- FELICIANO!- parę głosów potoczyło się po londyńskim lotnisku.
- Daję słowo, jeśli on znów się zgubił...- mruknął pod nosem Niemcy, rozglądając się dookoła.
- Doitsu, Doitsu!- nagle zobaczyli Włochy stojącego z bagażami przy wyjściu i machającego do nich wesoło. Gdy podeszli do niego i już mieli go upomnieć, że się zgubił, ten uśmiechnął się szeroko i podał Prusom kluczyki.
- Udało mi się wynająć auto- powiedział, widząc zdziwienie na twarzach przyjaciół.- Przepraszam, że tyle to zajęło, ale trudno było je znaleźć-
- Nic się nie stało- Niemcy upomniał się w myślach za pretensje do Włoch. Myślał, że znów się zgubił, a tak naprawdę zrobił więcej niż oni. Włochy uśmiechnął się, całując Ludwiga w policzek.
- Chodźmy, Anglia na nas czeka- powiedział, przytulając się do niego.Prusy zaparkował, po czym wyłączył auto i wyciągnął kluczyki ze stacyjki.
- Kej, jesteśmy na miejscu- powiedział, odwracając się do tyłu. Obaj Włosi spali. Niemcy westchnął, po czym wysiadł z auta i się przeciągnął. Zaraz po wyjeździe z lotniska utknęli w okropnym, półtorejgodzinnym korku, a do domu Anglii było na tyle daleko, że nawet Ludwig odrzucił myśl pójścia na piechotę.
- Pobudka- uśmiechnął się Gilbert, szturchając drzemiące nacje, podczas gdy jego brat wyciągnął plecaki z bagażnika.
- Ve~- westchnął Romano przez sen.
- Ty, ale jaja! Teraz Romano leci z tym "ve"! Myślisz, że Włochy poszedłby z "chigi"?- Prusy uśmiechnął się jeszcze szerzej.
- Bruder, nie mamy na to czasu- Niemcy popatrzył na brata wilkiem, ale ten zbytnio się rozochocił. Powoli przewiesił się przez siedzenie, by znaleźć się bliżej śpiącej nacji, po czym przybrał najbardziej zdenerwowany i poważny wyraz twarz na jaki mógł się w tej chwili zdobyć.
- WŁOCHY, JEŚLI NIE WSTANIESZ W TEJ CHWILI KAŻĘ CI PRZEBIEC PIĘĆDZIESIĄT OKRĄŻEŃ!- ryknął prosto w twarz Feliciano.
- CHIGI!!!- Włochy podskoczył w siedzeniu, momentalnie się budząc.
- VE!!!!- Romano zerwał się równie szybko co jego brat. Prusy wybuchnął niepohamowanym śmiechem, prawie wpadając głową na przód na tylne siedzenia. Obaj Włosi zarumienili się po uszy, zasłaniając sobie usta ze wstydem.
- Mein. Gott! Oni się zamienili przyzwyczajeniami!- wydusił z siebie, dusząc się śmiechem. Ludwig przewrócił oczami, po czym wyciągnął brata za kołnierz z auta.
- Dobra, dość tego. Po pierwsze, Prusy, jesteś teraz w moim ciele, mógłbyś chociaż spróbować nie robić z siebie idioty. A po drugie mamy pewną sprawę do załatwienia, prawda?- warknął, popychając Gilberta w stronę drzwi, po czym pomógł Włochom wygramolić się z auta.
- Good afternoon- nagle odezwał się za nimi francuski głos. W otwartych frontowych drzwiach stał Francis, spoglądając na nich sceptycznie.
- Przepraszam za hałas, Anglio- powiedział Niemcy, po czym podniósł wzrok na nację i zamarł. Za to Gilbert wybuchnął śmiechem poraz kolejny, a Włochy był bliski płaczu.
- Braciszku Francja...... co się stało z twoimi włosami?- zapłakał Feliciano, mocniej chwytając ramię Niemiec, który stał jak wryty. W tym czasie Romano wygramolił się z auta, ziewając głośno. Jednak gdy tylko zobaczył nację w drzwiach otworzył szeroko oczy i zaczął wrzeszczeć.
- Ma che minchia?!!! (minchia = cazzo)- krzyknął wskazując na Anglika, który podparł głowę, załamując się.
- Widzę, że niewiele się u was zmieniło. Chociaż muszę przyznać, że to dość dziwnie słuchać jak się śmiejesz, Niemcy- westchnął Artur, robiąc miejsce w przejściu. W odpowiedzi Ludwig jedynie mruknął coś pod nosem, po czym lekko popchnął Włochy w stronę drzwi, ruszając za nim. Gilbert szybko się uspokoił, po czym wziął swój plecak i zamknął auto. Jednak przechodząc koło Artura nie wytrzymał i zrobił mu zdjęcie.
- Toni w życiu mi nie uwierzy- uśmiechnął się szeroko, a Anglia przewrócił oczami, próbując wepchnąć go do wnętrza domu. Jednak nie zbyt mu to wyszło, biorąc pod uwagę różnice w posturze dwóch nacji, ale przynajmniej Gilbert ruszył się z miejsca. Romano nawet nie spojrzał na blondyna tylko wszedł do domu, szurając nogami i mrucząc coś pod nosem. Anglia westchnął, po czym zamknął drzwi. Ten dzień będzie jeszcze dłuższy niż początkowo przypuszczał. I to nawet nie wiedział jak bardzo.Norwegia otworzył drzwi, po czym wszedł do pomieszczenia. W rękach trzymał pudło z jakimś księgami, więc przejście za sobą zamknął nogą. Trochę czasu minęło odkąd tu ostatni raz był. Możliwe, że nawet rok. Jednak stwierdził, że przerwa od magii dobrze mu zrobi i dalej twierdził, że tak faktycznie było lepiej. Jedynym minusem było to, że niektóre wróżki się na niego obraziły, bo nawet nie przychodził do laboratorium posprzątać. Po prostu nie chciał, żeby go kusiło.
- Ale faktycznie wypadałoby tu posprzątać- westchnął Lukas, rozglądając się dookoła. Wszystko było zakurzone i w nieładzie. Nagle dostrzegł, że pokrywka jednego z pudeł była odsunięta. Było to pudło z laleczkami przedstawiającymi kraje. Kiedyś, dawno temu, zrobił je z Anglią na potrzebę jakiegoś zaklęcia. Norwegia odstawił skrzynkę, którą trzymał, po czym zabrał pokrywkę, całkowicie odsłaniając zawartość. Po chwili poczuł jak krew się w nim gotuje. Ponad połowa lalek nie była na swoim miejscu! Kanada był zamieniony z Ameryką, Anglia z Francją, Niemcy z Prusami....
- PETER I MATHIAS! KTÓRE Z WAS GRZEBAŁO W MOICH RZECZACH!?- wrzasnął, po czym wybiegł z pokoju, trzaskając drzwiami.Po raz kolejny wykazuję się brakiem pomysłów. Czasem się zastanawiam dlaczego ja to w ogóle kontynuuję. Ale mam zbyt dużo zaplanowanych wątków, by to po prostu zakończyć... Jakby ktoś się pytał, nie, to jeszcze nie jest koniec kłopotów i swoje palce będzie też w tym maczał Rumunia. Nie mogłam sobie odpuścić. A teraz wybaczcie, wracam płakać nad szczątkami swojego serca (Auf wiedersehen, everyone. Or ciao. Cokolwiek. Flashbacki i to niekoniecznie z Wietnamu)
P.S. Jeśli ktoś ma ochotę na swój udział w wymyślaniu fabuły jestem otwarta na propozycje. Z chęcią powitam te najgłupsze
CZYTASZ
Ty chyba żartujesz
FanfictionCzy mieliście kiedyś tak, że obudziliście się w nie swoim łóżku? Możliwe. A nie w swoim ciele? W przeciągu paru godzin świat przewrócił się do góry nogami i szybko się nie odwróci. Oto przed nami łańcuszek nieszczęść i nieśmiesznych żartów, który mo...