Rozejrzałam się po pomieszczeniu, pociągając nosem. Sekretarka zmierzyła mnie podejrzliwym wzrokiem, wystukując coś na klawiaturze.
— Panno Kim, dyrektor już czeka — mruknęła chłodno, tym razem nie obdarzając mnie spojrzeniem.
Przeczesałam włosy dłonią, następnie dźwigając się leniwie z krzesła.
Jak nie teraz, to nigdy.
— Dzień dobry — powiedziałam po przekroczeniu progu dyrektorskiej dziupli. Uczniowie niechętnie odwiedzali to miejsce z powodu specyficzności dyrektor Kim. Ciemne ściany, a na nim multum dyplomów, obrazów i certyfikatów, które ukazywały wspaniałość jej osoby. Ciężkie, masywne zasłony zawsze były szczelnie zaciągnięte na oknach, odbierając dopływ promieni słonecznych. Jedynym źródłem światła była mała lampka, stojąca na biurku, po prawej jego stronie.
Niska, przysadzista blondynka siedziała za biurkiem, co chwilę poprawiając swoje ogromne gogle na nosie. Jej idealnie skrojony komplecik raził swoim intensywnym, zielonym kolorem.
Po szkole od lat krążyła legenda, że dyrektor Kim została porzucona na ślubnym kobiercu przez swojego narzeczonego. Od tamtej pory stała się zgorzkniałą starą panną. Garsonki w najprzeróżniejszych kolorach i mocno spięte w kok włosy przeszły już do historii naszego liceum.
— Kim Eunji — rzuciła beznamiętnie, wykrzywiając usta w grymasie. — Zajmij, proszę, miejsce — mówiąc to, wskazała szybkim ruchem dłoni na jedno z krzeseł.
Poczułam się jak w jakimś horrorze. Miałam wrażenie, że jeszcze chwila, a dyrektorka wyciągnie spod biurka siekierę albo inne narzędzie zbrodni.
Przerażająca.
— Chciałam zgłosić, że nie będę mogła uczestniczyć w zajęciach przez jakiś czas — zaczęłam, oblizując wargi. Kobieta zmierzyła mnie zdziwionym wzrokiem, krzyżując ręce na klatce piersiowej.
— Ah tak? — zapytała, unosząc brwi. — Jaki jest tego powód? Czym będzie powodowana twoja absencja?
Zacisnęłam dłonie w pięści, wypuszczając ze świstem powietrze z płuc.
No dalej, musisz to powiedzieć.
— Moja babcia poważnie zachorowała... — wydusiłam, starając się nie rozkleić. — Pękł jej tętniak. Przeszłą skomplikowaną operację, nie wiadomo co będzie dalej — dokończyłam, przygryzając wnętrze policzka.
— Oh — powiedziała po dłuższej chwili, splatając razem swoje dłonie na blacie. — Bardzo mi przykro. Rozumiem, rodzina przecież jest najważniejsza — dodała, uważnie na mnie spoglądając.
W jej oczach było coś, czego nie mogłam odczytać. Nie wyglądała jak ta surowa dyrka, która budziła postrach wśród wszystkich. Była przejęta i miałam wrażenie, że jej oczy zaszły łzami.
— Nie przejmuj się szkołą, po prostu poświęć całą uwagę swojej babci — kontynuowała, przechylając głowę lekko w bok. — Mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie.
Podniosłam się z krzesła, lekko kiwając głową.
— Dziękuję — odparłam, splatając razem swoje dłonie.
Kobieta uśmiechnęła się lekko, poprawiając swoje okulary na nosie.
Dziarskim krokiem ruszyłam w stronę drzwi. Gdy naciskałam klamkę, postanowiłam ukradkiem na nią spojrzeć. Nie myliłam się.
Płakała.
❀❀❀