Rozdział 26

24 2 0
                                    

- Będę jechał - Robert podniósł się leniwie z łóżka.

- Już? - posmutniałam

- Zrobiło się późno - wskazał na widok za oknem, niebo robiło się coraz ciemniejsze.

- No tak, lepiej żebyś nie jechał po nocach.

- Kiedy wracasz?

- Jutro - wstałam i przytuliłam go mocno do siebie, a on wsunął twarz w moje włosy, po czym delikatnie mnie pocałował. Nie chciałam, żeby jechał, ale wiedziałam, że tak musi być. Wyszłam za nim na podwórko, i kiedy tylko wsiadł do samochodu pomachałam mu na pożegnanie.

***

Całą noc nie mogłam zasnąć. Myślałam o tym co stało się zaledwie kilka godzin temu. Przewracałam się z boku na bok, zastanawiając się czy porozmawiać z Dominikiem. Wstałam z łóżka i przeszłam przez długi korytarz, prosto do pokoju babci. Tak jak się spodziewałam, jeszcze nie spała, oglądała telewizję, a ja położyłam się koło niej.

- Nie możesz spać? Już późno - zauważyła

- Ciągle myślę o wczorajszym dniu.

- Wyjaśniliście sobie wszystko?

- Tak, z Robertem wszystko świetnie, ale nie wiem co powiedzieć Dominikowi. Wyznał mi miłość..., ale ja go nie kocham...

- Tak bywa, nie zawsze odwzajemniamy czyjeś uczucia, to zupełnie normalne. Nie przejmuj się kochana, nie musisz kogoś kochać na siłę, nie można się zmusić do miłości. Serce nie jest nam posłuszne, ale to nie znaczy, że musimy się z nim zgadzać. Wtuliłam się w nią, miała rację.

- Dzisiaj wracam, chcę to mieć za sobą.

- Masz rację kochana, ale koniecznie musisz mi wszystko opowiedzieć.

- Dobrze - uśmiechnęłam się i wróciłam do swojego pokoju. Do rana nie spałam, tylko wpatrywałam się w okno, kiedy zrobiło się już jasno wstałam i poszłam do łazienki, umyłam zęby, i jak zawsze związałam włosy w luźnego koka, przemyłam twarz i poszłam się ubrać. Założyłam szare leginsy i czarną bluzę z kapturem. Babcia krzątała się w kuchni. Zjadłam szybkie śniadanie, i dopiłam zimną już kawę. Spakowałam się i poszłam pożegnać się z dziadkiem. Babcia siedziała przed domem.

- Już wyjeżdżasz?

- Tak, wszystko sobie przemyślałam. Dziękuję ci za wszystko - powiedziałam i wzięłam torbę do ręki, po czym rzuciłam ją na tylne siedzenie. Pomachałam babci na pożegnanie i odjechałam. Po godzinie drogi byłam już na miejscu. Sary nie było w domu. Rzuciłam torbę w kąt i pojechałam do Dominika, pragnęłam mieć już to za sobą. Wbiegłam po schodkach i zapukałam głośno kilka razy. Otworzył po dwóch minutach.

- To tylko ty - spojrzał na mnie

- A kogo się spodziewałeś? - udałam zdziwioną

- Na pewno nie ciebie - odburknął

- Chcę z tobą pogadać

- Dobre sobie, nie mamy o czym - przymknął mi drzwi przed nosem, ale powstrzymałam je ruchem ręki.

- Wydaje mi się, że jednak mamy - wtargnęłam do jego domu.

- Czego chcesz?

- Słuchaj, przepraszam - podążałam za nim do pokoju. W oczy rzucił mi się stół, zawalony butelkami po piwie, oczywiście już pustymi.

- Nie mów mi, że znowu pijesz - skarciłam go wzrokiem

- Nie twój zasrany interes, mów czego chcesz. - Westchnęłam i usiadłam.

- Przepraszam, że tak wyszło, ale nie czuję do ciebie tego samego, co ty do mnie

- To bardzo dziwne, skoro nic nie czujesz, to dlaczego wtedy mnie całowałaś? Po co było to wszystko?

- Chwila słabości, naprawdę, jesteś dla mnie przyjacielem, ale nikim więcej.

- Zabawiłaś się mną. Zostawiłaś jak zepsutą zabawkę. Pojawił się ten fagas, a ty poleciałaś do niego, nie patrząc na to, że mnie ranisz. Czy ja kiedykolwiek cię obchodziłem? - Milczałam. Miał rację. Był dla mnie tylko przyjacielem, dobra może mi się podobał, ale nie planowałam z nim przyszłości.

- Odpowiedz!

- Pójdę już. - Kiedy wstałam, chwycił mnie za rękę i mocno do siebie przyciągnął.

- Powiedz mi to prosto w oczy - zarządał. - Powiedz mi, że mnie nie kochasz.

- Nie kocham cię - mowiłam spokojnie, ale czułam że jeszcze chwila, i zaleję się łzami. Nie tak to sobie wyobrażałam.

- Idź już.

Wstałam, a on odprowadził mnie do drzwi.

- Wybaczysz mi kiedyś? - spytałam

- Nie wiem. - Po tych słowach, opuściłam jego dom. Schodziłam z ostatniego schodka, kiedy jego drzwi się otworzyły.

- Marlena, zaczekaj!

Odwróciłam się w jego stronę a on pociągnął mnie za rękę z powrotem do domu. Zamknął drzwi i zaczął mnie całować. Byłam w szoku i totalnie nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić. Odepchnęłam go od siebie.

- Dominik, nie możemy, zrozum

- Nie zostawiaj mnie, proszę.

- To się nie uda, kocham Roberta - otworzyłam drzwi i wybiegłam z domu, po czym wsiadłam do auta i odjechałam.

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now