Wróciłem do hotelu i od razu rzuciłem się na sofę. Ach jak mi dobrze. Spojrzałem przy okazji na zegar. Do upragnionej 19-tej jeszcze trochę. Nawet bardzo, dopiero czternasta, pora obiadowa. Właśnie, obiad. Co by tu zjeść. Powinno to być coś fit, ale dzień rozpusty kiedyś musi być. Skoczę do sklepu po frytki do piekarnika i jakiegoś burgera do podgrzania. Świetny zestaw. Jeżeli macie wątpliwości co do mojego menu, to naprawdę, nie martwcie się. Zwykle zadowala mnie zwykła sałatka, mozarella z pomidorem, piwko. No coś męskiego musi być. Do tego jakiś film albo stary wyścig. Lubię oglądać te z Shumacherem. Ten facet to prawdziwa legenda formuły 1. Nikt nie dorasta mu do pięt. Ba, w ogóle do niczego. Wszyscy mogliby mu buty czyścić. To jak jeździł jest nie do opisania. Wykorzystywał każdą, nawet najmniejszą lukę żeby wyprzedzić rywala. Był totalnym przeciwieństwem Alaina Prosta, zresztą nie dużo mniejszej legendy niż Shumi. Tyle, że z mniejszym dorobkiem. Prost zawsze kalkulował, jeżeli był piąty i wyliczył, że mu się to opłaca, to nie walczył dalej, po prostu bronił swojej pozycji. Stąd mniejsze sukcesy - Schumacher 7 tytułów, Prost 4. Tyle w temacie historii. Możliwe, że dla was to nuda, ale mnie to fascynuje. Żadna wojna światowa nie jest tak wciągająca jak formuła 1. Parę lat temu wyszedł film o życiu Senny. To też była legenda. Tam też pojawiła się postać Alaina Prosta, który jeździł z nim w McLarenie. Ogólnie świetny film. A więc to tyle z lekcji historii, już teraz naprawdę. Jak obejrzę już wszystkie z Michaelem wtedy nabieram ochoty na wyścigi Vettela, współczesnej legendy f1. Tak jak kiedyś wspominałem bardzo chciałbym go poznać. To mistrz totalny. Ostatnie trzy sezonu to jakieś marzenie. Dobra, pomińmy to. Czas na te zakupy.
***
- Zwycięzcą wyścigu o grand prix Belgii zostaje Michael Schumacher! Cóż za radość na trybunach i w boksie zespołu z Maranello. - wrzeszczał komentator. Cóż za pojedynek. Niesamowite. Po chwili wyłączyłem telewizor. Dochodzi dziewiętnasta, upragniona godzina, na którą czekam cały dzień. Jestem szczęśliwy, że sama zaproponowała rozmowę przez telefon, a nie jakieś sms-y. Usłyszę jej głos. To jest piękne. Teraz tylko czekać. Mam jedynie wątpliwość, czy czekać na jej telefon, czy samemu zainicjować rozmowę. Boję się, że będzie zajęta. Chociaż pisała, że ma wolny czas. Dobra, nie ma co się zastanawiać, czas działać. Wybiła siódma, poczekam z 5-10 minut i dzwonię. Już miałem wybierać numer, ale nie zdążyłem. Sama zadzwoniła. Po chwili odebrałem.
- Halo?
- Halo, część. To ja, Racingprincess01. Wiem, trochę długie, więc mów mi Julia. A ty jak się nazywasz?
- Collin - odpowiedziałem bez namysłu. Przecież jest dużo Collin-ów, którzy lubią top gear i f1. - A na drugie mam Nathaniel. - znów bez namysłu. Przecież coś skojarzy. Ma inteligentny głos, więc jest taka możliwość.
- Fajnie, mój dziadek ma tak na imię. Bardzo go lubię. Ale chyba nie o tym chcesz rozmawiać.
- Nie nie, bardzo chętnie. Masz wyjątkowo ładny głos, więc nie mam nic przeciwko słuchaniu na każdy temat. - bez namysłu po raz trzeci. To zabrzmiało jak w tanim romansidle. Mam nadzieję, że nie zchrzaniłem teraz po całej linii.
- Ech, dziękuję - chyba w tym momencie się zarumieniła. Tylko to ,,ech'' - Sporo facetów tak mówi, ale ty robisz to specyficzne, nie takim głosem, którego używają faceci, którzy chcą tylko seksu, nic więcej. A ty, czego oczekujesz? - ciekawe pytanie. Nigdy bym się go nie spodziewał. Miałem przeczucie, że to będzie zwykła rozmowa o różnego typu pierdołach, ale nie. To brzmi ciekawie.
- Eee, no wiesz, długo by opowiadać. - powiedziałem wymijająco, żeby uniknąć niezręcznej ciszy i mojego,,eee''.
- Nie ma problemu, mam czas i lubię słuchać opowieści o życiu. - kurcze, też mi się trafiło.
- No dobra, w takim razie zaczynamy, tyle, że trochę rzeczy pominę. Właściwie nie mam rodziny, uciekłem z domu, bo nienawidziłem rodziców, zresztą z wzajemnością. Miałem swoje powody, ale nie chce o nich mówić. Rzuciła mnie dziewczyna, która była dla mnie jedynym wsparciem. Właściwie przez trudną przeszłość nie mam przyjaciół. To w sumie przez mojego ojca, ale to zostawmy na kiedy indziej. Nie chce ci psuć wieczoru. To ciężka historia. - Nagle nastała cisza, nie wiedziałem co to oznacza. Spojrzałem szybko na ekran telefonu, żeby przekonać się, że rozmowa nadal trwa. Trwała. Wtedy postanowiłem coś powiedzieć, bo ta cisza mnie przytłaczała - Halo? Jesteś?
- T-tak - odpowiedziała. - Tylko ta historia. Nigdy nie wiedziałam, że życie może być tak ciężkie. Zawsze uważałam, że ignorancja jest najgorsza, ale nienawiść do najbliższych osób i ich strata są gorsze. Szczerze niespodziewałam się takiej opowieści. Zwykle jestem niedowiarkiem i wszystko co mogę neguję, ale tego nie jestem wstanie, brzmi tak realistycznie. Zresztą nikt chyba nie ukrywa czegoś, czego nie ma. Nie wiem trochę co teraz powiedzieć. Zwykle nie mogę przestać, bo zawsze mam jeszcze coś do powiedzenia i dodania. Teraz nic a nic. Ty i ta opowieść. To takie... nawet brakuje mi słów. Nie wiem co się ze mną dzieje, co na mnie tak działa. Jesteś dla mnie jedną wielką zagadką, tworzysz same pytania i żadnych odpowiedzi. Nigdy kogoś takiego nie znałam. To dziwne, a zarazem niezwykle interesujące uczucie. Wiesz co ci powiem? Nigdy z nikim nie rozmawiam sms-ami na pierwszy raz, bo w podczas rozmowy telefonicznej jestem w stanie więcej się dowiedzieć. Zresztą jestem z wykształcenia dziennikarką-psycholożką, chociaż nie pracuję w zawodzie. Teraz nic nie wiem.
- Nie wiem co ci odpowiedzieć, bo ty też wcale nie jesteś wiadomą.
- A no tak. Każę ci o sobie opowiadać, a sama nic nie mówię. Też nie miałam łatwo jeżeli chcesz wiedzieć. Moja rodzina zawsze była naj, a ja do niej nie pasowałam. Chociaż byłam jedną ze starszych dzieci z mojej najbliższej rodziny to niektóre rzeczy tłumaczyły mi młodsze siostry, bracia oraz kuzynki i kuzyni. Miałam słabe oceny i nie interesowałam się żadnym zarządzaniem, które było głównym zajęciem wszystkich w rodzinie, tylko pisaniem o ludzkim umyśle, uczuciach i takich tam. Nikt tego nie doceniał, a stałą już gadką stało się, że z takim wykształceniem wyląduje na śmietniku bez domu. Gdy nie chciałam się nawrócić moi rodzice po prostu mnie ignorowali. Moja cierpliwość nie była wieczna. Od razu jak tylko mogłam wyjęłam mieszkanie na obrzeżach Londynu. Zerwałam też kontakt z rodzicami, ale całe moje pokolenie, że tak powiem to moi dobrzy przyjaciele. Świetnie się dogadujemy. Zawsze to jakieś wsparcie. Tylko brakuje mi kogoś, kto byłby dla mnie kimś więcej. Nigdy kogoś takiego nie miałam. Ogólnie mężczyźni zwykle mnie olewali, choć nic złego im nie zrobiłam. Ech, ale się rozgadałam. Mam nadzieję że się nie zanudziłeś?
- Wiesz, takie opowieści nie mogą nudzić. Może trochę zmienimy kategorie tematów do rozmowy? Trzeba się cieszyć. Dzisiaj był kolejny świetny wyścig.
- Tak, masz rację. Nie ma co się smucić. Wygrał Vettel. Jest niesamowity. Moim zdaniem jedzie po czwarte mistrzostwo. Jak myślisz?
- Identycznie. Jest niesamowity.
- A widziałeś może tego nowego z Toro Rosso? On też jest Collin, Collin Stewart. Może nie jest to debiut taki jak Hamiltona*, ale widzę w nim taki sam talent. Jeszcze będzie jeździł w Ferrari, zobaczysz.
- Jestem wręcz pewien, że tak się stanie. To naprawdę dobry kierowca. A przynajmniej na takiego wygląda. - świetnie rozmawia się o sobie jako ktoś inny. I przy okazji mnie chwali. Miód na moje uszy.
- Jest niezły, tylko dlaczego zjechał z toru podczas ostatniego okrążenia w Malezji? Znaczy, wiadomo, że to jego wina, nieuwaga, tylko z jakiego powodu. Jestem tego bardzo ciekawa.
- No cóż, - chwilę pomyślałem żeby nie powiedzieć za dużo - nie mam zielonego pojęcia.
- Może kiedyś się dowiem, jak już zostanę jego asystentem od spraw psychologicznych. Zawsze chciałam poznać myśli młodych kierowców wyścigowych.
- Naprawdę?
- Tak
- Życzę ci powiedzenia.
- W ogóle fajnie by go było poznać - w to mi graj, w to mi graj.
- Z pewnością. Każdego kierowcę warto poznać. Każdy ma inne podejście do wszystkiego.
- Tak, to prawda. Szkoda, że to tylko marzenia, które pewnie nigdy się nie spełnią.
- Myślę, że są one realne.
- Ty to masz wyobraźnię.
- Wcale nie, ale jeżeli bardzo będziesz chciała to się uda. Obiecuję.
- A co ty do tego masz?
- A to już niech pozostanie zagadką...* - W swoim debiutanckim sezonie Lewis Hamilton zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej tracąc tylko jeden punkt do Fina Kimiego Raikkonena.
Wiem, że obiecałem szybsze pojawianie się rozdziałów, ale niestety czas się skurczył, a o dobre oceny trzeba walczyć. Teraz mam nadzieję, że czasu będzie więcej. Będę robił co w mojej mocy.
Pozdrawiam,
topgearman
CZYTASZ
W pogoni za legendą
Teen FictionWielkie marzenia, szybkie samochody, nieoczekiwane romanse. Czy mając tyle spraw na głowie i będąc pod naciskiem przymusu wygrywania da się normalnie żyć?