- Anglia za to zapłaci...- Rumunia ścisnął różdżkę mocniej, prawie łamiąc ją wpół. Nagle jego wzrok padł na otwartą księgę leżącą na stole. Oczy mu się zaświeciły.
- Cóż.... Czemu by się nie pobawić bardziej?- Rumunia uśmiechnął się krzywo, unosząc różdżkę do góry. Jej koniec rozbłysł niebezpieczne jak nacja recytowała zaklęcie z gorzkim uśmiechem na ustach.Ze snu Francję wyrwały donośne kroki oraz radosny okrzyk. Minutę później ktoś wyciągnął go z łóżka i uniósł metr nad podłogę.
- CO DO JASNEJ...- w szoku Francja chwycił się trzymających go rąk, by nie spaść.
- Iggy, znów jestem w swoim ciele!- wykrzyknął Ameryka, kręcąc się w kółko. Francisowi zrobiło się niedobrze, nie mówiąc o tym, że był przerażony.
- Mets-moi par terre!- wykrzyknął Francuz, wbijając palce w dłonie Ameryki. Alfred zatrzymał się nagle, patrząc się na niego ze zdziwieniem.
- Czekaj, ty....- tu nagle przerwał, a jego oczy rozszerzyły się w szoku.- FRANCIS?!-
- Oczywiście, że tak, a teraz odstaw mnie na ziemię!- krzyknął Francja, bliski omdlenia. To zdecydowanie nie był dobry sposób na budzenie się. Nagle rozległ się rozdzierający krzyk. I na pewno należał on do ciała Niemiec.
- Co się tam dzieje?- przez krótką chwilę w drzwiach mignął zaspany Anglia, ciężkim krokiem przemierzający korytarz. Alfred pobiegł zaraz za nim, a Francja próbował za nimi podążyć, ale zważając na zawroty głowy i nudności szło mu raczej kiepsko. Nagle drzwi jednego z pokojów otworzyły się na oścież i pojawił się w nich wściekły Włochy.
- Co tu się dzieje?- ciało Romano dalej siedziało na łóżku, ale było skulone i rozglądało się po pokoju ze zmieszaniem i lekkim strachem.
- ARTUR, WYTŁUMACZ MI CO TU SIĘ DZIEJE!- wrzasnął Włochy, gdy tylko zobaczył trójkę. Jako, że nie był pewien kto jest kim nie przyłożył żadnemu, chociaż ręka go świerzbiła.
- Nie mam zielonego pojęcia!- krzyknął Artur, unosząc ręce w geście obronnym. Brunet natychmiastowo chwycił go za koszulę i przyciągnął do siebie. Mimo tak słabego ciała jego chwyt był mocny, niemożliwy do rozwarcia.
- To lepiej szybko się zorientuj!- warknął, spoglądając drugiej nacji prosto w oczy. Artur znał to spojrzenie, ciężkie, wściekłe i bez litości. Już wiedział z kim teraz rozmawiał, a raczej kto na niego wrzeszczał i mu groził. Nagle drzwi do pokoju Gilberta i Ludwiga otworzyły się z hukiem i na korytarz wybiegł uradowany albinos.
- ZNÓW JESTEM SWOJĄ ZAGILBISTĄ OSOBĄ!- wrzasnął, wymachując rękami na wszystkie strony.
- Vati, proszę....- zza drzwi powoli wychynęła się blond czupryna chłopca, który był wyraźnie zaspany.- Jest jeszcze wcześnie rano....- Gilderoy ziewnął rozdzierająco, po czym wsunął się z powrotem do pokoju. Niemrawo ominął wysoką sylwetkę wuja, po czym wsunął się pod kołdrę i spróbował znów odpłynąć w krainę snów. Jednak panikujące ciało siedzące na łóżku obok, nie ułatwiało mu zadania.
- Onkel.... proszę, ja chcę spać....- wymamrotał, obracając się na drugi bok. Pewnie gdyby był bardziej świadomy, zaniepokoiłoby go dziwne zachowanie wujka, ale teraz jedynie marzył o zaśnięciu. Wszystko było prostsze, gdy był małym kanarkiem, mógłby się gdzieś wcisnąć i odciąć się od wszelkich hałasów. Ale teraz był człowiekiem... "Niemcy", mimo że w ciężkim szoku, powoli wstał, po czy wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi. Nie chciał przeszkadzać chłopcu w spaniu. Jednak zbladł jeszcze bardziej, gdy zauważył stojące na korytarzu nacje. I na wszystkie patrzył z góry.
- To jest naprawdę niekomfortowe- wymamrotał cicho, zerkając w stronę ciała Włoch.
- Dobra, chwila!- krzyknął Al trochę się gubiąc. Teraz to zupełnie nie wiedział kto jest kim.- Niech każdy z nas powie kim jest!-
- Zagilbisty Prusy!- wykrzynął albinos.
- Anglia- prychnęło ciało Francji.
- Francja- zaraz za nim odezwał się "Brytyjczyk".
- Niemcy- ciało Włoch skrzyżowało ręce na piersi.
- Włochy Północne!- zgłosił się ostatni.
- Hiszpania...- za nimi rozległ się cichy głos Romano.- I zupełnie nie wiem co tu się dzieje... czy to jest jakiś chory sen?- Arthur już miał odpowiedzieć, gdy nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Brytyjczyk westchnął z niedowierzaniem, po czym poszedł otworzyć. Za drzwiami stał Vlad, co sprawiło, że Anglia wydał z siebie przyciągały jęk irytacji i wyczerpania.
- No, do jasnej cholery! Może ja też rzucę jakieś zaklęcie i potem powiem, że to "przez przypadek"? CZEMU TO WSZYSTKO MUSI SPADAĆ NA MNIE? NAJPIERW NORWEGIA, TERAZ TY, CO NASTĘPNE? CHINY I JEGO AKUPUNKTURA?- Rumunia był wyraźnie zbity z tropu, zszokowany pierwszym wrażeniem, na którym wywarła na niego nowa fryzura "Francji". Za to Arthur był gotowy roznieść dom na malutkie kawałeczki, gdyby nie przeszkodził mu w tym Francis.
- Je suis désolé pour lui, wczoraj mieliśmy trochę trudny dzień- powiedział, odsuwając partnera od drzwi. Arthur po raz kolejny wydał z siebie gardłowy jęk, po czym ciężkim krokiem odszedł w głąb domu, klnąc pod nosem na czym świat stoi. Francis znów nerwowo się uśmiechnął, znów odwracając się w stronę nowoprzybyłego.
- Jak rozumiem to po trochu twoja wina?- zapytał się uprzejmie, dalej się uśmiechając.- Mógłbyś to naprawić?-
- Nie- padła odpowiedź, zmywając uśmiech z ust Francuza.- Sami musicie to naprawić. Musicie zrozumieć tę drugą osobę oraz w jednym przypadku wyznać jej swoje "ukryte" uczucia...- za to Vald miał na twarzy tak zwany lenny face.
- I zapomniałem dodać, że zadzwoniłem po Japonię... Bawcie się dobrze!
Ojej... czyżbym znów namieszał? Niemożliwe... prwda? ╮(╯∀╰)╭ Ale myślę, że nikt się tym nie przejmie.... to ja ten, tu kończymy książkę? XD
I nie mam zielonego pojęcia co jest nie tak z tym rozdziałem i dlaczego jest tak szybko
CZYTASZ
Ty chyba żartujesz
FanfictionCzy mieliście kiedyś tak, że obudziliście się w nie swoim łóżku? Możliwe. A nie w swoim ciele? W przeciągu paru godzin świat przewrócił się do góry nogami i szybko się nie odwróci. Oto przed nami łańcuszek nieszczęść i nieśmiesznych żartów, który mo...