Dopiero ranek, a ja już jestem cały spocony.- Teraz chodźmy trochę postrzelać z łuku, a później oprowadzę cię po lesie. Jako prywatny myśliwy powinieneś znać każdy jego zakątek - tłumaczy i przechodzimy na miejsce gdzie mogę postrzelać z łuku. Dzięki treningowi udaje mi się naciągnąć cięciwę trochę za szczękę.
Już po krótkiej rozmowie z piekarzem zyskałem pracę. Był już starcem więc nie miał siły by przenosić worki z mąką co tak jak myślałem miałem robić za niego. Zacząłem niemal od razu.
Wraz z Clovem przemierzaliśmy las. Dobrze się tu czuje. Nie muszę ukrywać swoich uszów ani ogona. Wyciągam ogon spod spodni i nim macham. Clove się przygląda.
- Lubię te twoją niezwykłość - mówi przerywając cisze. Uśmiecham się.
- Cieszę się, że ci nie przeszkadza - odpowiadam. Zaczęliśmy rozmowę na temat mitycznych stworzeń, Clova bardzo interesował ten temat.
Miałem chwilową przerwę. Wnuczka piekarza latała po sklepie tam i z powrotem. Zniknęła na moment po czym przybiegła z grzebieniem.
- Panie Antonie? Mogę pana uczesać? - zapytała robiąc błagalne oczy.
Z uśmiechem się zgodziłem.
W lesie łatwo było się odnaleźć mimo, że był dość duży. Było też mnóstwo zwierzyny więc z polowaniem będzie łatwo.
- Potrafisz wspinać się po drzewach? - pytam Clova.
- Średnio, jakoś nigdy mi to dobrze nie szło - odpowiada.
- W takim razie cię nauczę. Chodź - mówię z uśmiechem i łapie go za rękę. Pomagam mu wspinać się na najwyższe gałęzie. Usiedliśmy na jednej z wysokich i bardziej grubych gałęzi aby się pod nami nie załamała. Clove z iskierkami w oczach oglądał widok z góry, uśmiecham się pod nosem. Mam nadzieje, że nie będzie problemu z zejściem.
Dziewczynka stała dumna z siebie u podziwiała swoje dzieło. Miałem na głowie dwa dobierane warkocze. Jeszcze musiałem obiecać, że nie rozpuszczę ich do jutra.
- Chyba powinniśmy już iść - mówię do Clova. Dość długo się obijaliśmy, Xawer na pewno nas skarci.
- Mill?
- Tak? - spoglądam na chłopaka.
- Mam lęk wysokości - mówi i patrzy na mnie przestraszonymi oczami. Wyglądał uroczo. Uśmiecham się.
- Spokojnie, pomogę ci - zapewniam i łapie go za dłoń. Powoli pomagam mu schodzić na niższe gałęzie.
Gdy skończyłem pracę udałem się do Franceski.
Gdy zeszliśmy z drzewa Clove zaproponował bym zjadł z jego rodziną obiad. Od razu przystałem na tą propozycje.
- A więc to jest ten nowy myśliwy! - mówi z zachwytem żona Xawera, Joanna - Jaki uroczy! - mówi i dotyka mnie po uszkach.
- Ej, babo. Mi też daj go pomacać - skarży się Xawery.
- Kogo nazywasz „babą"?! - wrzeszczy i rzuca w niego tłuczkiem. Clove patrzy na mnie z przepraszającym uśmiechem, daje mu znak, że dobrze się tu bawię. Wiec to tak jest mieć rodzinę.
Rudowłosa otworzyła drzwi i uśmiechnęła się na mój widok.
- Witaj - powiedziała wpuszczając mnie do środka.
Jedzenie Joanny było pyszne, chyba muszę częściej się wpraszać do nich w gości. Do tego u nich jest miła rodzinna atmosfera. Po obiedzie Clove proponuje, że odprowadzi mnie do rezydencji. Nie wiem czy mi się wydaje, ale ostatnio chce spędzać ze mną więcej czasu poza treningami.
Franceska zawołała w głąb domu, że przyszedł gość, po czym w framudze pojawił się wyższy ode mnie umięśniony facet.
- Kto przyszedł, skarbie? - zwrócił się do niej po czym zauważając mnie posłał mi zły wzrok.
Clove odprowadził mnie aż do pokoju, jednak gdy zobaczyłem, że nie ma Antona zaprosiłem szatyna do środka.
- Umiesz grać w „trzy żuki"? - pytam. To stara gra karciana, która jest popularna w moich stronach. Tak jak się spodziewałem Clove pokręcił głową.
- W takim razie cię nauczę - mówię z uśmiechem i z torby znajduje wypłowiałe karty. Siadam z chłopakiem na łóżko i rozpoczynamy grę.
Darius okazał się nie być taki zły na jakiego wyglądał. Jego wściekły wzrok zniknął, ponieważ Franceska cały czas znajdowała się w jego ramionach. Rozmawialiśmy o mojej nowej pracy i ich domu. Niestety zrobiło się już ciemno więc postanowiłem wrócić do rezydencji.
Clove szybko się uczy, ograł mnie już cztery razy z rzędu! Nie wypuszczę go stąd dopóki nie wygram.
- Żądam jeszcze jednej rozgrywki! - mówię po kolejnej porażce. Chłopak się śmieje.
- I tak przegrasz, ale niech będzie - odpowiada i z uśmiechem tasuje karty.
Stoję przed drzwiami naszego pokoju. Słysze głośne śmiechy, otwieram drzwi.
- No nie! Znów przegrałem - skarżę się.
- Mówiłem, że przegrasz - odpowiada Clove. Słyszymy jak ktoś wchodzi do pokoju, nasz wzrok kieruje się na Antona.
- Witaj z powrotem - mówię z uśmiechem.
- Wiesz, Mill na dzisiaj mam już dość tych wygranych. Do zobaczenia jutro - mówi Clove i wychodzi z pokoju omijając Antona.
- Czy on uciekł? - pytam rozbawiony podchodząc do Milla. - Miałem nadzieję sie z nim oficjalnie zapoznać.
- On po prostu trudno nawiązuje znajomości - tłumaczę również rozbawiony. Zbieram karty z łóżka i je jako tako układam.
- Jak ci minął dzień? - pytam schylając się by pocałować go w czoło.
Chce pomiziać jego włosy ale wyczuwam, że są związane. Spoglądam na nie i widzę warkocze.
- Mi dobrze i widzę, że ty się też dobrze bawiłeś - odpowiadam z szerokim uśmiechem - I ty się dziwisz dlaczego Clove uciekł - zaczynam się śmiać.
- Załatwiłem sobie pracę - mówię z uśmiechem - A to dzieło wnuczki mojego szefa.
- Będę musiał podziękować tej dziewczynce za takie widoki - mówię i głaszcze go po warkoczach - Gdzie pracujesz? - pytam.
- Przenoszę worki z mąką u piekarza - odpowiadam - Czyżbym podobał ci się w takiej wersji?
- Podobasz mi się w każdej wersji - mówię „Choć w okularach wyglądasz najlepiej" dodaje w myślach.
- Pewnie jesteś zmęczony co?
- Tak, choć mniej niż przedtem. Teraz moje treningi się skracają wiec mam więcej czasu dla siebie - odpowiadam.
- Cieszę się - mówię opierając głowę o jego ramię. Ja za to jestem bardzo zmęczony.
Widzę, że Anton z wielką chęcią poszedłby spać.
- Chodźmy spać - proponuje.
- Z chęcią - mówię ziewając i przecieram oczy.
Ściągam odzież wierzchnią i pomagam Antonowi zrobić to samo. Kładziemy się łóżku i przykrywamy kołdrą. Mimo dzisiejszego treningu nie jestem śpiący.
Przytulam się do Milla i szybko zasypiam.
„A więc Anton znalazł prace..." Teraz będziemy jeszcze mniej czasu ze sobą spędzać. On zapewne będzie odwiedzał po pracy Franceske, a ja będę spędzać wolny czas z Clovem. Tęsknie za czasami gdy byliśmy sami, ale jednocześnie cieszę się, że znaleźliśmy znajomych.

CZYTASZ
Powiązani z Wiedźmami
RomanceMorze, miasta, piękne kobiety wszystko to dla szarookiego myśliwego jest tak odległe jak gwiazdy spoczywające na wieczornym niebie. Zemsta, topór, podróże to wszystko czego pragnie czarnowłosy podróżnik. Las, Wiedźmy, dobroć to coś co połączyło sil...