins, gdy trzymając sześcioletnią mnie na kolanach, snuła takie historie, ale jednego jestem pewna ― będąc małym szkrabem, już musiałam stawiać na swoim i podążać własnymi drogami, skoro nawet moja kreatywna rodzicielka nie potrafiła nakreślić dla mnie konkretnej przyszłości.

Wpatrując się w ostry blask wiszących nad moją głową lamp, zastanawiam się nad pewną rzeczą. Jakby zareagowała moja matka, gdyby dowiedziała się, że jej najmłodsza córka zamiast występować na scenie w skąpej sukieneczce i odśpiewywać pieśni ku pokrzepieniu amerykański serc, zdecydowała się na to, aby stać się prawdziwą częścią dokładniej tej samej Ameryki, która odebrała Annie Higgins męża oraz trzech synów.

Byłaby na mnie zła? A może wręcz przeciwnie?

To strata czasu rozmyślać nad nieprawdopodobnym. Nigdy się nie dowiem, jakie emocje rozszarpują ducha mojej matki, kiedy oddalona o setki mil od własnego dziecka pała do niego żalem za to, że pragnęło zmienić swoje życie. Przestać wegetować w stanie odrętwienia i rozdrapywać palące rany przeszłości. Odruchowo rozmasowuję kciukiem prawej ręki spód drugiej dłoni, gdzie nadal tkwią blizny po notorycznie wbijanych w skórę paznokciach.

Kocham moją mamę. I będę ją kochać, nawet jeśli wraz z biegiem wydarzeń stała się dla mnie niemalże kompletnie obcą osobą. Była dla mnie dobra i opiekuńcza, dopóki nie postanowiłam odzyskać własnej tożsamości, niesplamionej krwią swoich poległych bliskich.

Odkąd wraz z moją przyjaciółką od serca, Peggy Carter, wolałyśmy przyczynić się do zmiany świata, a nie wyłącznie liczyć na to, że ktoś zrobi to za nas, Anna nie odzywa się od mnie. Nie otwiera mi drzwi swojego małego pałacyku, który wybudowała na przedmieściach Pittsburgha, zaraz po tym gdy jej pierwsza wydana powieść została owiana chwałą i uwielbieniem przez konające z tęsknoty wdowy. Nie odpisuje na moje listy, choć staram się pisać takim językiem, który uwielbia najbardziej; przesadnie majestatycznym i upstrzonym nadmiarem metafor. Odesłała nawet z kwitkiem mojego posłańca; Peggy nie była zadowolona, że Anna zatrzasnęła drzwi dosłownie przed jej nosem, ówcześnie ubliżając tej niewinnej kobiecie i zarzucając Carter, że to ona przyczyniła się do mojej samobójczej decyzji.

Przystanę nawet na nieco prostsze wytłumaczenie, dlaczego wyrzekła się mnie własna matka. Nie powiedziałam Annie o niczym, co miało mieć znaczenie w naszym życiu. Jakiś czas po tym, gdy przysłano listy zawiadamiające o śmierci mojego ojca w Londynie, a następnie braci ― choć brzmi to niewiarygodnie, w trakcie ataku na Pearl Harbor wszyscy troje ginęli dokładnie w tej samej kolejności, w której przychodzili na świat ― obiecałam matce, że zrobię wszystko, aby nie zaznała więcej cierpienia.

Może źle się zrozumiałyśmy. Anna sądziła, że po prostu zostanę u jej boku do czasu, aż nie poznam swojego przyszłego męża i nie założę własnej rodziny. Brzmiało to abstrakcyjnie; nie potrafię wyobrazić sobie siebie w tej roli. Nie byłabym dobrą matką, tego jednego jestem pewna. W każdym razie, wizja w mojej głowie była zupełnie inna. Chciałam ujrzeć na własne oczy, jak giną ci, którzy skrzywdzili nie tylko mnie, ale i osoby, które kochałam. Pozostanie w przytulnym domku i wyczekiwanie końca wojny, przesiadując na werandzie w wiklinowym fotelu i popijając wystudzoną herbatę, zajmowało ostatnie miejsce na mojej liście marzeń.

TIME MACHINE | CAPTAIN AMERICA, THE FIRST AVENGER [ 1 ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz