***Pov.Cruz***
Leżałam w łóżku z telefonem. Oglądałam nowe odcinki mojego ulubionego serialu, ale czułam się już bardzo śpiąca. Powinnam położyć się spać, bo rano miałam zamiar pobiegać, ale z drugiej strony...
Wtedy dostałam sms'a od Pana McQueena.
___________________________________
| ZYGZAK MCQUEEN |
Cruz. Nie gódź się póki co ze
Sztormem.Czemu?? Coś się stało?
W tym momencie to nieistotne
No nie wiem Panie McQueen
Jak wrócę wszystko Ci wyjaśnię
Tak właściwie czemu nie śpisz???
Eee...wypiłam kawę
Znam to. Postaraj się zasnąć. Dobranoc
Dobranoc
______________________________
Mam złe przeczucia. Przed wyjazdem mówił, że to najlepsza opcja, aby się z nim pogodzić. Coś musiało się stać. Gdzie oni właściwie pojechali? Następnym razem McQueen sam będzie się tłumaczył, a nie za pośrednictwem Sally.
***RANO***Pov.Zygzak***
Leniwie otworzyłem oczy i ziewnąłem. Ciężki wieczór. Podniosłem się do pozycji siedzącej i sięgnąłem po telefon, który leżał na stoliczku nocnym. Starałem się nie obudzić Lucy, który smacznie spała.
8:21! Czas wstać.
-Lucy...wstajemy.- zacząłem szeptać do jej ucha tym samym lekko ją szturchając. Miałem nadzieje, że się obudzi. Dziewczynka otworzyła zaspane oczka i popatrzyła na mnie. Nic nie zamierzała powiedzieć.- Idziemy na śniadanko. Ubierzemy się tylko.- zadecydowałem wstając. Lucy nie pomyśli było wstawać więc postanowiłem najpierw sam się ogarnąć.
Poszedłem po torbę z ubraniami, która leżała na drugim końcu pokoju. Wyjąłem z niej czerwoną polówkę z numerem 95, granatowe dżinsy, czarne trampki i oczywiście świeżą bieliznę. Wychodząc z pokoju nie dbałem, aby cicho je zamknąć- przecież chce, aby Lucy wreszcie wstała. Pokierowałem się do łazienki. Zacząłem od przemycia twarzy wodą. Zdjąłem z siebie piżamę i pachy spryskałem dezodorantem. Założyłem na siebie wcześniej przygotowane ubrania. Przed wyjściem popatrzyłem jeszcze w lustro i ułożyłem moje roztrzepane włosy. Zadbałem oczywiście o to, aby szrama została przykryta blond włosami. Zamknąłem drzwi do łazienki i wróciłem do pokoju. Lucy siedziała na łóżku trąc jedno oko.
-Ubierzemy się?- zapytałem opierając się o framugę drzwi. Lucy przytaknęła i zeskoczyła z łóżka. Buntowniczka sama wybierała sobie ubranka, więc tylko przyglądałem się, jak grzebała w torbie w poszukiwaniu wybranego outfit'u.
Lucy wybrała sobie granatowe, dżinsowe ogrodniczki i białą bluzkę w żółte błyskawice. Pomogłem dziewczynce w zapięciu spodenek i zawiązaniu sznurówek w czerwonych trampkach. Następnie zeszliśmy na dół. Miałem nadzieje, że wstaliśmy, jako pierwsi, bo oglądanie twarzy mojego ojca z samego rana nie wróżyłoby niczym dobrym.
Na szczęście na dole nikogo nie było. Zajrzałem do lodówki. Jajka i kilka warzyw. Niech będzie.
-Lucy gotujemy jajko?
-Tak! Na miękko!- odpowiedziała szczęśliwie.
-Tylko do tego kromka z masłem szczypiorkiem.- stwierdziłem z powagą.
CZYTASZ
LET'S RACE!- Cars (Auta)
Fanfiction***KSIĄŻKA HUMANIZOWANA W OPARCIU NA "SALQUEEN WHAT"S NEXT" i "YOUNG MCQUEEN" (dostępne na moim profilu)*** Zygzak McQueen- emerytowany kierowca wyścigowy i szef ekipy Cruz Ramirez. Po zakończeniu kariery wyścigowej Zygzak znajduje więcej czasu w ż...