Rozdział 4

9 0 0
                                    

Podczas tego dnia, nie wydarzyło się już nic wartego wspomnienia. Spędziłyśmy czas na nauce i w sumie to tyle, a teraz miałam zamiar się położyć, ale pewien szkielet fetyszysta miał inne plany.

- Młoda, może tak pójść na jakąś arenę albo salę treningową poćwiczyć? Wiesz trochę bym chciał pochodzić. - (Azum)

Hm, nie jest to głupi pomysł, nawet on potrafi wpaść na coś wartościowego.

- W sumie to można się przejść, ja jestem trochę zmęczona, ale skoro tak bardzo chcesz rozruszać kości, to nie powinno to stanowić problemu, jest już noc, więc raczej nikt nie powinien nam przeszkadzać. - (Ja)

- Świetnie że się rozumiemy. Więc prowadź bo ja chwilowo jestem uziemiony. - (Azum)

Jesteś pierścieniem... eh, nie ważne.

Ubrałam się w odpowiednie ubranie do ćwiczeń i ruszyłam w stronę sal treningowych. Na szczęście nie są one daleko od akademików uczniów, więc to będzie krótki spacerek.

------ 30 min później -----

No właśnie widać twój krótki spacerek.

No co? Nie moja wina że akademiki są daleko od czegokolwiek, w porównaniu z resztą miejsc, sale treningowe są blisko.

Kiedyś ktoś powiedział podobną rzecz ale w innym kontekście i przez to miasto upadło. No ale co ja tam wiem, blisko to blisko tylko 30 min drogi. A to tylko szkoła.

Dzięki takiemu rozwiązaniu uczniowie nie będą chodzić do swoich pokoi przy byle okazji, oraz potrenują swoją wytrzymałość, tak przynajmniej gada dyrektor.

Podczas tej pogawędki z fetyszystą, dotarłam do drzwi, za którymi znajdowała się sala treningowa, tylko osoby w środku wiedzą co się dzieje, więc nikt nie będzie miał szansy by się dowiedzieć że jest tam nieumarły, a jest bardzo mała szansa że ktoś tu wejdzie poza mną, mogę też zamknąć drzwi, więc jestem na 99% pewna że wszystko się powiedzie.

Taaa... gadka szmatka i nie nazywaj mnie fetyszystą.

Nie mnie oceniać, nie przeszkadza mi to więc chyba jest ok, a będę cię tak nazywać bo nie lubię okłamywać innych.

Nazywaj mnie jak chcesz ale niech zawiera to trochę szacunku do mojej osoby, a nazywanie mnie fetyszystą nie jest miłe. A to że słyszę twoje myśli to nie moja wina, tak działa kontrakt, a poza tym ty też słyszysz moje. Przynajmniej powinnaś.

Sala sama w sobie nie jest niczym specjalnym. Jest to okrągłe pomieszczenie, na które nałożono magię ochronną, więc poziom mocy z jakiego korzystają uczniowie nie zagrozi temu miejscu.

A co do ciebie, to czy wydaje ci się, że je słyszę? Gdyby tak było, to bym się tego nie uczepiła, a skoro się uczepiłam, to znaczy że ich nie słyszę, denerwuje mnie to, więc odreagowuje w taki sposób, a po za tym nic do ciebie nie mam. A na szacunek, trzeba sobie zasłużyć.

No to miło... pamiętaj, że jestem twoim chowańcem, a nie workiem treningowym. Poza tym im mocniejsza będzie między nami więź tym mocniejsza się staniesz.

Jeszcze nie korzystałam z ciebie jako worka treningowego, widzisz przyszłość? I może i masz rację, ale nie będe się do niczego zmuszać, a poza tym, to jest twoja moc, nie moja, a ja nie ufam czyjejś pomocy.

He... zabawne. A uwierzysz jak powiem że nasza? A i nie zapominaj że teraz jestem częścią ciebie, jakkolwiek to brzmi. Ale taka prawda.

Oczywiście że nie. Znowu jakaś gadka, tak jak o tym że niby mam w sobie jakąś krew smoka? I źle to brzmi, nie ważne jak na to spojrzysz, źle to brzmi. I chyba miałeś zamiar rozprostować kości? Skoro masz szansę to korzystaj.

Nie jakąś krew smoka tylko krew smoka o lodowym aspekcie. Nigdy tego nie czułaś? I tak mam zamiar trochę pochodzić.

A wyglądam jakbym czuła? Koniec tej głupiej gadki, ruszaj się.

ChowaniecWhere stories live. Discover now