No więc tak, na początku chciałabym przeprosić za tak długą nieobecność, ale mam ciężką sesję i masę zaliczeń/egzaminów, do których muszę się przygotowywać. Tą część miałam zapisaną już od jakiegoś czasu, ale dzisiaj w ramach wieczornego odstresowania postanowiłam ją poprawić i wstawić. Nie wiem czy jest dobra, no ale jest taka, jak chciałam, żeby była. Dokładnie o to mi w niej chodziła. Kolejna pojawi się późno, bo do 15 lipca na pewno nie będę miała spokoju od nauki. Narazie mam wszystko rozpisane w notatkach, no ale od równoważników zdań do pełnych zdań, dialogów i opisów daleka droga ;) Mm nadzieję, że to rozumiecie. Tymczasem zapraszam do czytania i komentowania, to dodaje mi sił i motywacji ;)
Chciałabym jeszcze powiedzieć, że pamiętam o wszystkich cudownych opowiadaniach, które obiecałam przeczytać i skomentować. Nie znalazłam na to czasu co prawda teraz, ale część z nich przeczytałam, część natomiast czeka w bibliotece na swoją kolei. Bez względu na to wszystko przyrzekam, że w niedzielę wieczorem, gdy już będę po egzaminie odpoczywać w domku (czyli pewnie po 23 xd) się za to zabiorę ;D
Czując za sobą znajomą obecność dwaj bracia obrócili głowy. Ich oczom ukazała się Rebekah, obleczona w złoto i srebro, elegancka i wytworna, w eskorcie nie mniej wytwornego Kola. Elijah skinął im głową w geście aprobaty i uśmiechnął się łaskawie, Klaus natomiast otaksował wzrokiem brata i swoją domniemaną byłą siostrę i mrugnął do obojga porozumiewawczo. W jego oczach błysnęło coś na kształt uznania a może nawet podziwu, ale zniknęło tak szybko jak się pojawiło. Rebekah wzięła jeden uspokajający wdech, ścisnęła palce Kola, prawie miażdżąc mu przy tym kości i wraz z nim wkroczyła w snop oślepiającego światła. Cała czwórka stanęła w pozycji wyuczonej przez dziesięciolecia gdy to wiedli prym na wszelkich balach i przyjęciach dworskich, w pałacach, zamkach, posiadłościach właścicieli ziemskich, domach lordów i hrabiów. Elijah, jako najstarszy z rodzeństwa zajął zaszczytne miejsce pomiędzy stojącym u szczytu schodów po lewej stronie Klausem a opierającą się o lewą balustradę Rebekah. Kol natomiast stał o stopień niżej i z łobuzerskim uśmiechem zarezerwowanym tylko dla siostry ściskał jej dłoń w geście, który w czasach gdy sami byli ludźmi, był oznaką szacunku i obycia. Rebekah dumnie wyprostowana spoglądała w dół z łaskawym uśmiechem godnym prawdziwej królowej. Tak też w istocie się czuła. Zdawała sobie doskonale sprawę jakie poruszenie wywarło na mieszkańcach miasta ich ponowne zjednoczenie. Od czasu, gdy Mikealsonowie byli jedynie przerażającą legendą minęło co prawda już ponad sto lat, wielu było jednak takich, którzy powątpiewali w ich siłę i potęgę. Jeszcze więcej natomiast bało się, że te wszystkie straszliwe opowieści i nocne koszmary mogą się ziścić i Rebekah zastanawiała się do której z tych dwóch grup należą ludzie tłumnie zebrani u stóp schodów. Rozpoznała wśród nich wampiry i wilkołaki, wiedźmy wszelkich nacji, ludzi, którzy ze światem nadprzyrodzonym nie mieli wiele wspólnego. Pomiędzy nimi lawirowali kelnerzy w biało-czarnych frakach i serwowali szampana. Rebekah słyszała szelest drogich tkanin, gdy goście rozglądali się ciekawie po dziedzińcu, szepty, które wymieniali między sobą, pełne ciekawości, podekscytowania, przerażenia. Wszyscy jak jeden mąż wpatrywali się w niedobitków Dynastii Mikealsonów, czwórkę, która wstrząsnęła magicznym światem i fundamentami Nowego Orleanu. Wystarczyło jednak jedno odchrząknięcie Elijah, by zapanowała kompletna i bezwzględna cisza. Wcielając się w rolę gospodarza balu czuł się jak ryba w wodzie.
— Najdrożsi sąsiedzi, przyjaciele, mieszkańcy Nowego Orleanu — przemówił, a choć nie podniósł głosu nawet o ton nie było wątpliwości, że tłum zebrany pod schodami chłonie każde jego słowo z należytą uwagą — gdy nasza rodzina się jednoczy jest to znak, że wydarzyło się coś, co zasługuje na nasze pełne zaangażowanie. Nie da się ukryć, że w waszej świadomości pełnimy rolę niepodzielnej monarchii i dlatego z szacunku do was wszystkich, tych, którzy nas znają i tych, którzy nie mieli dotąd takiej sposobności, chciałbym podzielić się z wami radością, jaka nas w ostatnim czasie spotkała. Na łono rodziny powróciła nasza szlachetna siostra, lady Rebekah Mikealson — przez tłum przebiegł szmer. Elijah wyciągnął dłoń w kierunku siostry a ta postąpiła krok naprzód i w geście, jaki charakteryzował dawnych możnowładców i arystokratów z gracją oparła o nią swoją drobną dłoń.
CZYTASZ
Klątwa Pierwotnej Rodziny
DiversosRebekah po 100 latach powraca na łono rodziny. Nie jest pewna czy opieka nad najmłodszą Hope to wystarczający powód aby Klaus wybaczył jej dawne grzechy. Nie zdaje sobie sprawy, że ten ukrywa prawdę o wiele bardziej szokującą, mogącą zaważyć na całe...