Właśnie wychodzę z domu dziecka. Zaczęłam tu przychodzić jakoś dwa lata temu. Dlaczego? Zawsze miałam chęć pomocy ludziom, padło akurat na dzieci, dlaczego właśnie na nie, powiem kiedy indziej. Czytając jeden z portali Warszawskich, natknęłam się na ogłoszenie, w którym dom dziecka poszukiwał wolontariusza. Zgłosiłam się. Uznałam, że to będzie lepszy pomysł na spędzenie wolnego czasu, niż siedzenie całymi dniami po pracy samej w domu, bo mojego narzeczonego nigdy nie ma. Chodzę tam dwa, trzy razy w tygodniu. Bawię się z dziećmi, rozmawiam często z zagubionymi nastolatkami, którzy naprawdę czują się jak gówno w całej tej otoczce. Tym najbardziej zagubionym daje swój numer telefonu i pozwalam dzwonić kiedy tylko mają gorszy dzień.Wpłacam też często na ten dom różne kwoty.
Wracając do mojego życia prywatnego. Jestem od 3 lat w związku z jednym z najbardziej wpływowych ludzi w Warszawie. Zaręczyliśmy się rok temu. Rok temu to wszystko jeszcze miało sens. Ale teraz więcej rozmawiam z nim przez telefon niż widuje go w domu. W końcu lewe interesy zobowiązują. Tak lewe. Mój facet oprócz tego, że posiada firmę transportową, plami swoje ręce krwią. Przywykłam do widoków poplamionych koszul, rozdartych spodni. Wszystko sobie jakoś tłumacze. Jednak też wiem, że wpadłam w ten świat po uszy i nigdy z niego nie wyjdę. Nie jest mi z nim źle, po prostu nie okazuje mi już tyle miłości co kiedyś. Stałam się lalką do wyjść do kasyna, na imprezy dla bogatych, służbowych wyjazdów, pójścia od czasu do czasu z nim do łóżka.
Filip otwiera mi drzwi od Bentleya. Tak mam własnego szofera. Zawozi mnie i przywozi z każdego miejsca w Polsce a nawet jest moją ochroną. Wychodzę z auta. Otwieram drzwi do domu rozglądam się po nim. Za mną przychodzi Filip z bukietem czerwonych róż.
- Szef kazał Pani je dać. - Mówi i wręcza mi je. Uśmiecham się ale kiedy czytam dołączoną do nich kartkę, uśmiech ginie.Łucjo wrócę późno w nocy. Mam kilka spraw do załatwienia na granicy. Wszystko Ci wynagrodzę. Nie denerwuj się. Kocham.
Antek.Gniotę kartkę w dłoniach i wyrzucam. Jak zwykle. Dzisiaj poczekam sobie na niego i wygarnę mu co o nim myśle. Mam dość życia osobno!
Idę na górę przebrać się w dres. Schodzę na dół i postanawiam pomóc Lidi gotować obiad. Lidia to nasza gosposia.
- Co dzisiej kuchcimy? - Pytam się kobiety.- Kawior i cielęcina Łucjo. - Odpowiada mi a ja zaczyna brać się za siekanie warzyw do sałatki.
Rozmawiamy z Lidią na różne tematy, aż w końcu zadaje mi bardzo ciężkie pytanie.
- Pani Łucjo? - Patrzę na nią pytająco.- Jak to jest żyć z takim człowiekiem jak Pan Antonii?- Przestaję kroić warzywa.
Koloryzować czy mówić prawdę? Ale Łucjo, przecież ty nie umiesz kłamać.
- Da się przyzwyczaić. Jeśli się kogoś kocha, zniesie się wszystko, jednak nie powiem, często puszczają mi nerwy.
- Nie boi się Pani o siebie?
- Zawsze byłam osobą, której własny los był obojętny. Mało co mi w życiu wychodziło. Liczę się z tym, że pewnego dnia mogę zamknąć oczy w samo południe, na zawszę. - Mówię zimnym tonem.
Tak to prawda. Mam trójkę rodzeństwa. Nikt w domu mnie nigdy nie szanował. Ojciec, który jest posłem i nałogowym alkoholikiem, potrafił mnie bić pasem, do tego momentu, aż czułam jak moja skóra cała się pali. Żadne z rodzeństwa nie umiało za mną obstać. Dwóch starszych braci wolało się nie wtrącać, bo w tedy odbiło by się to na nich przyszłość a moja siostra, która ma teraz 19 lat w tedy była małym dzieckiem, ukochanym przez ojca. Moja matka nigdy się nie odzywała. A gdy zaczęła się stawiać, dostawała w twarz tak jak ja. Do tej pory umie mu się postawić ale niestety bez skutecznie. Teraz jestem 23- latką.
Kiedy skończyłam liceum wprowadziłam się do jednego z mieszkań moich rodziców. Zaczęłam studia na wydziale architektury, dorabiałam sobie, jakoś dawałam radę. Na drugim roku poznałam Antoniego. Zaborczego, powściągliwego faceta, który już w tedy miał wszystko. Uwodził mnie bardzo długo. Jednak wiedziałam, że może być z niego kawał skurwysyna. Nie dawałam się . Bardzo długo udawałam nie dostępną. Nie zostaliśmy od razu parą.Poznaliśmy się na kolacji bogatych dzieci jednej z partii, do której należał mu ojciec i jego. Wiedziałam czym się zajmuje. Zawsze ten świat budził we mnie ciekawość, a wejście w niego to było nowe doznanie.
NOC
Jest już grubo po dwunastej. Antka nadal nie ma. Wyglądam przez okno balkonowe ale widzę tylko dwóch ludzi, mojego narzeczonego pilnujących domu. W końcu widzę dwie Audi, które podjeżdżają pod dom. Z jednej z nich wychodzi Antek.
Wychodzę z sypialni. Zbiegam po schodach i siadam na kanapie. Krzyżuję ręcę na piersiach. Jestem w satynowym, niebieskim szlafroku. Antoni wchodzi do domu. Rozgląda się po pokoju, jego wzrok zatrzymuje się na mnie.
Miodowa czupryna jest rozczochrana, szare oczy podkrążone. Antoni nie jest zbyt wysoki. Jego szara koszula opina się idealnie na jego umięśnionej sylwetce.
- Dlaczego nie śpisz? - Pyta i siada obok mnie z dziwnym czarnym pudełkiem. - Umawialiśmy się, że gdy ja późno wracam, Ty sobie smacznie śpisz. -Mówi i głaszcze mnie po policzku.
- Musimy poważnie porozmawiać.- Mój wyraz twarzy jest nijaki. Patrze na niego z największymi wyrzutami, jakie tylko mogę w nim wzbudzić tym wzrokiem. Antek wzdycha.
- Za nim mnie opierdolisz, a już widzę, że tak będzie, proszę otwórz. - Kładzie na moje kolna pudełko.
Otwieram wieczko i widzę flakonik perfum Versace. Wzdycham nadal nie wzruszona.
- Antek nie chcę Twoich prezentów! Chcę żebyś poświęcał mi więcej czasu! Rozumiesz!? Mam dosyć! Cały czas siedzę tu sama! Ciebie nigdy nie ma gdy Cię potrzebuje! Cały czas pieprzone interesy! A gdzie jestem ja?! Chcesz brać ze mną ślub!? Mam wyjść za mąż za człowieka, który nie wiadomo czy pojawi się na własnym ślubie, bo może jakiś kutas zadzwoni, że trzeba kogoś wyjaśnić! Nie chcę tak rozumiesz! - Drę się mu prosto w twarz ze łzami w oczach. Od kilku miesięcy to trzymałam w sobie.
Wstaję i odkładam pudełko na stolik. Wstaje za mną. Kieruję się z impetem na górę. Już jestem przy schodach kiedy gwałtownie obejmuje mnie i przyciska plecami do ściany. Patrzę na niego. Jestem wściekła.
- Wiem, ostatnio przesadzam. Ale chce się stąd z Tobą wyprowadzić, zaraz po ślubie a najlepiej za miesiąc, jak najszybciej. Chcę z Tobą uciec kochanie. Wynagrodzić Ci to wszystko. - Mówi wycierając mi łzy.
- Mnie nie obchodzi co Ty chcesz zrobić za miesiąc czy za rok! Chcę żeby już wrócił mój dawny Antek! Który poświęca mi każdą wolną chwile, który...
- Chcesz żeby wrócił? -Kiwam głową.
W tedy on wbija się w moje usta. Całuje mnie tak namiętnie. To też chciałabym żeby wróciło. Jego dłoń wślizguje się pod materiał moich majtek. Ściska moje pośladki. Pocałunkami schodzi coraz niżej i niżej. Zagina moją koszulkę nocną i pieści moje piersi. Nogi mam jak z waty, zaczynam się coraz niżej osuwać, wtedy on łapie mnie za pośladki i podnosi do góry. Oplatam go nogami.
- Od dzisiaj wraca stary Antek, kochana. - Mówi to i niesie mnie na górę.
A ja wiem, że jutro będę tego żałować, że tak rozwiązujemy nasze problemy.
Mam nadzieję, że spodoba wam się coś takiego. Dawajcie opinie :)
YOU ARE READING
Jesteś moja Łucjo
RomanceMiłość, hazard, piękne kobiety, pieniądze, luksus, przekręty, mafia. Książka o dwóch facetach z tego świata, tak bardzo różnych i kobiecie, która zniszczyła właśnie ten świat jednemu z nich. Doszło między nimi do zakładu, w którym to ona, była główn...