Dedykuję to opowiadanie osobie, która czyta każdą moją pracę przed publikacją, poprawia ją i słucha mojego gadania, gdy nie potrafię się zdecydować, co napisać or some other shit.
a/n; witam serdecznie~
nareszcie światło dzienne może ujrzeć "Solar System", opowiadanie, które planowałam już od maja
mam nadzieję, że zostaniecie tutaj na dłużej, miłego czytania!
tak tbh, prawie zapomniałam to dodać, hah
powinnam bardziej się pilnować
***
Zastukała delikatnie gumką znajdującą się na końcu ołówka o otwarty notes. Zdążyła już narysować na marginesie maleńki fragment nocnego nieba i gwiazd, ale nic nie wskazywało na to, że poprzestanie tylko na tym. Oczami wyobraźni widziała, jak cała kartka pokrywa się konstelacjami, tymi bardziej i mniej znanymi.
Tak właściwie, nie wiedziała, dlaczego tak bardzo lubiła niebo. Może to przez to, że jej imię oznaczało właśnie niebo? Tego Haneul nie wiedziała, ale to nie zmieniało faktu, że ta fascynacja przestworzami zajmowała bardzo ważne miejsce w jej życiu.
Poza tym, to nie był czas na rozmyślania na ten temat. Powinna raczej w końcu wykombinować, z czego zrobić makietę. Próbowała coś wymyślić z Hoseokiem od kilkunastu minut. Jung robił się powoli niecierpliwy i zaczął kręcić się na krześle, ona też zaczynała się denerwować.
Nie to, żeby nie podobał jej się pomysł, wręcz przeciwnie. Układ Słoneczny był czymś, czym się interesowała. Mogła mówić o nim godzinami z szerokim uśmiechem na twarzy.
Tylko nigdy nie myślała o tym, jak wykonać makietę planet. Bo kto normalny o tym myśli?Hoseok westchnął głośno.
— No cóż, w takim stanie nic nie wymyślimy — powiedział, masując bolący od dziwnych póz kark. — Napijesz się ciepłej herbaty?
Przytaknęła, opierając policzek o kartkę. Była już zmęczona, znowu położyła się grubo po północy. Chociaż wielokrotnie sobie powtarzała, że nie będzie zostawać do późna, po raz kolejny nic z tego nie wyszło. Chęć zobaczenia nocnego nieba była mocniejsza, niż potrzeba snu.
Chwilę później Jung zawołał ją, więc wstała i ruszyła w stronę, z której dobiegał głos chłopaka. Mieszkanie nie było zbyt duże; co prawda, oprócz salonu z kuchnią i łazienki miało dwa pokoje, ale były one małe. W sam raz dla nastolatka, który chciał podążać za swoimi marzeniami tutaj, w Seulu, bo w jego rodzinnym mieście nie miał takiej możliwości.
Usiadła na stołku i uśmiechnęła się, w podziękowaniu za herbatę. Kubek był wciąż gorący, ale od razu objęła go dłońmi; lubiła to uczucie ciepła, tak po prostu. Przypominało jej dzieciństwo, gdy jako mała dziewczynka siadała z mamą na balkonie ich domu i zimą, otulone kocem, wpatrywały się w niebo podczas mroźnych nocy. Kobieta pokazywała jej wtedy konstelacje, opowiadała o tym, skąd wzięły się imiona gwiazd i planet.
Zamrugała, czując, że jeśli będzie myślała o tym dłużej, do jej oczy napłyną łzy. Nie chciała płakać przy Hoseoku. Nie dlatego, że nie chciała płakać przy ludziach. Przecież płacz był zwykłą, ludzką czynnością. Oczyszczeniem oczu z pyłów i zabrudzeń, które się do nich dostały.
Siedzieli w ciszy, zapewne wciąż pogrążeni w rozmyślaniach o projekcie. Byli zbyt skupieni, by usłyszeć dźwięk otwierania się drzwi w przedpokoju.
— Wróciłem — powiedział ktoś, wchodząc do pomieszczenia. Haneul odwróciła się w tamtą stronę i zmarszczyła brwi. — My się chyba nie znamy.
Spojrzała na twarz chłopaka, potem na całe jego ciało. Nie kojarzyła go. Nie była pewna, czy kiedykolwiek go widziała.
— Nie — odparła, nie odrywając od niego wzroku. Musiała przyznać, że ciemne włosy przybysza przykuwały uwagę. Jasne, Koreańczycy mieli taki kolor włosów z natury, jej pukle też. Ale ona była opalona, podczas gdy jego kruczoczarne kosmyki mocno kontrastowały z bladą twarzą. — Haneul.
— Gloss — mruknął, kierując się w stronę, najpewniej swojego, pokoju.
Poczuła się zbita z tropu. Gloss? Co to było? Przezwisko? Bo na pewno nie imię. Ten chłopak zirytował ją dziwnie szybko. Ledwo zdążył wejść i wymienić z nią kilka słów. Zazwyczaj trudno było ją choć lekko wytrącić z równowagi.
— Yoongi — wtrącił Hoseok. — Ma na imię Yoongi. I nie przejmuj się, on taki już jest.
Przytaknęła z powagą i upiła łyk napoju. Kątem oka sprawdziła godzinę na wiszącym na ścianie zegarze. Było już późno, powinna wracać do domu. Nie chciała martwić niepotrzebnie taty, już i tak miał zbyt dużo na głowie.
Odchrząknęła.
— Pójdę już. — Wstała powoli. — Następnym razem też spotykamy się u ciebie?
— Jasne, pomogę ci spakować rzeczy.
Spakowali szybko książki o Układzie Słonecznym do plecaka dziewczyny i chwilę potem stała już przy wyjściu i zakładała buty. Pożegnała się i wyszła z mieszkania, w duchu karcąc siebie za to, że nie zebrała się wcześniej. Czekał ją powrót na pieszo, bo wszystkie autobusy już odjechały.
Otworzyła drzwi i momentalnie cofnęła się do tyłu.
Niech to szlag.
Z nieba lało się jak z cebra, a ona nie miała parasolki. Cienki kaptur zasuwanej bluzy i tak za dużo by jej nie dał. Walnęła głową w ścianę. Naprawdę była aż tak głupia, żeby nie sprawdzić prognozy pogody?
— Jeju, dobrze, że jeszcze nie wyszłaś — usłyszała za sobą. Spojrzała na zmachanego biegiem z piątego piętra Hoseoka. — Okropnie leje, pójdę poprosić Yoongiego, żeby cię podwiózł.
I gdy miała powiedzieć, że nie chce robić kłopotu i jakoś sobie poradzi, chłopaka już nie było.
CZYTASZ
Solar System ⋄ Min Yoongi ✓
Fanfiction„Nawet nie wiesz, jak bardzo chciałbym znajdować się daleko od innych ludzi. Najlepiej tak daleko, jak Słońce od Ziemi" Jego fascynacja Wszechświatem zaczęła się nagle, niespodziewanie. Nigdy, tak właściwie, nie istniała. Była raczej efektem ubo...