Obudziłam się równo ze wschodem słońca. Pełna energii zaścieliłam łóżko, po czym chwyciłam ciemne dżinsy i szeroką bluzę. Wyszłam z pokoju i przeszłam przez długi korytarz, i po chwili byłam już w łazience. Weszłam do wanny i odkręciłam prysznic. Ciepła woda obmywała moje ciało, a po chwili w całym pomieszczeniu widać było parę, która osiadła również na lustrze. Po kilku minutowej kąpieli wyszłam z wanny i wytarłam się do sucha ręcznikiem, sięgnęłam po skarpetki i włożyłam je na bose stopy, wsunęłam dżinsy, a wąskie nogawki trochę podwinęłam. Włożyłam bluzę i zabrałam się za mycie zębów. Kiedy skończyłam, zaplotłam włosy w krótkiego kłosa który sięgał mi do połowy ramienia. Odświeżona weszłam do kuchni, gdzie babcia szykowała duże wspólne śniadanie.
- Dzień dobry kochanie, wyspałaś się? - spytała serdecznym tonem
- I to jak. Pomogę ci.
- Już skończyłam, pozostało tylko to wszystko pozanosić, ale dziękuję za chęci. Uzupełnione już talerze zanosiłam do gościnnego pokoju, gdzie stała duża ława. Wspólne śniadanie było już tradycją, i nikt nie miał zamiaru tego zmieniać. Kiedy stół został już nakryty i nie było na nim miejsca, zawołałam dziadka, i kiedy usiadł babcia przyniosła akurat tackę z kubkami herbaty.
- Smacznego - odezwała się
- Smacznego - odpowiedziałam równo z dziadkiem, i po chwili każdy był zajęty jedzeniem.
Kiedy po śniadaniu nie było śladu, wzięłam się za sprzątanie. Nalałam gorącej wody do zlewu i dodałam kilka kropel płynu do naczyń, po czym zamoczyłam wszystkie brudne talerze i sztućce. Po dwudziestu minutach kuchnia lśniła, podobnie jak reszta pomieszczeń. Zmęczone z babcią wyszłyśmy na podwórko przed dom. Mimo że zbliżał się listopad, na dworze było całkiem ciepło. Uwielbiałam tu przyjeżdżać, cisza pozwalała na rozmyślania, i chwilę zapomnienia. Wpatrywałam się w drzewa i skalniak przede mną, i chłonęłam ten widok, zastanawiając się, którego powinnam wybrać, serce było przecież jedno, a ich dwóch.
- Pokażesz mi zdjęcia z Mazur? - Babcia wyrwała mnie z zamyśleń.
- Jasne, tylko musiałabym najpierw pójść po telefon i w ogóle to go włączyć, nie chcę mieć narazie z nikim kontaktu.
- Nie możesz się odcinać od świata, nie ominiesz tego, ucieczka tutaj nie sprawi, że problem sam się rozwiąże - uświadomiła mi to, i niestety miała rację. Niechętnie wstałam z plastikowego krzesła i poszłam do pokoju, po kilku minutach wyszłam spowrotem na podwórko z telefonem w ręku.
- Włącz go, kto wie, może mile się zaskoczysz - zachęcała mnie
- Masz rację. - usiadłam i nacisnęłam malutki przycisk na telefonie. Minęło kilka chwil, zanim telefon zaskoczył. Wiadomość przychodziła za wiadomością. Kilka było od Sary, kilka od Malwiny, lecz od Dominika i Roberta ani jednej, poczułam się rozczarowana. Miałam nadzieję, że napiszą choć jedną wiadomość, nawet cholerną kropkę, ale nic z tego. Weszłam w spis połączeń, to co zobaczyłam odebrało mi mowę. Trzydzieści połączeń nieodebranych od Roberta i jedno, tylko jedno od Dominika.
- I co? - Babcia spytała zmartwiona. - Dobijają się do ciebie drzwiami i oknami - zażartowała
- To tylko Sara i Malwina - uśmiechnęłam się prawie niewidocznie.
- A chłopcy?
- Dzwonili, ale tylko tyle - westchnęłam
- Żadnej wiadomości?
- Żadnej - posmutniałam.
- Jeszcze nie wszystko stracone - Babcia próbowała mnie pocieszyć, ale nie pomagało mi to, bo ci mężczyźni wcale nie ułatwiali mi sprawy, wręcz przeciwnie. Zrezygnowana odłożyłam telefon na biały plastikowy okrągły stół.
YOU ARE READING
POPROSZĘ O MIŁOŚĆ
Short StoryGłowna bohaterka wrocławianka Marlena to szara myszka niczym nie wyróżniająca się z tłumu. Studiuje Literaturę Angielską i jak każda dziewczyna w jej wieku, marzy o wielkiej miłości. Rozstanie z chłopakiem rzuca ją w ramiona przyjaciela, który potaj...