Rozdział 32

21 2 0
                                    

Święta minęły dość szybko, i musiałam pożegnać się z rodzicami. Było to dla mnie strasznie ciężkie, ale wiedziałam, że tak musi być. Sara również już wyjechała wraz z Justyną i jej babcią, a ja znów zostałam w domu tylko z Robertem. Zostało kilka godzin do nowego roku. Dziś Sylwester. Od rana nie spałam i krzątałam się po kuchni. Kiedy zalewałam wodę na kawę mój kochany zszedł właśnie z góry.

- Ładnie to tak kusić mnie z rana tym nagim torsem? - podeszłam i pocałowałam go w usta

- A co? Nie możesz mi się oprzeć?

Oboje wpadliśmy w śmiech.

- Możesz sobie chodzić taki roznegliżowany, ale tylko przy mnie! - zagroziłam palcem, uśmiechając się

- Tak jest! - poczochrał moje włosy

- Głuptas - pocałowałam go

***

Wiedziałam, że Robert mnie gdzieś dzisiaj zabiera, więc poszłam się wyszykować. Wzięłam szybki prysznic, a kiedy wyszłam z łazienki, poszłam do pokoju i ubrałam czarny golf z długimi rękawami który sięgał mi do połowy brzucha, włożyłam długą spódnicę do kostek i trampki.

- Świetnie wyglądasz - usłyszałam, kiedy przeglądałam się w lustrze.

- Ty też - odwróciłam się i spojrzałam na Roberta, który miał na sobie ciemne dżinsowe rurki, białą koszulę i czarną marynarkę.

- Tylko się pośpiesz, niedługo musimy wychodzić.

- Znowu mamy rezerwację w restauracji?

Mój kochany pokręcił przecząco głową.

- Mam dla ciebie coś o wiele bardziej lepszego.

- Czyli doczekałam się niespodzianki? - zapytałam, wkładając czapkę na głowę.

- Tak, ale muszę coś jeszcze zrobić, tylko ubierz się do końca.

- Okej - włożyłam czarną kurtkę parkę, a szyję owinęłam kominem w tym samym kolorze. - Już - odpowiedziałam.

- Odwróć się.

- Po co? - byłam zdziwiona

- Po prostu zrób to o co cię proszę, dobrze?

- No dobra - westchnęłam, po czym odwróciłam się i poczułam jak Robert przewiązuje mi oczy opaską. Nie pytałam o nic. Szybko się ubrał i po kilku minutach staliśmy już przy jego samochodzie.

- Ostrożnie - pomógł mi wsiąść, i zapiął pas. Ruszyliśmy. Kiedy dojechaliśmy na miejsce nie mogłam ogarnąć gdzie dokładnie jesteśmy, bo w dalszym ciągu miałam zamknięte oczy. Słyszałam tylko, że jesteśmy w tłumie ludzi, i na pewno było ich więcej niż sto. Podeszliśmy jeszcze bliżej o kawałek i wtedy usłyszałam jak Robert z kimś rozmawia.

- Proszę pokazać bilety. - odezwał się starszy mężczyzna. Chyba ochroniarz.

- Proszę bardzo. - usłyszałam Roberta.

- Możecie iść.

- Dziękuję.

- Robert gdzie my jesteśmy? - czułam jak zżera mnie ciekawość.

- Sama zobacz.

Nie czekając dłużej, rozwiązałam opaskę z oczu i zobaczyłam wielką scenę.

- Jesteśmy na koncercie! - moje oczy rozbłysnęły. Wpatrywałam się w Roberta

- Tak kochanie.

- Tylko nie mów mi że na...

- Cześć Kraków! Jak z waszą energią? - usłyszałam ten głos, i już wiedziałam do kogo należał. Odwróciłam się spowrotem w stronę sceny i ujrzałam mój ukochany zespół! Tak, byłam na koncercie happysad. Przecież od zawsze o tym marzyłam i dzisiaj miałam okazję usłyszeć i zobaczyć ich na żywo. Rzuciłam się na Roberta i mocno się do niego wtuliłam.

- Nie wierzę! - płakałam ze szczęścia - Kochanie, to naprawdę się dzieje!

- Tak, jestem tu z tobą - pocałował mnie. Oderwałam się od niego, i całą swoją uwagę skupiłam na Kubie.

- Strasznie się cieszę, że nasz zespół ma zaszczyt zagrać dziś dla was i powitać z wami nowy rok. Jesteście na to gotowi?

Tłum piszczał a ja razem z nimi.

Po chwili Kuba zaczął śpiewać a ja czułam się najszczęśliwszą kobietą na ziemi. Śpiewałam z nimi wszystkie utwory począwszy od starszych, skończywszy na tych najnowszych. Tak się wkręciłam, że nie zauważyłam że Robert gdzieś zniknął, ale zamiast niego ujrzałam Mirka, który rozmawiał z kimś przez telefon i zdradziecko się uśmiechał. Bez kitu, znalazł mnie aż tutaj?! Jak się okazało to nie koniec niespodzianek, bo zaraz koło mnie zmaterializował się Dominik.

- Dominik?! - Zaczęłam, musiałam mówić głośniej aby przekrzyczeć muzykę. - Co ty tutaj robisz?

- Cześć, Mirek do mnie zadzwonił, i powiedział że cię tu znajdę. Jechałem tu tyle z Wrocławia, no i jeszcze zjechałem pół Krakowa.

- I znalazłeś - westchnęłam. - Coś się stało?

- Chciałem z tobą porozmawiać. Daj nam jeszcze jedną szansę. Obiecuję, że wszystko naprawię! Kocham cię, zrozum to w końcu - przez cały ten czas patrzył mi się w oczy a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Moją uwagę przykuła cisza na scenie. Kuba przestał śpiewać. Chwilę milczał, a po chwili znów zbliżył się do mikrofonu.

- Mamy przyjemność być świadkami czegoś wspaniałego. Nie mogę niczego teraz zdradzić, bo wszystkie starania pójdą na marne. - trzymał nas w niepewności. - A póki co zaśpiewam wszystkim wam bardzo znany utwór. Jest to dedykacja od Roberta dla Marleny - Bez znieczulenia.

Czułam, jak do moich oczu znów napłynęły łzy szczęścia. Ten facet zaskakiwał mnie na każdym kroku. Całą piosenkę znałam na pamięć, nie mogłam się oprzeć, i śpiewałam razem z tłumem nadal nie wierząc, że to się dzieje na prawdę. Kątem oka zobaczyłam, że Dominik odszedł zrezygnowany, ale w tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego. Uśmiech nie schodził z mojej twarzy. Kiedy piosenka dobiegła końca na scenie pojawił się Robert. Podszedł do mikrofonu i wyszukał mnie wzrokiem.

- Kochanie, możesz podejść bliżej? - zwrócił się do mnie, i poczułam na sobie wzrok wszystkich. Zrobili mi miejsce, i bez problemu dostałam się pod scenę, utorowaną przez fanów ścieżką. Przeszłam przez bramkę, weszłam po schodach i po chwili stałam już koło Roberta i zespołu. Nie wiem co stresowało mnie bardziej:wzrok wszystkich ludzi, obecność happysad, czy to że stałam na scenie, nie wiedząc co mnie jeszcze dziś czeka. Stałam nieruchomo z drżącymi rękami i obserwowałam Roberta. Miałam wrażenie, że ustalił coś z chłopakami z zespołu, bo jeden z nich bez słowa podszedł do nas i ściągnął mikrofon ze statywu, w czasie kiedy Robert szukał czegoś w kieszeni swojej marynarki, a kiedy już to znalazł uklęknął na jedno kolano i otworzył złote pudełeczko, a Kuba trzymał mikrofon przy jego twarzy.

- Marleno, wyjdziesz za mnie?

Rozległo się głośne gwizdanie, krzyki i piski. Niekiedy słyszałam ''zgódź się!'' ''powiedz tak!'' Rozpłakałam się na dobre i zakryłam twarz dłońmi, jednak wiedziałam, że Robert niecierpliwie czeka na odpowiedź. Wzięłam głęboki oddech, po czym podeszłam po mikrofon i przyłożyłam go do ust.

- Tak, wyjdę za ciebie.

Robert wstał i podbiegł do mnie po czym mocno mnie uściskał, a kiedy emocje trochę opadły włożył mi na palec pierścionek. Brawa nie ustawały. Można by rzec, że stawały się coraz silniejsze, a ja nigdy w życiu nie byłam taka szczęśliwa. Nagle rozległ się huk petard i naszym oczom ukazały się na niebie piękne wzory fajerwerków. Wtuliłam się w Roberta i wiedziałam, że nie potrzebuję już niczego do pełni szczęścia.  

POPROSZĘ O MIŁOŚĆWhere stories live. Discover now